Koniec Trzeciej Drogi wisi w powietrzu. Rozwód PSL z Hołownią możliwy "przez AgroUnię"
Po niespełna trzech miesiącach od powstania Trzeciej Drogi, wyborczy projekt Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni dokonuje żywota. Ludowcy chcą koalicji z AgroUnią, ale Polska 2050 nie chce słyszeć o współpracy z Michałem Kołodziejczakiem. To oficjalny powód, choć lista pretensji jest dłuższa. W WP ujawniamy kulisy kryzysu, który niepokoi całą opozycję.
- Powiem szczerze, nasze stanowiska z PSL poróżniło dołączenie do koalicji AgroUnii. PSL zaproponowało, żeby AgroUnia dołączyła do naszego projektu. Odmówiliśmy z pełną odpowiedzialnością, bo mamy wątpliwości ideowe. Nie znamy wartości tego podmiotu, jego programu. Co więcej, nie wiemy, kto ten projekt tworzy. To jest środowisko polityczne, które jest nam zupełnie obce – mówiła Paulina Hennig-Kloska w programie "Tłit" WP.
Tymi słowami potwierdziła poważny kryzys w Trzeciej Drodze. W poniedziałek RMF FM poinformowało, że koalicja "jest u progu rozpadu". Nasze źródła potwierdzają, że polityczny rozwód Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni jest obecnie bardzo prawdopodobny.
Projekt, który w założeniu miał być w przyszłej kadencji trzecią siłą w Sejmie i miał pomóc partiom opozycyjnym w przejęciu władzy od PiS, staje pod znakiem zapytania. Działacze obu ugrupowań w nieoficjalnych rozmowach z WP wzajemnie oskarżają się o "nieodpowiedzialność", "brak komunikacji", "walkę o swoje interesy". Niektórzy wprost przyznają, że "nie wyobrażają sobie dalszej współpracy". Politycy PSL twierdzą, że Szymon Hołownia i jego ekipa są "nieprzewidywalni i przekonani o nieomylności".
Z kolei Polska 2050 odpowiada, że "chodzi o wartości". – Nie możemy się zgodzić, żeby Trzecia Droga była zbieraniną przypadkowych ludzi – deklaruje Hennig-Kloska. Choć w tej sprawie Polska 2050 robi krok w tył. Jeszcze w poniedziałek Szymon Hołownia zarzekał się, że na listach nie znajdą się ludzie, którzy w ostatnich miesiącach i latach wspierali rząd Zjednoczonej Prawicy. We wtorek Polska 2050 wysłała sygnał, że jest gotowa zaakceptować polityków Porozumienia na listach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wyznaczyliśmy czerwone linie"
Jak ustaliliśmy PSL i Polska 2050 wyznaczyły czerwone linie, których nie zgodzą się przekroczyć w negocjacjach. Ludowcy uznają, że Trzecia Droga może trwać, jeżeli zostanie rozszerzona m.in. o AgroUnię. Z kolei Polska 2050 podtrzymuje, że współpraca z Michałem Kołodziejczakiem i jego otoczeniem zakończy wspólny projekt. Jeżeli takie stanowiska zostaną utrzymane, rozpad wyborczego projektu wydaje się przesądzony. Czy to oznacza, że wtedy i PSL, i Polska 2050 wystartują osobno? Oba ugrupowania nieoficjalnie przyznają, że są do tego gotowe.
W kuluarach działacze obu partii mówią o dodatkowych powodach kryzysu. Część ludowców narzeka, że w ostatnich tygodniach logo koniczyny PSL nie było wystarczająco widoczne, na co nie godzą się partyjne struktury. Wielu działaczom nie podoba się też oddanie połowy miejsc na listach wyborczych, choć zostało to oficjalnie zapisane we wspólnej umowie.
Politycy Polski 2050 twierdzą, że według ostatnich ustaleń mieli dostać 60 proc. "jedynek", PSL-owi przypadało pozostałe 40 proc. – Może struktury PSL nie miały świadomości i to im się nie podoba? – spekuluje współpracownik Szymona Hołowni. – Wciąż mamy nadzieję, że umowa zostanie dotrzymana, ale mam wrażenie, że wielu naszych działaczy wolałoby, żebyśmy poszli sami do wyborów. Według wewnętrznych sondaży przy samodzielnym starcie możemy liczyć na 9 proc. głosów, a PSL na 2 proc., więc naprawdę się martwię, że ludowcy nie przekroczą progu wyborczego - twierdzi polityk Polski 2050.
Kłopot dla całej opozycji
Zawirowania wewnątrz Trzeciej Drogi martwią całą opozycję. Posłowie PO i Lewicy podkreślają, że jeśli któraś z partii opozycyjnych nie przekroczy progu wyborczego, to PiS będzie mogło liczyć na kolejną kadencję. - Nie jestem doradcą Trzeciej Drogi, ale gdybym nim był, radziłbym, żeby poszli po rozum do głowy i osiągnęli jak najszybciej porozumienie. My nie jesteśmy stroną sporu, robimy swoje. Jeżeli będą jakieś deklaracje ze strony PSL i Hołowni, dopiero wtedy będziemy się do tego odnosić – komentuje w WP Cezary Tomczyk z PO pytany o ewentualną współpracę z PSL lub Hołownią.
W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej i Lewicy mają nadzieję, że kryzys w Trzeciej Drodze jest "brutalnym wywieraniem wpływu na Hołownię, by zgodził się pójść z list PSL", dzięki czemu konieczne byłoby przekroczenie niższego, pięcioprocentowego progu wyborczego. – Sytuacja jest trudna, bo uważam, że PSL nie jest w stanie samodzielnie wejść do Sejmu. Ludowcy potrzebują większego żywiciela, żeby przeskoczyć próg wyborczy. W przeciwnym wypadku grozi im wyprowadzenie sztandaru - mówi nieoficjalnie polityk opozycji.
Polska 2050 jednak deklaruje, że absolutnie nie zgodzi się na start z list PSL i odgryza się, proponując ludowcom start z ich partyjnych list. Sam lider AgroUnii, o którego toczy się spór, wyraźnie skłania się w stronę PSL i uderza w Szymona Hołownię, bo podkreśla, że jeszcze w piątek przedstawiciele partii Hołowni byli zainteresowani współpracą. Liderzy PSL i Polski 2050 w najbliższych godzinach mają prowadzić rozmowy ostatniej szansy.
Marek Sawicki w rozmowie z WP stwierdził, że "dzisiaj projekt Trzeciej Drogi jest żywy" i nie wyobraża sobie, że partia Hołowni po prostu powie, że się nie zgadza na start z AgroUnią. Ale Polska 2050 właśnie to powtarza. Oba ugrupowania chcą podjąć ostateczną decyzję w sprawie formuły startu podczas sobotnich posiedzeń Rady Naczelnej PSL i Rady Krajowej Polski 2050.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski