Koronawirus. Afryka potencjalnym nowym ogniskiem światowej pandemii
- Afrykę może czekać "katastrofa na bezprecedensową skalę" - ostrzega amerykański ekspert. Autor książki o eboli wskazuje, że pomimo młodego wieku społeczeństwa i niskiej liczby wykrytych przypadków zakażeń, Czarny Ląd może zostać osamotniony w walce z pandemią - reszta świata sama walczy z kryzysem epidemicznym.
Reid Wilson na łamach "The Hill" wylicza że na całym kontynencie odnotowano mniej niż 7 tys. zakażeń - to mniej więcej tyle, ile przypadków ma Izrael czy Norwegia. Najprawdopodobniej liczby są wyższe, jednak ze względów finansowych nie przeprowadza się wystarczającej liczby testów. Problemem jest także dostępność do służby zdrowia. "Wiele osób leczy się samodzielne lub wspomaga się ziołami, więc nie mamy pełnego obrazu sytuacji" - wskazuje w artykule były minister robót publicznych Liberii Gyude Moore.
Oprócz medycyny ludowej, problem jest także z medycyną tradycyjną - afrykański system opieki zdrowotnej jest mniej rozwinięty niż chociażby europejski. Jak podają media, tylko w samej Republice Środkowej Afryki szpitale dysponują łącznie 3 respiratorami. Na ponad 5 milionów mieszkańców.
Na potencjalny kryzys humanitarny w Afryce wpłynąć może także kilka innych czynników. Według statystyk co drugi mieszkaniec Czarnego Lądu jest trwale niedożywiony. Do tego dochodzi ograniczony dostęp do wody, która i tak w wielu przypadkach jest zanieczyszczona.
Zobacz też: Koronawirus w Polsce. Adam Bodnar o "kneblowaniu ust" lekarzom
Kontynent zaczęły także nawiedzać stare demony - do pierwszych zamieszek doszło w Kenii, Zimbabwe, czy Senegalu. Wilson wskazuje, że region za niedługo znów może zostać ogarnięty konfliktami zbrojnymi. I nie może liczyć na pomoc krajów rozwiniętych, w tym także byłych kolonizatorów - większość z nich sama ma problem epidemiczny u siebie.
Koronawirus. Mapa globalnego zagrożenia
Amerykański korespondent wylicza także "pozytywne" czynniki, które mogą wpłynąć na epidemię na Czarnym Lądzie. W większości mieszkańcy Afryki są młodzi, a koronawirus zagraża przede wszystkim osobom dojrzałym i starszym. Dodatkowo społeczeństwa afrykańskie najzwyczajniej mniej podróżują po kontynencie co daje szanse na ograniczenie terytorialne SARS-CoV-2.
Pierwsze oznaki potencjalnego kryzysu widać już m.in. w RPA. Resort zdrowia poinformował, że w ciągu doby liczba przypadków zakażenia koronawirusem wzrosła z 70 do 1655. Rządzący liczą, że przyrost będzie jeszcze większy po tym, jak do laboratoriów wpłyną kolejne testy z masowych badań przesiewowych. Do tego zadania skierowano ponad 10 000 pracowników w terenowych. Ich głównym zadaniem jest wykrywanie oraz izolowanie osób z potencjalnym zakażeniem. Według najnowszych danych w RPA przeprowadzono już blisko 60 tys. testów na obecność SARS-CoV-2.
W internecie dostępna jest mapa, która pokazuje, jaka jest skala problemu i dokąd już dotarł wirus. Interaktywna mapa dostępna jest TUTAJ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: "The Hill"