Konflikt NATO – Rosja na Bałtyku. Mamy do czynienia z zimną wojną w powietrzu?
Myśliwce NATO przechwyciły kolejne rosyjskie samoloty bojowe. W ostatnim czasie aktywność Rosjan zdecydowanie się zwiększyła. - Wysyłają sygnał dla świata "uważajcie, jesteśmy groźni" – uważa gen. Mieczysław Bieniek, specjalista Wojsk Powietrzno-Desantowych i Sił Powietrznych. Pozostali eksperci, z którymi również rozmawiała WP podzielają jego zdanie.
We wtorek NATO poinformowało o przechwyceniu trzech samolotów bojowych przez myśliwce hiszpańskie i fińskie. Pod koniec czerwca głośno było o samolotach, którymi podróżował rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu. Polskie F16 namierzyły dwa Su-27 oraz Tu-154. Okazało się, że ostatnim podróżował rosyjski polityk. Miesiąc wcześniej na przestrzeni tygodnia przechwycono 6 myśliwców. Do końca maja licznik wskazywał 24 maszyny, trzy lata temu w ciągu całego roku 30. Skąd taka aktywność Rosjan?
Zobacz także, jak polskie F16 eskortowały ministra obrony narodowej Rosji:
Tomasz Siemoniak zauważa, że takie informacje, szczególnie jak ta z Szojgu, nie powinny się przedostawać się do szerszej wiadomości. Taka publiczna promocja jest niewskazana i pogłębia złe stosunki między NATO i Rosją. – Od 2014 roku Morze Bałtyckie z pokojowego obszaru stało się regionem napiętym międzynarodowo. Trwa wojna propagandowa – twierdzi były minister obrony narodowej w rozmowie z WP.
Putin pręży muskuły
Na pogorszenie relacji między podmiotami wskazuje też Wojciech Łuczak. – Rosjanie nie akceptują NATO i demonstrują swoją potęgę. W ostatnich latach obszar Bałtyku stał się ich matecznikiem, dlatego nie mają zamiaru się podporządkować – mówi dla Wirtualnej Polski wiceprezes Agencji Lotniczej Altair.
Kolejny ekspert, gen. Mieczysław Bieniek, podziela dotychczasową retorykę i wskazuje na manewry "Zapad". – Rosja pokazuje jak silna jest jej współpraca z Białorusią i na ile sprawne jest jej wojsko oraz lotnictwo. Wysyła sygnał dla świata "uważajcie, jesteśmy groźni", a swoim obywatelom pokazuje gwarancje bezpieczeństwa – wyjaśnia w rozmowie z WP dowódca operacji w Iraku czy Bośni i Hercegowinie.
NATO zacieśnia współpracę
Jak na te działania reaguje Zachód? Sojusz w pewnym stopniu ma związane ręce. – Nie może pokazać słabości, ale trzeba pamiętać, że jest system obronnym, a nie agresywnym – dodaje Bieniek. W ramach operacji Baltic Air Policing gwarantuje bezpieczeństwo i suwerenność dla krajów bałtyckich, jak Litwa, Łotwa i Estonia, które nie posiadają własnych sił powietrznych.
Szczególną rolę odgrywa tutaj USA. Siemoniak przypomina, że to dzięki rozmowom Ewy Kopacz z Barackiem Obamą udało się przysłać więcej wojska. – Obama zainteresował się rejonem Morza Bałtyckiego. Wcześniej patrzył w kierunku Morza Śródziemnego, Czarnego, Zatoki Perskiej czy chociażby w rejon azjatycki i Morze Południowochińskie – tłumaczy wiceprzewodniczący PO. Zwraca także uwagę na ćwiczenia BALTOPS w 2015 roku, gdzie Rosja odgrywała wiodącą rolę.
Obecność Amerykanów nie jest na rękę Rosjanom. Wcześniej, ci drudzy, często przelatywali nad terytorium Szwecji naruszając jej przestrzeń powietrzną. Jednak NATO liczy 29 państw i ma większe doświadczenie zdobywane np. w Afryce przy operacjach związanych z piratami. Rosja zapuszczała się nawet w rejony Portugalii, ale centrum w Niemczech reaguje w ciągu kilku minut. To różnica w porównaniu do chociażby Marynarki Wojennej.
Kto się musi obawiać?
W kontekście bezpieczeństwa szczególnie narażone są samoloty cywilne. Nadają na innych systemach, przez co mogą nie zauważyć myśliwców poruszających się w pobliskich korytarzach powietrznych. Siemoniak uspokaja chwaląc się dywizjonem rakietowo-obronnym wybrzeża. Podkreśla, że to za kadencji PO doszło do wzmocnienia tego aspektu.
Zgadza się z tym Bieniek. – Rosjanie testują system bezpieczeństwa NATO. Wiedzą o tym, że są namierzani – zauważa członek Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego w Warszawie i Waszyngtonie. Poruszają się w obszarze buforu bezpieczeństwa i choć dowództwo widzi tam standardowe działania to jednak "nie polepszy to stosunków z Europą", jak dodaje Łuczak. Tym bardziej, że duch zimniej wojny wisi w powietrzu. Relacje są wygaszone i strony nie rozmawiają na takim poziomie jak wcześniej.