Koronawirus. Polacy wracają z ferii we Włoszech. Apel o zachowanie spokoju
We Włoszech rośnie liczba zgonów spowodowanych koronawirusem. W związku z feriami zimowymi w kraju tym przebywało w ostatnim czasie wielu Polaków. – Wracający powinni zachować spokój i obserwować swój stan zdrowia – poinformował Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas
Największe niebezpieczeństwo zarażenia koronawirusem we Włoszech występuje w Lombardii i w Wenecji Euganejskiej. Służby medyczne poinformowały, że w poniedziałek życie straciła kolejna - czwarta - ofiara choroby. Co ważne, we Włoszech swoje urlopy - głównie właśnie na północy kraju - spędza obecnie wielu Polaków, którzy w pogoni za ośnieżonymi stokami wyjechali w Alpy.
– Muszą zachować daleko idący spokój. Muszą sami się obserwować. Muszą wiedzieć, że mogli spotkać się z zagrożeniem - powiedział w rozmowie z mediami Jarosław Pinkas. Zaznaczył przy tym, że niebezpieczeństwo zachorowania nie jest aż tak duże, jak wielu osobom się wydaje.
Z drugiej strony, we Włoszech kwarantannie poddano już 11 tysięcy osób. Pinkas przyznaje, że nie wiadomo, w jaki sposób doszło do zakażenia i w ciągu dwóch dni we Włoszech dwukrotnie zwiększyła się liczba zainfekowanych. Kraj jest więc obecnie największym ogniskiem koronawirusa poza Azją.
Kraje sąsiadujące z Włochami zastanawiają się nad wznowieniem kontroli granicznych. Austria wstrzymała na kilka godzin ruch z i do tego kraju. Powodem było podejrzenie wirusa u dwóch pasażerek, które skarżyły się na gorączkę.
W Lombardii odciętych jest około 10 miast. Ustawiono blokady dróg. W Wenecji autobusy, pociągi i inne środki publicznego transportu są dezynfekowane. Zamknięto muzea, odwołano msze. Komisarz ds. gospodarczych UE na szczycie G20 w Rijadzie zapewniał jednak, że "nie ma powodów do paniki".
Źródło: tvp.info