Koronawirus. Ekspert apeluje: Zagrożenie traktujmy poważnie

Czy trzeba nosić maseczkę? Czy warto wziąć APAP? Czy tylko starsi muszą się bać? Czy wiosną zagrożenie zniknie? O chińskim koronawirusie porozmawialiśmy ze specjalistą chorób zakaźnych. - Panika nigdy nie jest uzasadniona, ale zagrożenie trzeba traktować poważnie - mówi nam dr hab. Ernest Kuchar.

Koronawirus. Ekspert apeluje: Zagrożenie traktujmy poważnie
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | ABEDIN TAHERKENAREH
Piotr Barejka

Koronawirus dotrze do Polski. Jest o tym przekonany nawet minister zdrowia Łukasz Szumowski. - Na pewno będą pacjenci poważnie chorzy - powiedział. Za to prezydent Andrzej Duda chce pilnego zwołania posiedzenia Sejmu.

Bilans ofiar koronawirusa znów wzrósł. We Włoszech zmarła 12 ofiara SARS-CoV-2. Liczba zarażonych sięgnęła 374. Wśród chorych są także dzieci. Pierwszy przypadek koronawirusa stwierdzono w Grecji. Rośnie liczba zakażonych w Niemczech i Chorwacji.

Zapytaliśmy eksperta, specjalistę chorób zakaźnych, dr hab. Ernesta Kuchara, co jest prawdą, a co fałszem. I jak możemy się przed chińskim koronawirusem chronić.

WP: Czy koronawirus jest rzeczywiście tak śmiercionośny?

Dr hab. Ernest Kuchar: Wygląda na to, że tak. Początkowo śmiertelność szacowano na 2 proc., teraz mówi się o 9 proc., a to jest bardzo dużo. Jeśli chodzi o zwykłą grypę, przy 4 milionach zachorowań umiera kilkaset osób, maksymalnie kilka tysięcy osób, czyli ułamek procenta.

W 1918 roku, podczas epidemii grypy hiszpanki, gdy zmarło 50 milionów ludzi, śmiertelność wynosiła właśnie 2 proc. Musimy pamiętać, że to bardzo dużo. Przy masowych zachorowaniach nawet taki odsetek przekłada się na wysoką liczbę zgonów.

Mówi się, że koronawirus może przebiegać bezobjawowo. Albo objawy mogą być takie, jak przy przeziębieniu. Dlaczego?

To cecha każdego zakażenia układu oddechowego, z grypą włącznie. Mniej więcej jedna trzecia, najwyżej połowa przypadków przebiega bezobjawowo. Ale to nie wyklucza, że 2 proc. chorych umiera.

Poza tym to kwestia ilości wirusa, dawki zakażającej. Jeśli ktoś miał kontakt z małą ilością wirusa, to może czuć się gorzej jeden dzień. Nawet nie zauważy, że to choroba. Ale osoba, która ma kilka przewlekłych chorób, kontakt z większą ilością wirusa, może umrzeć.

Przebieg choroby zależny jest od wirusa, jego zjadliwości, ale również od czynników osobniczych, wieku, stanu zdrowia i odporności. Wiadomo, że jak ktoś jest słaby, choruje ciężej, a jak silny, to łagodniej.

Obraz
© Forum

Podaje się liczbę zarażonych. Ale tak naprawdę to liczba zdiagnozowanych. Czyli tych zarażonych może być dużo więcej, skoro niektórzy nie mają objawów.

Absolutnie tak. Według szacunków brytyjskich co 20. osoba chora jest diagnozowana. To oznacza, że nasze wskaźniki śmiertelności mogą być mniejsze, niż sądzimy. Ale nie możemy być tego pewni. Chiński koronawirus ma 3 miesiące. Do dzisiaj nie wiemy wszystkiego o grypie, a badamy ją od 100 lat.

Jeżeli chodzi o leczenie. Słyszałem, że wirus jest uleczalny, a leki retrowirusowe na niego działają. To prawda?

Ja takich danych nie mam. Leki retrowirusowe zostały zaprojektowane, żeby leczyć wirusa HIV. Nie można wykluczyć, że działają przeciwko koronawirusowi. Ale trudno mieć pewność.

To można stwierdzić, gdy przeprowadzi się badanie z kontrolą. Czyli dajemy 1000 osobom placebo, 1000 osobom lek i obserwujemy, czy w grupie leczonej jest wyraźnie lepiej. Ale to, że komuś podano lek, a on wyzdrowiał, niczego nie dowodzi, bo możliwe są samoistne wyzdrowienia.

Czy w takim razie można jakoś przeciwdziałać?

Unikać chorych. Jak się ktoś nie zarazi, to nie zachoruje. Należy przeciąć drogę zakażenia, czyli to, co się robi. Zamyka szkoły, każe się chorym siedzieć w domach, a nie chodzić po szpitalach. Nie kichać, zasłaniać się i nosić maseczkę. Jak chory ma maseczkę, to nie rozprzestrzenia kropelek na metrową odległość.

Właśnie, maseczki. Niektórzy mówią, że nie są skuteczne, bo wirus jest tak mały, że i tak się przez nią przedostanie.

To nie tak, że wirus sam przechodzi. Wirus przechodzi w postaci skażonych kropelek wydzielin z dróg oddechowych. Jeżeli kropelka nie przejdzie, to wirus też nie. Standardowe środki ochrony to maseczki HEPA. Czyli nie zwykłe, chirurgiczne maseczki, ale te szczelniejsze.

Jest sens, żeby brać leki? APAP łykać? Paracetamol?

Absurd. Takie leki znoszą objawy, ale nie mają wpływu na rokowanie. Człowiek się tylko lepiej czuje. W optymistycznej wersji nie mają wpływu na przebieg choroby, ale w pesymistycznej mają wpływ negatywny. Bo gorączka jest naturalnym mechanizmem obronnym, który w ten sposób znosimy.

Mówi się, że umierają głównie osoby starsze. Czyli to znaczy, że młodzi nie mają się czego bać?

To zależy. Można być młodym, mieć HIV i choroby przewlekłe. Jest ogólna reguła, że najciężej chorują najsłabsi. Zwykle są to osoby starsze, małe dzieci, ale nie tylko, bo są jeszcze osoby przewlekle chore i z zaburzeniami odporności.

Poza tym słyszałem, że koronawirus może przestać być zagrożeniem, gdy temperatura powietrza wzrośnie. To prawda?

Jest taka nadzieja. Najwięcej zakażeń wirusowych jest zimą. To wynika z wielu względów, między innymi dlatego, że jest mniej słońca. Poza tym jak jest zimno, ludzie częściej siedzą w pomieszczeniach, są zamknięte okna, więc stężenie wirusów w powietrzu jest większe i łatwiej o przeniesienie zakażenia.

Czyli panika jest uzasadniona czy nieuzasadniona?

Panika nigdy nie jest uzasadniona. Samo słowo panika zakłada nieracjonalne zachowanie. Ale zagrożenie trzeba traktować poważnie.

Dr hab. Ernest Kuchar jest specjalistą chorób zakaźnych oraz kierownikiem Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Zajmuje się chorobami infekcyjnymi, szczepieniami ochronnymi oraz leczeniem schorzeń wątroby.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (260)