Senat zdecydował. Będzie komisja ds. Pegasusa
Senat powołał komisję nadzwyczajną ds. wyjaśnienia afery Pegasusa. - To jedno z najważniejszych głosowań w tej kadencji. Jesteśmy o tym przekonani. Rząd PiS-u robi wszystko, aby prawdę w tej kwestii ukryć - argumentował senator KO Marcin Bosacki.
Senat zajął się w środę po południu projektem uchwały o powołaniu komisji nadzwyczajnej ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, ich wpływu na wybory parlamentarne w 2019 oraz reformy służb specjalnych.
Chwilę przed godz. 19 w izbie wyższej odbyło się głosowanie. Za powołaniem komisji było 52 senatorów, przeciw 45. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Głos za oddało 40 senatorów z KO, 4 z PSL, 2 z PPS, 1 z Polski 2050 oraz 3 niezrzeszonych. Za głosował także Jan Maria Jackowski z PiS.
Przeciw zagłosowało 45 senatorów PiS. W głosowaniu nie wzięli udziału Wojciech Skurkiewicz (PiS), Marek Borowski (KO) i Lidia Staroń (Koło Senatorów Niezależnych).
"Najważniejsze głosowanie w tej kadencji". Będzie senacka komisja ds. Pegasusa
Wcześniej wniosek uzasadniał szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki. - Postulowaliśmy, aby było 9 członków komisji. Niestety, ale klub PiS nie zgłosił dwóch senatorów, których mógł zgodnie z postanowieniem konwentu zgłosić - tłumaczył parlamentarzysta.
Jak dodał, w gronie siedmiorga senatorów mieliby znaleźć się Marcin Bosacki, Jacek Bury, Gabriela Morawska-Stanecka, Michał Kamiński, Magdalena Kochan, Sławomir Rybicki i Wadim Tyszkiewicz.
- Państwo, w którym służby specjalne mają wpływ na wynik wyborczy, przestaje być demokracją, przestaje należeć do obywateli. Trzeba wyjaśnić, czy tak właśnie stało się w Polsce. (...) To będzie jedno z najważniejszych głosowań w tej kadencji. Jesteśmy o tym przekonani. Rząd PiS-u robi wszystko, aby prawdę w tej kwestii ukryć - argumentował Bosacki na mównicy senackiej.
- Wiele wskazuje na to, że jeden z podmiotów sceny politycznej wykorzystał organy państwa i metody nielegalnej inwigilacji, aby zapewnić sobie wygraną w wyborach w 2019 roku - dodał.
Kompetencje do powoływania komisji śledczych ma w Polsce tylko Sejm. Projekt uchwały zakłada powołanie komisję nadzwyczajnej, której uprawnienia będą mniejsze. - Jest bardzo prawdopodobne, że nikt inny nie spróbuje tej sprawy wyjaśnić. Dlatego my powinniśmy chociaż próbować - wyjaśniał szef senackiego klubu KO.
Następnie Senat przeszedł do zadawania pytań. - Ta komisja jest niepotrzebna, nie ma narzędzi, nie będzie merytoryczna. Będziecie słuchali tylko siebie. Pan już wygłosił swoje exposé, pan już napisał swój wyrok. Po co ta komisja ma się zbierać? - dopytywał retorycznie senator PiS Wojciech Piecha.
- Wczoraj w Sejmie odbyło się posiedzenie komisji służb specjalnych, który zgodnie z porządkiem konstytucyjnym jest przeznaczony do badania tego typu spraw. (...) Wniosek z tej komisji jest jeden: nie ma żadnej masowej inwigilacji. Więc jeszcze raz wracam do tego, czy zdajecie sobie z tego, że tworzycie alternatywną rzeczywistość? Tworzycie Polskę, której nie ma - stwierdził z kolei wicemarszałek Senatu Marek Pęk z PiS.
- Senator Brejza wielokrotnie konfabulował. Pytanie jest o wiarygodność tej firmy Citizen Lab. (...) Czy państwo bierzecie pod uwagę możliwość tego, że te działania, które mogą być wynikiem konfabulacji, służą destabilizacji sytuacji politycznej w Polsce? - dopytywał senator PiS Grzegorz Bierecki.
- Citizen Lab podlega pod Uniwersytet w Toronto - zaznaczył Bosacki. - Aż mnie głowa boli - krzyknął ktoś na sali. - Proszę o spokój na sali. Bardzo proszę, żeby nie chichotać, Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe - zaapelował prowadzący obrady wicemarszałek Kamiński.
Z kolei wiceszef MON i senator PiS Wojciech Skurkiewicz podkreślił, że oczekiwałby słowa "przepraszam" od senatora Bosackiego. - Pan senator chyba nie zapoznał się z moim wywiadem, tylko bazuje na doniesieniach "Gazety Wyborczej" i innych mediów. (...) Jako wiceminister obrony narodowej zawsze wypowiadam się tylko w imieniu resortu i reprezentuję tylko te służby, które jemu podlegają - oświadczył Skurkiewicz, nawiązując do grudniowego wywiadu, w którym poinformował, że "Pegasus nie jest na wyposażeniu polskich służb".
Pegasus w Polsce. Na liście Brejza, Giertych i Wrzosek
Kanadyjska grupa Citizen Lab ujawniła pod koniec grudnia, że ofiarą podsłuchów z użyciem Pegasusa w Polsce był inowrocławski senator KO Krzysztof Brejza. Polityk w okresie kampanii wyborczej miał być inwigilowany co najmniej 33 razy. Wcześniej poinformowano o inwigilacji adw. Romana Giertycha i prok. Ewy Wrzosek.
- Kiedy siedzieliśmy przy stole ze sztabowcami, to siedział z nami tak naprawdę Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński. Wszelkie informacje o planach, taktyce, strategii oni mieli - komentował Krzysztof Brejza na antenie TVN24.
- Sugestie, że służby nielegalnie wykorzystują metody kontroli operacyjnej do gry politycznej, są fałszywe - zapewniał wówczas Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.
Do tematu Pegasusa odniósł się w ubiegłym tygodniu wicepremier Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci". - Pegasus to program, po który sięgają służby zwalczające przestępczość i korupcję w wielu krajach. Jego powstanie i używanie jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. (...) Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia - mówił prezes PiS.