Koronawirus w Polsce a wybory prezydenckie. PiS wciąż liczy na maj. Ma powód

– Teoretycznie nawet dzień przed wyborami prezydenckimi 10 maja rządzący mogą wprowadzić stan nadzwyczajny w związku z epidemią koronawirusa w Polsce – mówi Wirtualnej Polsce były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. Wtedy Polacy zagłosują jesienią. PiS zrobi wiele, by do tego nie doszło.

Koronawirus w Polsce a wybory prezydenckie. PiS wciąż liczy na maj. Ma powód
Źródło zdjęć: © KPRP | Jakub Szymczuk
Michał Wróblewski

Prezydent Andrzej Duda, kilka dni temu: – Nie ma w tej chwili żadnego wniosku o to, żeby wprowadzać stan wyjątkowy. Na razie w ogóle nie mówimy o przesunięciu terminu wyborów prezydenckich.

Koronawirus w Polsce nie wydaje się być dla partii rządzącej problemem, z powodu którego wybory prezydenckie powinny zostać przesunięte. PiS chce, by Polacy do urn wyborczych poszli w planowanym, majowym terminie.

Innego zdania jest były szef Państwowej Komisji Wyborczej. – Nie wolno mamić wyborców. Apogeum epidemii dopiero przed nami – mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Hermeliński. Minister zdrowia Łukasz Szumowski przyznał w mediach, że moment krytyczny może nadejść za 2-3 tygodnie.

W poniedziałek wieczorem okazało się, że zakażony koronawirusem jest minister środowiska Michał Woś.

Koronawirus w Polsce. Zmiana oceny rządzących na plus

"Maszyna do wygrywania zgrzyta", "Andrzej Duda miota się od ściany do ściany", "Łódź o nazwie 'PiS' traci sterowność" – to tylko niektóre tytuły tekstów z opozycyjnych mediów sprzed kilku dni na temat kampanii wyborczej prezydenta.

Dziś jednak obóz władzy prze do wyborów. Wierzy, że ma ku temu powody. I trudno się dziwić. Epidemia koronawirusa w Polsce zmieniła wszystko. Również – a z punktu widzenia politycznego przede wszystkim – kampanię wyborczą. I ocenę rządzących.

Koronawirus w Polsce. PiS wciąż wierzy w brak konieczności wprowadzenia stanu nadzwyczajnego

Polityków wszystkich stron rozemocjonował sondaż IBSP dla Wirtualnej Polski, który opublikowaliśmy 15 marca i skomentowaliśmy w programie "Newsroom". Jego wyniki najbardziej zadowoliły przedstawicieli obozu władzy.

Z badania dla redakcji WP.pl wynika, że Andrzej Duda wybory wygrałby już w pierwszej turze (otrzymałby 51,3 proc. głosów). Według opinii respondentów to Duda także – biorąc pod uwagę wszystkich kandydatów na prezydenta – spisałby się najlepiej w obliczu epidemii koronawirusa. Tu przewaga głowy państwa nad rywalami jest miażdżąca.

Z naszych nieoficjalnych rozmów w ostatnich dniach z politykami Zjednoczonej Prawicy wynika, że partii rządzącej – a także samemu prezydentowi – bardzo zależy na tym, by wybory prezydenckie odbyły się 10 maja. – Sytuacja nie dojrzała do tego, by myśleć o zmianie terminu wyborów – przyznał nam jeden z członków rządu.

Przedstawiciele PiS mówili Wirtualnej Polsce, iż mają nadzieję, że nie będzie konieczności wprowadzenia przez rząd stanu nadzwyczajnego.

Dziś politycy PiS zaczynają mówić otwarcie: wybory prezydenckie powinny odbyć się w maju.

Koronawirus w Polsce. Przekaz PiS: zmiana prezydenta w obliczu epidemii zła dla Polaków

Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS, bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego (Polskie Radio): – Nie ma w tej chwili przesłanek ku temu, aby mówić o przekładaniu wyborów, o zmianie terminu.

Radosław Fogiel, współpracownik prezesa PiS, rzecznik partii (Radio Warszawa): – Do wyborów są jeszcze dwa miesiące. Mamy nadzieję, że sytuacja się ustabilizuje. Na dzień dzisiejszy tego tematu [zmiany terminu wyborów - red.] nie ma.

Adam Bielan, rzecznik kampanii Andrzeja Dudy (gazeta.pl): – Wprowadzenie stanu wyjątkowego to ograniczenie praw i wolności obywatelskich. Nie wiem, czy to jest rozwiązanie, które powinno być wprowadzone tylko po to, żeby odłożyć termin wyborów.

Wreszcie premier Mateusz Morawiecki, wywiad dla youtubera Blowka: – Na moment obecny nie ma takiej konieczności. Zakładamy, że wybory się odbędą i chciałbym wierzyć, że sytuacja w kwietniu będzie lepsza i wtedy będziemy podejmowali decyzje.

To samo szef rządu powtórzył na konferencji prasowej w poniedziałek.

Gdy tekst z apelem o przesunięcie terminu wyborów opublikowała "Rzeczpospolita", zareagował rzecznik prezydenta. On także dał do zrozumienia, że Pałac nie chce zmiany majowego terminu.

Najdalej ze wszystkich poszła europosłanka PiS Beata Mazurek, która wprost wyraziła intencje obozu władzy. Przekaz? Tylko reelekcja prezydenta jest "opłacalna" dla Polaków w obecnych, determinowanych epidemią warunkach.

"Prezydent Duda coraz bliżej zwycięstwa w pierwszej turze. Z wielu powodów byłoby to bardzo dobre sensowne oraz praktyczne rozstrzygnięcie. W ten sposób można uniknąć sporo potencjalnych implikacji" – tak jedno z nowych badań pokazujących rosnące poparcie dla Andrzeja Dudy skomentowała na Twitterze była rzecznik partii Jarosława Kaczyńskiego.

Po publikacji sondażu WP Beata Mazurek dodała: "Wiem, że ten realny scenariusz [wygrana Dudy w pierwszej turze - red.] wzbudza u opozycji i mainstreamu furię. Trudno im przyjąć do wiadomości, że Polacy doceniają kompetentną i odpowiedzialną pracę rządu i prezydenta. Nie zawiedziemy w tej trudnej sytuacji".

Koronawirus w Polsce. Były szef PKW: "Nie można mamić wyborców"

Są jednak i tacy przedstawiciele obozu władzy, którzy przytomnie mówią o możliwych scenariuszach. Kierując się realizmem, a nie partyjnym przekazem i życzeniowym myśleniem.

"Nie wykluczamy i nikt nie może tego wykluczyć, że za tydzień, dwa, trzy czy miesiąc będzie sytuacja taka, w której trzeba będzie wprowadzić jeden ze stanów nadzwyczajnych, przewidzianych w polskich przepisach" – powiedział w rozmowie z dziennikarzami szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. Wcześniej minister przyznał, że "gdyby epidemia rozprzestrzeniła się w Polsce jak we Włoszech i objęła całe województwo, a w kwarantannie byłyby całe gminy, to musielibyśmy myśleć o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej i odsunięciu wyborów".

Współpracownik prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz stwierdził wprost: "Nie ma warunków do normalnej kampanii wyborczej. Z tego trzeba będzie wyciągnąć jakieś wnioski". A wicepremier Jarosław Gowin dodał: "Przesunięcie wyborów prezydenckich to ostateczność i myślę, że do decyzji w tej sprawie zaczniemy się nie jako rząd, ale jako państwo i obywatele przymierzać na początku kwietnia".

Czy to jednak nie za późno? – Decyzja powinna zostać podjęta jak najszybciej. Nie wolno mamić wyborców – mówi Wirtualnej Polsce były szef Państwowej Komisji Wyborczej, mecenas Wojciech Hermeliński.

Jak przyznaje nasz rozmówca, nie ma daty "granicznej" i terminu "zero", kiedy rządzący byliby zobligowani poinformować o przesunięciu terminu wyborców. – Stan nadzwyczajny rządzący mogą wprowadzić nawet 9 maja, dzień przed planowanym terminem wyborów prezydenckich – wyjaśnia Hermeliński.

Przypomnijmy: jedyna droga prawna, która do tego prowadzi, to ogłoszenie jednego z dwóch stanów nadzwyczajnych (art. 228. w Konstytucji): wyjątkowego lub klęski żywiołowej, w czasie którego, ale też w okresie 90 dni po jego zakończeniu, nie mogą być przeprowadzane wybory, w tym prezydenta RP, a jego kadencja ulega przedłużeniu.

Stan wyjątkowy może wprowadzić prezydent na wniosek rządu w razie zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego na czas nie dłuższy niż 90 dni. Może być on przedłużony tylko raz, za zgodą Sejmu, na nie dłużej niż 60 dni.

Nie można jednak wykluczyć – jak zauważył dziennikarz prawny Marek Domagalski – że epidemia może trwać dłużej, i to byłby argument za stanem klęski żywiołowej. Ten rodzaj stanu nadzwyczajnego może ogłosić rząd w celu zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub dla ich usunięcia na czas nie dłuższy niż 30 dni na części albo na całym terytorium państwa. Przedłużenie tego stanu może nastąpić za zgodą Sejmu (zwykłą większością). Ustawa określająca ograniczenia wolności praw człowieka i obywatela w stanie klęski żywiołowej może obejmować m.in. wolność poruszania się i pobytu na terytorium Polski.

– Może nie być czysto technicznej możliwości przeprowadzenia wyborów. Okręgowe komisje wyborcze muszą być powołane na 48 dni przed terminem wyborów, obwodowe na 21. Nawet nie wiemy, czy będzie w ogóle szansa rekrutować się do komisji. Najgorzej jest z komisjami obwodowymi, bo tam członkowie - najczęściej osoby starsze, najbardziej zagrożone, narażone na zachorowanie - mają bezpośredni kontakt z wyborcami – przestrzega były szef Państwowej Komisji Wyborczej.

I pyta retorycznie: – A gdzie miałyby zagłosować osoby, które zostaną objęte kwarantanną? Zostaną pozbawione praw wyborczych?

Ponadto – tłumaczy Wojciech Hermeliński – objęcie kwarantanną choćby jednego z miast w Polsce oznacza niedostępność lokali wyborczych, które zwykle organizuje się w szkołach. Zdaniem byłego szefa PKW zakaz lub ograniczenie poruszania się wyklucza wolne i uczciwe wybory. – Wybory będą niereprezentatywne i nierówne. Bo dziś właściwie tylko prezydent może prowadzić kampanię wyborczą – uważa Hermeliński.

– Nie ma dziś żadnych przesłanek, by twierdzić, że wybory powinny odbyć się w maju. Za to jest mnóstwo, które świadczą o tym, że ich przesunięcie jest koniecznością i jedynym wyjściem. Apogeum epidemii koronawirusa dopiero przed nami – konkluduje rozmówca Wirtualnej Polski.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1129)