Koronawirus. Karetki covidowe jak PKS. Padł rekord w wyścigu po wolne łóżko
Trasę ponad 600 kilometrów pokonał jednego dnia zespół pogotowia, który poszukiwał wolnych miejsc dla przewożonych z Warszawy pacjentów z COVID-19. Odwiedzali kolejno szpitale w Ciechanowie, Siedlcach, Garwolinie i Radomiu. Taki jest efekt trzeciej fali epidemii, która na Mazowszu zatkała już szpitale.
24.03.2021 16:12
- Zdarza się, że do jednego wolnego miejsca w szpitalu wyrusza kilka karetek jednocześnie z różnych stron Mazowsza. Kiedy pierwszy pacjent zajmie to łóżko, pozostałe zespoły muszą podjąć decyzję, czy czekać aż kolejne łóżko się zwolni, czy polować na uwolnione miejsce w innym mieście. Cały dyżur spędzamy w karetce, w trasie od szpitala do szpitala - zwierza się WP jeden z warszawskich ratowników.
Według rozmówcy system kierowania chorych do szpitali covidowych już upadł. - Codziennie do obsłużenia jest około 300 wezwań do pacjentów COVID. W warszawskich szpitalach nie ma już miejsc. Część chorych udaje się wcisnąć do "poczekalni" przy SOR, w szpitalach, które nie odmawiają przyjęć. Te rezerwy już się wyczerpują. Spodziewamy się katastrofy. Jeśli dziś na Mazowszu jest 4500 zakażeń, to za kilka dni z tej grupy pomocy w szpitalu będzie potrzebować 400-500 osób - dodaje ratownik.
Wzywasz pogotowie? Bądź gotowy na wyprawę
Trzy dni temu administrator serwisu internetowego dla ratowników medycznych opublikował relację załogi karetki, która z powodu braku miejsc w Warszawie miała zawieźć pacjenta do Sierpca. Musieli improwizować z zakupem paliwa, bo w pogotowiu nie przewidziano częstych i dalekich kursów.
W odpowiedzi ratownicy zaczęli wyliczać trasy i miasta, jakie odwiedzili z chorymi na COVID. Najdłuższa trasa, wiodąca przez kilka szpitali na Mazowszu, liczyła ok. 600 km.
- Czy to karetka, czy Polski Bus? - ironizował jeden z ratowników.
Problem dobrze ilustrują ostatnie wydarzenia ze szpitala w Radzyminie (mazowieckie). 23 marca rano szpital zgłosił dyspozytorom pogotowia kilka wolnych miejsc. Od razu kurs na Radzymin obrało siedem karetek covidowych m.in z Warszawy. Pacjentów przyjęto i pula wolnych miejsc została wyczerpana.
Piotr Owczarski, rzecznik prasowy Meditrans w Warszawie potwierdza, że zdarzają się odległe kursy z pacjentami. - Kierunek wskazują dyspozytorzy oraz wojewódzki koordynator, którzy na bieżąco obserwują wolne miejsca w szpitalach. Podkreślam, że nie ryzykujemy transportu na dużą odległość pacjentów w stanie zagrożenia życia - zapewnia Owczarski.
Szpital w Siedlcach. 100 proc. obłożenia i 13 chorych w poczekalni
Dramatyczną sytuację potwierdza Marcin Kulicki, prezes Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach. Na 100 łóżek w kierowanym przez niego szpitalu tymczasowym w środę rano zwolniło się jedno (z powodu śmierci pacjenta).
- Od razu łóżko to zostało zajęte przez jedną z 13 osób, które czekały na SOR, gdzie utworzyliśmy bufor dla osób, których nie ma gdzie umieścić - relacjonuje prezes Kulicki.
Podkreśla, że szpital tymczasowy zapełnił się już dwa tygodnie temu, czyli jeszcze przed obecną, rekordową falą zachorowań. Pacjenci to w większości mieszkańcy Warszawy.
- Powiedzieć, że sytuacja jest dramatyczna to mało. Już nie mamy możliwości dostawienia nawet 5 łóżek. Co dalej? Spodziewam się najgorszego, czyli zamykania oddziałów jak laryngologia, czy ortopedia i umieszczania tam chorych z COVID - mówi dalej prezes Kulicki.
Według wojewody są setki wolnych łóżek
Z relacji, jakie uzyskaliśmy, wynika, że trzecia fala epidemii koronawirusa już zatkała mazowieckie szpitale. W rzeczywistości nie dysponują one 790 wolnymi łóżkami, o których w raporcie wspomina Mazowiecki Urząd Wojewódzki.
Ponadto służby Konstantego Radziwiłła informują o 359 wolnych łóżkach w samej Warszawie. Jednak takiej liczbie zaprzeczają ratownicy, którzy, aby przekazać chorych szpitalowi byli zmuszeni pojechać ostatnio 160 km do Lipska (południowy kraniec woj. mazowieckiego), 122 km do szpitala tymczasowego w Ostrołęce, czy 100 km do Siedlec.
Różnicy pomiędzy raportami na papierze a rzeczywistością nikt nie potrafi wyjaśnić. Wojewoda twierdzi, że dane o wolnych łóżkach są prawdziwe, bo tak przekazują mu je w codziennych raportach same szpitale.
Przypomnijmy, że w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki i Minister Zdrowia Adam Niedzielski odwiedzili otwarty szpital tymczasowy w Radomiu. - To nasza dodatkowa linia obrony i kolejny rezerwuar miejsc dla osób, które muszą być hospitalizowane - przekazał premier Morawiecki, występujący na tle niezapełnionych jeszcze łóżek. W środę na 80 udostępnionych miejsc zajętych było już 60.