Jak śmiertelna będzie trzecia fala epidemii? Tragiczna prognoza naukowców
Wprowadzony od 20 marca lockdown uratuje około 35 tys. Polaków. O tyle zwiększyłaby się liczba ofiar epidemii koronawirusa w Polsce, gdyby trzecią falę zachorowań pozostawić bez zaostrzenia restrykcji epidemicznych - oszacowali naukowcy ICM UW. Jednak bilans ofiar epidemii szacowany na początek czerwca i tak jest zastraszający.
23.03.2021 15:30
- Do początku czerwca łączna liczba ofiar epidemii może osiągnąć 125 tys. osób. W prognozie uwzględniliśmy zarówno pacjentów z potwierdzonym wynikiem COVID-19, jak i przypadki zgonów, które nie zostaną prawidłowo zdiagnozowane, ale będą skutkiem epidemii - mówi WP dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Przypomnijmy, że dziś bilans ofiar COVID-19 w Polsce sięga 49,7 tys. osób. Naukowcy alarmują, że podczas trwającej już trzeciej fali epidemii prawdopodobnie dojdzie do podobnego zjawiska jak jesienią ubiegłego roku. Podczas szczytu zachorowań tysiące chorych nie trafi do szpitali, chociaż powinni. Wywoła to falę tzw. nadmiarowych zgonów o podobnej skali jak w ubiegłym roku.
Koronawirus. Nie wszyscy znajdą miejsce w szpitalu
Jak tłumaczy dr Rakowski, model rozwoju epidemii ICM wylicza, że spośród chorych na COVID-19 pewien stały odsetek pacjentów wymaga pomocy w szpitalu. W październiku i listopadzie 2020 widać było, że hospitalizacji było mniej, niż wskazywały na to dane Ministerstwa Zdrowia o zachorowaniach.
To samo zjawisko daje znać o sobie teraz. Obecnie w szpitalach przebywa 26 tys. osób, ale według szacunków modelu rozwoju epidemii w szpitale powinny już przyjąć 29 tys. chorych. Różnica może świadczyć o pierwszych problemach z dostępnością łóżek dla pacjentów z COVID. Dodajmy, że ratownicy medyczni z Mazowsza znowu informują o tym, że pojawił się problem ze znalezieniem miejsca dla chorych w szpitalach.
- Widać, że w szczycie fali zachorowań mniej osób znajduje miejsce w szpitalu, a następnie łączy się wyższą liczbą zgonów. Nie chodzi tylko o wyczerpywanie się zasobów służby zdrowia, czy problem z dostępem do porady lekarza. Część pacjentów wzbrania się przed pójściem do szpitala, próbując przechorować infekcję w domu - komentuje dr. Rakowski.
Jak dotąd prognozy epidemiczne ICM sprawdzały się, trafnie przewidując wzrost zakażeń po otwarciu szkół we wrześniu 2020 roku oraz nadejście szczytu drugiej fali epidemii w listopadzie.
Trzecia fala epidemii. Szpitale już przeciążone
Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował w poniedziałek, że "infrastruktura szpitalna jest tak samo obciążona, jak to było w apogeum drugiej fali, a nawet są województwa, między innymi małopolskie, w których hospitacji jest dużo więcej niż podczas drugiej fali".
Prognoza ICM z 19 marca wskazuje, że liczba osób hospitalizowanych miałaby na początku kwietnia wynieść ponad 40 tys. Tymczasem aktualnie dla pacjentów z koronawirusem dostępnych są 34,7 tys. łóżek. To oznacza, że szpitale będą musiały wygospodarować dodatkowe kilka tysięcy miejsc.
Przypomnijmy, że w 2020 roku tzw. nadmiarowych zgonów (czyli więcej niż wskazują dane demograficzne) było 62 tys. Oficjalnie potwierdzonych zgonów powiązanych z COVID, było 28,5 tys.
Co z resztą? Ministerstwo Zdrowia poświęciło tym przypadkom osobną analizę. Uznano, że śmierć tych osób mogła być jednak związana z epidemią. "Mogą to być zgony związane z powikłaniami wirusa lub zgony wśród pacjentów, którzy ulegli zakażeniu w szpitalu, będąc już w stanie krytycznym" - czytamy w podsumowaniu raportu MZ.