Korea Północna opanowana nową modą. Od razu pojawiła się plaga
Wśród Koreańczyków z Północy popularność zyskują rowery elektryczne. W kraju Kim Dzong Una tylko nielicznych stać na taki wydatek. Jednak ci, którzy mogą pozwolić sobie na zakup maszyny, zyskują nowe możliwości. Jednocześnie plagą już stały się kradzieże dwukołowców.
05.12.2023 | aktual.: 05.12.2023 12:42
Południowokoreańska gazeta internetowa Daily NK zainteresowała się rosnącym popytem na rowery elektryczne w Korei Północnej. Sprzedaż stale rośnie, pomimo wygórowanych cen. - Obecnie na bazarach można znaleźć wiele rowerów elektrycznych - przekazał Daily NK anonimowy informator z prowincji Hamgyong Północny. - Słyszałem, że nie można przemycać [rowerów], ale ponieważ tak wiele osób o nie pyta, sprzedawcy sprowadzają je łodziami - dodał.
Daily NK podaje, że rowery elektryczne są obecnie sprzedawane na północnokoreańskich rynkach za około 494 dolary (około 2 tys. zł). Według gazety kilogram ryżu kosztuje tam 5 tys. KPW (5,5 dolara, czyli około 22 zł). Oznacza to, że za cenę roweru elektrycznego można kupić w Korei Północnej około 90 kilogramów ryżu. Mowa o cenach czarnorynkowych.
- Ta cena stawia [rowery elektryczne] poza zasięgiem ludzi, którzy żyją z dnia na dzień. Ale rodziny z pieniędzmi nie mogą bez nich żyć - przekazało anonimowe źródło. Koreańczycy kupują rowery elektryczne pomimo ich ceny, ponieważ są szybsze niż te konwencjonalne. Rowerzyści mogą pokonywać wzniesienia przy relatywnie niskim wysiłku. Dla osób utrzymujących się z działalności komercyjnej, mobilność jest równoznaczna z konkurencyjnością. Tym samym popyt na rowery elektryczne, tak samo jak na skutery, pozostaje w tym regionie wysoki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prąd w Korei Północnej jest wciąż towarem deficytowym. Informator Daily NK, zapytany o ładowanie pojazdów, odpowiedział, że ludzie czerpią energię z pobliskich baz wojskowych i fabryk. Duża ilość rowerów elektrycznych przyciągnęła również uwagę złodziei. Anonimowy Koreańczyk przekazał, że kradzieże wymknęły się spod kontroli, a przestępcy nazywają rowery elektryczne bonanzą.
Zobacz także
Na kradzieży pojazdów można sporo zarobić. Najczęstszą metodą jest rozkładanie ich na części i osobna sprzedaż poszczególnych komponentów. - Nawet jeśli masz pracę to nie płacą ci ani nie zapewniają racji żywnościowych, więc wiele osób po prostu utrzymuje swoje zatrudnienie na papierze i zarabia na życie sprzedając rzeczy lub kradnąc - dodał informator. - Niezależnie od tego czy są to rowery elektryczne, czy zwykłe, ludzie kradną je wszystkie. Potem przemalowują i sprzedają na części. Jeśli zostaniesz okradziony nie ma realnego sposobu, żeby odzyskać swoją własność - zaznaczył mieszkaniec Hamgyongu Północnego.
Źródło: Daily NK