PublicystykaKonflikt USA-Iran. "Donald Trump może się przeliczyć. Ale Andrzejowi Dudzie światowy kryzys może pomóc" (Opinia)

Konflikt USA‑Iran. "Donald Trump może się przeliczyć. Ale Andrzejowi Dudzie światowy kryzys może pomóc" (Opinia)

Konflikt amerykańsko-irański oraz agresywna i kłamliwa polityka historyczna prowadzona przez Rosję pokazały nam, że kwestie międzynarodowe – przede wszystkim związane z bezpieczeństwem – będą jednymi z dominujących w kampanii prezydenckiej w Polsce. A to politycznie może zadziałać na korzyść Andrzeja Dudy. I na to liczy obóz władzy.

Konflikt USA-Iran. "Donald Trump może się przeliczyć. Ale Andrzejowi Dudzie światowy kryzys może pomóc" (Opinia)
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Michał Wróblewski

08.01.2020 | aktual.: 08.01.2020 18:50

"Iran to po Putinie kolejny sygnał, że prezydencka kampania wyborcza będzie przebiegać w dużym stopniu pod dyktando tematów międzynarodowych. Wzmacnia to głównych, poważnych graczy" – napisał na Twitterze prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej i spec od politycznego marketingu Łukasz Pawłowski.

Trudno się nie zgodzić z tą obserwacją. Gdy dochodzi do poważnych światowych kryzysów na tle militarnym, w niestabilnym otoczeniu międzynarodowym, społeczeństwa konsolidują się wokół władzy. O ile w swojej większości uznają, że polskie państwo jest w stanie zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwo. A zrobić to może tylko władza. Nie opozycja.

Taki jest mechanizm psychologiczny: w momencie międzynarodowych zawirowań – a na naszych oczach przesuwają się właśnie płyty tektoniczne świata – obywatele lgną ku stabilizacji, a nie zmianie władzy w środku militarnego pożaru. Takiego, jaki trawi dziś Bliski Wschód.

Społeczeństwa konsolidują się wokół państwa – a więc władzy – także wtedy, gdy ich ojczyzna jest atakowana – jak dziś przez Władimira Putina. Prezydent Federacji Rosyjskiej zarzuca Polakom antysemityzm i to, że to my (sic!) przyczyniliśmy się do wybuchu II wojny światowej. Putin obwinia nas za zbrodnie, które popełniał Związek Sowiecki. Między innymi po to, by skłócić nas wewnętrznie (tyle że Rosja póki co, na szczęście, w tym akurat aspekcie odnosi skutek odwrotny do zamierzonego).

Obraz
© PAP | PAP

Stąd stanowcza reakcja polskich władz, z premierem i prezydentem na czele. Andrzej Duda zdecydował, że nie poleci 23 stycznia do Izraela na współorganizowane przez związanego z Kremlem rosyjskiego oligarchę Wiaczesława Mosze Kantora wydarzenie, przygotowywane w związku z 75. rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.

Impreza będzie przebiegać pod dyktando Kremla, a pierwsze skrzypce będzie grać tam Putin. Polski prezydent nie otrzymał nawet prawa do zabrania głosu, przez co odmówił udziału. Tak, jak winien to zrobić każdy poważny przywódca. Bo, jak zauważają dziennikarze, obecność głowy państwa polskiego w Izraelu byłaby uwiarygodnieniem historycznego fałszu ze strony Rosji bez możliwości symetrycznej odpowiedzi.

Komentatorzy, a także większość opozycji, uważają, że Andrzej Duda podjął słuszną decyzję, rezygnując z wyjazdu na uroczystości wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady w Yad Vashem. Jedynym znanym polskim politykiem, który uznał, iż Duda popełnia błąd, był... Robert Biedroń.

Twarda postawa wobec Putina będzie mocną kartą Dudy w kampanii prezydenckiej. Właściwie tylko urzędujący prezydent prezentuje wobec Kremla jednoznaczne stanowisko. Jeszcze kilka tygodni temu kandydat PO w prawyborach prezydenckich, Jacek Jaśkowiak, nawoływał do ocieplenia relacji z Rosją i resetu zamrożonych dziś stosunków z naszym wschodnim sąsiadem. Czy to było oficjalne stanowisko Platformy? Nie bardzo wiadomo.

Wojna zmienia perspektywę

Politycy największej partii opozycyjnej mają za to jasne oczekiwania wobec Andrzeja Dudy w sprawie konfliktu USA-Iran. Domagają się zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego – tak, by o kwestiach bezpieczeństwa i sprawach międzynarodowych rządzący porozmawiali przy okrągłym stole z opozycją.

Tak się jednak nie stanie – z informacji WP wynika, że przed wyborami prezydenckimi Duda RBN nie zwoła. – Nie ma takiej potrzeby. Opozycja chce rozegrać tę sprawę dla korzyści politycznych, obliczonych na promocję w kampanii prezydenckiej oraz wewnętrznych wyborach na szefa PO – słyszymy z otoczenia prezydenta.

Głowa państwa posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego nie zorganizuje, ale Duda bezczynny nie jest – zwołał już Radę Gabinetową (posiedzenie rządu pod przewodnictwem prezydenta) oraz spotkanie na szczycie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Opozycja z tych rozmów jest oczywiście wyłączona. To przekaz władzy dominuje dyskurs publiczny w Polsce. PiS ma tutaj właściwie pełen monopol. I całą państwową machinę administracyjno-dyplomatyczną do dyspozycji.

Obóz władzy liczy na to, że – choć zabrzmi to cynicznie – newralgiczna (mówiąc delikatnie) sytuacja międzynarodowa, a także uderzenie kłamliwą narracją polityczno-historyczną Rosji w Polskę, pomoże urzędującemu prezydentowi w kampanii wyborczej.

Boisko prezydenta

"Wojna zmienia perspektywę w pięć minut" – stwierdził przed laty obecny premier Mateusz Morawiecki. Konflikt na Bliskim Wschodzie zmienia także perspektywę na politycznej scenie w Polsce na progu kolejnej kampanii. Prezydent Duda o tym wie.

Zarówno jemu, jak i jego najbliższym współpracownikom zależy, by kampania była skupiona na sprawach związanych z bezpieczeństwem. Jak zauważył już dziennikarz Marcin Fijołek – zarówno tym związanym z wojskiem i kwestiami militarnymi, jak i tym na poziomie socjalnym, dotyczącym podniesienia poziomu życia Polaków w ostatnich pięciu latach. To na tym polu w dużej mierze będzie rozgrywać się kampania prezydencka. Polu korzystnym dla urzędującego prezydenta.

Michał Wróblewski dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)