Spirala przemocy w Turcji
Latem 2015 r. zerwano turecko-kurdyjskie rozmowy pokojowe. Rozpoczęły się za to wzajemne oskarżenia i - co gorsza - ataki. Amerykański ośrodek analityczny przewiduje, że skala politycznej przemocy może niedługo jeszcze bardziej wzrosnąć. Już teraz na kurdyjskim południu Turcji dochodzi do starć, a lotnictwo prowadzi naloty na cele Partii Pracujących Kurdystanu także poza granicami kraju.
To niejedyne problemy Turcji. W 2015 r. doszło na jej terytorium do dwóch krwawych zamachów, o które obwinia się Państwo Islamskie - w lipcu w Suruc i w październiku w Ankarze. Turcja graniczy z Syrią i Irakiem i tamtejsze konflikty przelewają się przez jej granice. Ankara przyjęła m.in. ok. dwóch milionów syryjskich uchodźców. Ale też tureckie władze obwinia się o ciche wspieranie islamistów. Takie oskarżenia wysuwa m.in. Rosja, której bombowiec w listopadzie zestrzeliło tureckie lotnictwo. Spirala zagrożeń dla Turcji coraz bardziej się nakręca.
Na zdjęciu: ludzie uciekają przed armatkami wodnymi i gazem, których użyto przeciw protestujący w Diyarbakir domagającym się zniesienia godziny policyjnej; grudzień 2015 r.