Kontrola MZ ws. prof. Maksymowicza. "Eksperymenty na płodach"
Ministerstwo Zdrowia zabrało głos ws. kontroli na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Powodem są doniesienia o "nieetycznych eksperymentach". Te, jak przekazał Wojciech Andrusiewicz, miały być przeprowadzane na płodach, a odpowiadać za nie miał prof. Wojciech Maksymowicz.
- Jest kontrola, która wymaga wyjaśnień ze strony Uniwersytetu Warmińsko-Mazurksiego. W artykule pojawia się nazwisko prof. Maksymowicza, który miał nadzorować te eksperymenty. Tu nie chodzi o politykę - zaznaczył rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
"Eksperymenty na płodach"? MZ reaguje na doniesienia ws. prof. Maksymowicza
Jak podkreślił, do resortu zdrowia wpłynęły "bardzo niepokojące informacje". - To nie jest wynik żadnego postępowania, jakie wyszło z Ministerstwa Zdrowia. Chodzi o eksperymenty medyczne, które miał nadzorować profesor - tłumaczył.
Jak dodał rzecznik, wyniki tej sprawy mogą rzutować na dalszą karierę prof. Wojciecha Maksymowicza. - Jest to bardzo delikatna materia, bo dotyczy płodów. Podjęliśmy informacje o, delikatnie mówiąc, nieetycznym postępowaniu na Warmińskim Uniwersytecie Medycznym, stąd nasza natychmiastowa reakcja - podkreślił Wojciech Andrusiewicz.
Koronawirus w Polsce. Andrzej Sośnierz oskarża rząd. Jarosław Sellin reaguje
- Myślę, że kierując się przesłankami możliwych nieprawidłowości, daleko posuniętych nieprawidłowości, to pan profesor Maksymowicz powinien również oczekiwać jak najszybszego wyjaśnienia tej sprawy - dodał rzecznik resortu.
O kontroli Ministerstwa Zdrowia jako pierwsza informowała Interia. Sprawa ma dotyczyć eksperymentów medycznych w dziedzinie neurochirurgii z lat 2013-2020, które formalnie na olsztyńskiej uczelni nadzorował prof. Wojciech Maksymowicz.
Ministerstwo Zdrowia wysłało w tej sprawie pismo do Komisji Bioetycznej UWM 27 marca. Informacja o przekazaniu pisma miała trafić także na biurko ministra Przemysława Czarnka, który odpowiada za edukację.
Eksperymenty na płodach? Maksymowicz: Wiedziałem, że ktoś zbiera na mnie haki
- Jeżeli minister zdrowia przekazuje takie pismo do wiadomości ministra nauki, to wygląda jak szukanie haków za wszelką cenę. Na przykład źle rozliczonych grantów - mówi jeden z rozmówców Interii.
Sprawę kontroli skomentował też sam prof. Maksymowicz. - Wiedziałem, że ktoś zbiera na mnie haki. Zostałem o tym uprzedzony przez ludzi związanych z polityką. Usłyszałem, że skoro jestem aktywny, muszę się z tym liczyć - powiedział polityk Porozumienia i szef Katedry Neurochirurgii na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.
Źródło: Interia