Koronawirus w Polsce. 16 podchorążych SGSP w izolacji. Co dzieje się w szkole?

Koronawirus w Polsce. Napięta atmosfera panuje w Szkole Głównej Służby Pożarniczej. Media obiegła informacja, że kilkunastu podchorążych zostało odizolowanych od pozostałych osób z powodu niepokojących objawów. Źle się czuli, mieli podwyższoną temperaturę. Jeden ze studentów SGSP mówi WP: - Jeśli ktoś z nich jest chory, to wszyscy jesteśmy. Rektor uczelni odpiera zarzuty.

Koronawirus w Polsce. 16 podchorążych SGSP w izolacji. Co dzieje się w szkole?
Źródło zdjęć: © East News

09.04.2020 | aktual.: 09.04.2020 10:42

W niedzielę w mediach społecznościowych pojawił się post podoficerów SGSP w Warszawie. Wynikało z niego, że kilkunastu podchorążych od wielu dni źle się czuje - mogą mieć koronawirusa. "Zgłaszają przełożonym, a ci temat uciszają" - czytamy we wpisie.

Historię opisał Onet po rozmowach ze studentami szkoły. O sytuacji w jednostce przygotowującej studentów do zawodowej służby pożarniczej opowiedział również WP jej student. Chce pozostać anonimowy. Na początek podkreśla, że studenci przebywający na sali gimnastycznej źle się czuli od wtorku, a w izolacji są dopiero od niedzieli. - Jeśli ktoś z nich ma koronawirusa, to wszyscy mamy - ocenia student.

Koronawirus w Polsce. Odizolowani od wielu tygodni

- Jesteśmy odizolowani od świata od czterech tygodni - wyznaje nam student. - Kiedy podjęto decyzję o zamknięciu szkół, w przepisach pojawił się punkt dotyczący szkół pożarniczych. Podano, że nasze przepustki muszą być ograniczone do minimum. Władze szkoły ograniczyły je tak, że nie mamy ich w ogóle - dodaje.

- Powinni nas wypuścić na samym początku. Gdybyśmy siedzieli w domach i robili sobie domową kwarantannę, byłoby to bezpieczniejsze, a tak możemy zarazić się hurtowo, kilkaset osób - dodaje. - Do szkoły wchodzą i wychodzą z niej każdego dnia pracownicy kuchni czy administracji pracujący w systemie ośmiogodzinnym. Oni mogą do nas wchodzić, a my wychodzić nie możemy. Przecież mogą w każdej chwili wnieść do nas chorobę. Albo my możemy ich zarazić - mówi student.

Szkoła jest podzielona na dwa obiekty. Kładka między nimi jest obecnie zamknięta. - Dwa roczniki muszą przechodzić na posiłki trzy razy dziennie przez ulicę Słowackiego. Wtedy musimy się ładnie zachowywać, żeby ludzie nie gadali – trzymamy dwumetrowy odstęp, nie idziemy w grupach. Ale już nikomu nie przeszkadza, że na stołówce siedzimy wszyscy przy stołach obok siebie. Tak samo jak siedzimy 24/7 ze sobą w pokojach trzy-czteroosobowych. Na zewnątrz ma wszystko ładnie wyglądać, a w środku nikt nie dba o nasze bezpieczeństwo - dodaje student

Koronawirus? Rektor odpiera zarzuty

Rektor-komendant SGSP, nadbryg. dr hab. inż. Paweł Kępka, wydał we wtorek oświadczenie. "Od 5 kwietnia 16 podchorążych-strażaków PSP jest odizolowanych. Wynika to z działań prewencyjnych w zakresie potencjalnej możliwości wystąpienia COVID-19" - czytamy w dokumencie. Rektor zapewnia, że ci studenci zostali zbadani przez lekarza SGSP, który "nie stwierdził podwyższonej temperatury ciała". Ponadto rektor informuje, że obecnie każda osoba wchodząca na teren uczelni jest poddawana sprawdzeniu temperatury. "Nikt z symptomami choroby nie jest wpuszczany na teren placówki".

"Wstrzymane zostały przepustki dla podchorążych, aby zminimalizować ich kontakt z osobami spoza SGSP" - informuje rektor.

W rozmowie z WP rektor tłumaczy: - To było 11 osób, które zgłosiło, że źle się czują. Mieliśmy na taką okoliczność przygotowaną salę gimnastyczną i tam ich umieściliśmy. Pozostałe 5 odizolowanych osób to te, które mieszkały z nimi, ale nie czuły się źle. Najwyższa temperatura wśród odizolowanych studentów to 37,4. Każdy z nich ma prawo zadzwonić do inspekcji sanitarnej lub na 112 i powiedzieć, że ma objawy koronawirusa i postępować zgodnie z zaleceniami. Każdy zna swój organizm najlepiej. I jedna z tych odizolowanych osób tak zrobiła, ale że objawów w kierunku koronawirusa nie było, to nie chcieli go do szpitala przyjąć i robić testu. Prewencyjnie przez 2 tygodnie ci studenci pozostaną w izolacji. Takie działanie zostało skonsultowane z inspekcją sanitarną resortu.

Główny Inspektor Sanitarny MSWiA Marek Posobkiewicz w rozmowie z WP mówi: - Nadzór nad SGSP sprawuje inspektor MSWiA dla województwa mazowieckiego. Z tego, co mi wiadomo, pani inspektor otrzymała sygnał w niedzielę wieczorem, że były jakieś osoby z dolegliwościami. Była w kontakcie ze szkołą i poleciła, że jeżeli mogą mieć COVID-19, należy skierować je do szpitala zakaźnego. Wczoraj dowiedziałem się natomiast, że nikt z tych osób nie gorączkował i nie spełniał kryteriów, a więc byli wszyscy w stanie dobrym.

"Szkoły nie mogę zamknąć"

- Mamy 365 studentów, plus 50 pracowników. Naprawdę pilnujemy, by nic naszym studentom się nie stało. Ja chętnie puściłbym te osoby do domu, ale jak powstanie pożar, wypadek, jakiekolwiek miejscowe zagrożenie, to kogo tam wyślemy? Ja nie mogę zamknąć szkoły i wypuścić wszystkich studentów do domu, bo jesteśmy jednostką organizacyjną Państwowej Straży Pożarnej. Studenci są cały czas w służbie. Uważam, że to dobrze, że wszyscy przebywają na terenie szkoły, gdyż do obsady służb wymagane jest rotacyjnie 220 studentów. Przepustki zostały wstrzymane i dzięki temu ryzyko koronawirusa od osób postronnych jest mniejsze - mówi rektor.

Jednym z zarzutów studentów SGSP była jeszcze kwestia obron, które miały odbyć się w najbliższym tygodniu. Studenci obawiali się, że mimo wszystko pozostaną zamknięci na terenie szkoły. Rektor w rozmowie z WP zapewnia: - Studenci zaraz po obronach prac inżynierskich i magisterskich opuszczą teren szkoły.

- Naprawdę, każdy, kto źle się czuje, może podjąć działania w celu potwierdzenia lub wykluczenia zakażenia koronawirusem. Zadzwonić do odpowiednich służb i postępować zgodnie z zaleceniami - podsumowuje.

Zobacz także
Komentarze (127)