Koniec rebelii w Jemenie
Jemeńska armia zabiła zbuntowanego
szejka, szyickiego kaznodzieję Husajna Badra Edina al-Hutiego,
kończąc tym samym trwającą od dwóch miesięcy rebelię -
poinformowały źródła w jemeńskim Ministerstwie Obrony.
Szejk Huti został osaczony ze swymi zwolennikami w grocie Dżarf Salman w górskim regionie Maran, niedaleko granicy saudyjskiej. Zginął po trzech dniach walk - powiedział anonimowy przedstawiciel jemeńskiego ministerstwa.
Według niego, wraz ze śmiercią radykalnego duchownego kończy się operacja w Maranie, leżącym w prowincji Saada na północnym zachodzie kraju, w której uczestniczyło ponad dwa tysiące żołnierzy. W walkach od 18 czerwca zginęło ponad 400 osób.
Rząd oskarżał Hutiego o zdradę interesów narodowych, atakowanie siedzib administracji i sił bezpieczeństwa, tworzenie nielegalnych grup zbrojnych i wzywanie obywateli do niepłacenia podatków. Za ujęcie go wyznaczono 55 tys. dol. nagrody.
Do wybuchu wojny domowej i bezpośredniego starcia sympatyków szyity i armii doszło po próbie zatrzymania przywódców kierowanej przez Hutiego grupy o nazwie "Wierząca młodzież".
Huti dysponował szerokim poparciem kleru szyickiego, a także jemeńskich przywódców plemiennych. W wielu wystąpieniach w meczetach atakował proamerykańską politykę władz.
Szyici stanowią około 30% ludności Jemenu - w większości są to wyznawcy uważanej za umiarkowaną sekty Zaidi.