PolskaKoniec konfliktu z Dudą? Kaczyński: zakładam, że porozumienie z prezydentem zostanie osiągnięte

Koniec konfliktu z Dudą? Kaczyński: zakładam, że porozumienie z prezydentem zostanie osiągnięte

- Pewne elementy konkurencji, niechęci są między ludźmi zawsze - nawet w rodzinach - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Podczas spotkania z uczestnikami Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej" w Spale mówił, że spodziewa się osiągnięcia porozumienia z prezydentem Andrzejem Dudą ws. ustaw sądowniczych.

Koniec konfliktu z Dudą? Kaczyński: zakładam, że porozumienie z prezydentem zostanie osiągnięte
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Arkadiusz Jastrzębski

- Ta ustawa może będzie bardziej miękka, ale wprowadzi zmiany - mówił Kaczyński. Zaznaczył, że jego celem jest uspokojenie sytuacji, bo od tego zależy sukces PiS w wyborach.

Kaczyński wyjaśnił, że "właściwie wszystkie główne postulaty prezydenta Andrzeja Dudy ws. reformy sądownictwa zostały przyjęte". Przypomniał swoje zeszłotygodniowe spotkanie z prezydentem i - jak mówił - rozmowa była "dobra i konkretna". - Mam nadzieję, że przy kolejnym spotkaniu; będzie ono miało miejsce chyba w przyszłym tygodniu, będziemy mogli już ostatecznie powiedzieć, że się porozumieliśmy - powiedział prezes PiS.

- 16 listopada przypadają dwa lata naszych rządów i trzeba zrobić wszystko, żeby wykorzystać naszą ogromną szansę - powiedział szef PiS, prezentując cele swojego ugrupowania na najbliższe miesiące. Kaczyński zaznaczył, że jeśli dokonuje się zmian, to nigdy nie można ustrzec się błędów.

Zobacz też: 90. miesięcznica smoleńska. "Nie byłoby tego, co jest dzisiaj bez Lecha Kaczyńskiego"

Mówiąc o planowanych zmianach w ordynacji wyborczych, Kaczyński wyjaśnił, że chodzi przede wszystkim o sprawy techniczne. - Musimy zabezpieczyć się przed fałszerstwem Z pewnością (wprowadzimy - przyp. red.) przezroczyste urny. Kamery internetowe w każdym lokalu to też dobry pomysł. Podobnie jak nowe zasady odnoszące się do drukowania kart - nowe zasady dotyczące okresu i sposobu ich przechowywania, a także ich produkcji - wyjaśniał.

- Ale celem są też działania o charakterze politycznym. To chociażby likwidacja jednomandatowych okręgów w wyborach samorządowych, bo prowadzi to do nadużyć i stanów, które niewiele mają wspólnego z demokracją - mówił lider PiS do zebranych w Spale.

Kaczyński odniósł się również do bardzo dobrych wyników jego ugrupowania w sondażach. - Zliczcie wyniki PO, Nowoczesnej, PSL i Kukiz'15 i porównajcie z naszymi 47 proc. - stwierdził.

"Polskie media"

Mowa była także o zmianach w mediach. - Mamy w nich nieprawidłową sytuację. Różne koncerny kontrolują poszczególne rynki. Jest też przewaga jednej firmy jeśli chodzi o reklamę w telewizji. To jest wszędzie na świecie regulowane w państwach demokratycznych i to powinno być uregulowane także w Polsce - stwierdził Kaczyński.

- Jeżeli ktoś sądzi, że to będzie oznaczało, że się jakoś radykalnie zmieni na naszą korzyść sytuacja w mediach, to się myli. Tak nie będzie, ale nie będzie tego, co jest dzisiaj, bo to jest stan pod wieloma względami - także z punktu widzenia gospodarczego - bardzo szkodliwy. My powinniśmy konsekwentnie wychodzić z sytuacji, w której większość mediów nie należy do Polaków, nie należy do polskich firm - dodał prezes PiS.

Jak ocenił, jest to sytuacja nie do przyjęcia "w żadnym poważnym państwie europejskim". Zastrzegł, że wszyscy powinni pamiętać, że "większość mediów zawsze będzie lewicowa".

"Zrównoważony budżet"

Prezes PiS podczas spotkania odniósł się również do zakładanego na przyszły rok deficytu budżetowego, który ma nie przekroczyć 41,5 mld zł przy wzroście gospodarczym na poziomie 3,8 proc. i średniorocznej inflacji, wynoszącej 2,3 proc.

- To jest dobra sytuacja, bo ten deficyt będzie niewątpliwie znacznie mniejszy, niż był planowany, bo był planowany na prawie 60 mld zł, ale będzie to - mimo wszystko - deficyt. A dzisiaj w Europie powstaje taka sytuacja, której jeszcze parę lat temu nie było: już coraz liczniejsze państwa, także tej naszej sfery, choćby Czechy, uzyskują zrównoważenie, albo nawet nadwyżkę budżetową - mówił Kaczyński.

- Czyli, krótko mówiąc, my też w tym kierunku musimy iść, musimy iść w stronę zrównoważonego budżetu, albo nawet z nadwyżką budżetu. To jest w interesie nas wszystkich, w interesie wszystkich obywateli i musi to być brane pod uwagę - dodał.

Postulaty rezydentów? "Rozumiemy ich"

Prezes PiS zaznaczył, że w bieżącym roku wydatki na służbę zdrowia zwiększają się o 8 mld, a w przyszłym o 6 mld zł.

- Do tego będziemy musieli rzeczywiście dojść, ale nie możemy tego robić pod wpływem nacisków grupy młodych ludzi. My rozumiemy ich racje, szanujemy to, nikt nie przeszkadza im strajkować, natomiast z pewnym niepokojem patrzymy na to, że tutaj pojawiają się osoby, które jako żywo ze służbą zdrowia nie mają nic wspólnego a które próbują z tego robić politykę - zaznaczył prezes PiS.

Kaczyński podkreślił, że sprawa służby zdrowia jest sprawą ważną dla społeczeństwa, jednak - jak ocenił - obecny rząd wychodzi z sytuacji stworzonej przez poprzedników. - Teraz musimy z tego wychodzić, jesteśmy gotowi zawsze korygować różnego rodzaju błędy, ale też nie ma cudów - sytuacja finansowa jest dobra, ale to nie jest tak, że my dzisiaj mamy jakąś wielką nadwyżkę pieniędzy, a rząd tego nie chce dać - powiedział prezes PiS.

Służby specjalne

- Trzeba uregulować też w końcu sprawę polskich służb specjalnych, bo tutaj jest naprawdę wielkie zamieszanie, są gotowe już ustawy, ale leżą, czekają na to, aż będą uchwalone inne. Chociaż jako żywo nie ma tam cienia czegokolwiek, co by w jakikolwiek sposób zagrażało demokracji, to i tak będzie straszny krzyk, że my robimy coś złego - mówił prezes PiS.

Jak dodał, spraw, które mogą w Polsce wywołać spór i "są do załatwienia" jest jeszcze więcej. - My nie możemy podejmować wszystkiego na raz. Nie można załatwić w ciągu jednej kadencji, nawet bardzo udanej, wszystkich problemów. Na to trzeba znacznie więcej czasu - stwierdził Kaczyński.

- Żeby Polskę zmienić do końca po tym okresie, który trwał czterdzieści kilka lat, czyli okresie komunistycznym i następnie po latach III RP, czyli postkomunizmu mówiąc najkrócej, żeby nasz kraj doprowadzić do stanu, który można by uznać za akceptowalny, trzeba wielu lat, to nawet nie są dwie kadencji, to są co najmniej trzy, jeśli nie więcej - ocenił prezes PiS.

Andrzej Dudaprezydentpis
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)