Jakie są pana prognozy na rok 2027? Czy widzi pan szansę na utrzymanie władzy przez koalicję 15 października? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program "Newsroom", zwrócił się do swojego gościa byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
- Oczywiście, że taka szansa jest. Ale chciałbym zacząć od tego, że ten rok 2027 to jest także rok, takiej bardzo dramatycznej prognozy politycznej w wymiarze międzynarodowym. Dowódca NATO w Europie, amerykański generał powiedział, że może wtedy wybuchnąć wojna, że to jest ten moment krytyczny. Warto o tym pamiętać, także rozważając polskie spory i polskie perspektywy.
Natomiast jeśli o te perspektywy chodzi, to według mnie mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem. Na razie główne siły sporu politycznego mniej więcej idą łeb w łeb i nie tracą wyborczo, ale utrzymują swoją pozycję kosztem innych. I o ile środowisko Platformy Obywatelskiej niewątpliwie wysysa pewne soki polityczne, na przykład z Trzeciej Drogi, o tyle Konfederacja wysysa soki polityczne z PiS. Jak pan mnie pyta, co to będzie w 2027 roku, to ja oczywiście przesadnie i może trochę złośliwie powiem: nie wiem, kogo Konfederacja zaprosi do koalicji - odparł gość programu.
- Oni mogą być absolutnie czynnikiem rozstrzygającym. Na razie widać, że mają świadomość, że wejście w koalicję z PiS wiąże się z ogromnym politycznym ryzykiem, jeśli patrzy się na doświadczenie innych koalicjantów pisowskich, którzy byli traktowani jak przystawka - stwierdził były prezydent.
- Wróci też chyba istotny podział, dotyczący kwestii bardzo serio traktowanej wolności, także wolności gospodarczej. Tu będzie ten podział: narodowy socjalizm PiS-u, bez żadnych historycznych skojarzeń, ale taki socjalizm podlany sosem narodowym przeciwko narodowemu kapitalizmowi, który stara się reprezentować przynajmniej część Konfederacji - ocenił Bronisław Komorowski.