Koreańska szczepionka dzięki wycieczce?
Koreańska szczepionka przeciw żółtaczce typu "B" Euvax B, wybrana przez komisję przetargową w Głównym Inspektoracie Sanitarnym, nie jest sprawdzona na tyle, by można jej użyć w szczepieniach masowych - uważa część specjalistów. Tymczasem szczepienia przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu "B" znajdują się w kalendarzu obowiązkowych szczepień małych dzieci.
07.08.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
"Fakty" TVN twierdzą, że szczepionkę "zawdzięczamy" wycieczce grupy polskich lekarzy do Korei, zafundowanej przez tamtejsze firmy farmaceutyczne.
Główny Inspektor Sanitarny, Paweł Policzkiewicz zapewnia, że szczepionka jest bezpieczna, bowiem jest zarejestrowana w Polsce. Ma opinie specjalistów - m.in. krajowego konsultanta ds. chorób zakaźnych, prof. Andrzeja Gładysza.
Ten preparat jest niedostatecznie sprawdzony. Nigdzie na świecie nie ma szczepień masowych preparatami, które nie zostały dostatecznie długo sprawdzone na rynku - powiedział w "Faktach" TVN krajowy konsultant ds. pediatrii, Paweł Januszewicz.
Francuska szczepionka produkowana w Korei, którą wybrała komisja przetargowa w Głównej Inspekcji Sanitarnej, nie ma przeprowadzonych badań klinicznych tzw. czwartej fazy, czyli sprawdzenia skutków ubocznych na bardzo dużej populacji. Jednak do zarejestrowania leku te badania nie są konieczne.
Policzkiewicz podkreślił, że przetarg był prawidłowy. Komisja przetargowa miała wybrać jedną spośród czterech szczepionek na WZW "B", zarejestrowanych w Polsce. Jeśli są zarejestrowane, to znaczy, że są równorzędne. Zakładamy, że są bezpieczne. Specyfikacja określa cenę i termin dostawy. Ta oferta była atrakcyjna cenowo - o ok. 40% tańsza, tłumaczył Policzkiewicz.
Według TVN powodem decyzji były powiązania lekarzy z firmami farmaceutycznymi, bowiem to te firmy finansują badania, sympozja i kongresy.
Przed przetargiem, z komisji na znak protestu wycofała się prof. Waleria Hryniewicz, dyrektor Centralnego Laboratorium Surowic i Szczepionek. (aka)