Komendant odszedł z hukiem. Nadal uderza w przełożonych i mówi o swoich poglądach

Nie milkną echa burzy jaką wywołało pożegnanie z mundurem insp. Waldemara Pankowskiego. Były już komendant powiatowy w Iławie w rozmowie z Wirtualną Polską nadal nie gryzie się w język i ma żal do przełożonych. - Komendant zrobił szopkę, liczy że teraz będzie męczennikiem - mówi nam oficer policji z Komendy Głównej Policji.

Komendant z Iławy insp. Waldemar Pankowski swoim przemówieniem podczas odejścia ze stanowiska wywołał burzę
Komendant z Iławy insp. Waldemar Pankowski swoim przemówieniem podczas odejścia ze stanowiska wywołał burzę
Źródło zdjęć: © KPP Iława
Sylwester Ruszkiewicz

Przypomnijmy, Pankowski w poniedziałek złożył mundur po 26 latach służby, nie szczędząc gorzkich słów pod adresem swoich przełożonych. Skrytykował zarządzanie formacją, w tym przez komendanta głównego policji, za brak konsekwencji. Podkreślił, że jego w wieku 45 lat zwalnia się z dnia na dzień i będzie mu wypłacane świadczenie emerytalne w wys. 10 tys. zł, podczas gdy przekaz medialny jest taki, aby ściągać z emerytury każdego policjanta, bo brakuje ludzi.

Jak argumentował, decyzja o odejściu na emeryturę nie była jego wyborem. Podczas uroczystości z udziałem swoich przełożonych twierdził, że został zmuszony do tego przez propozycję przeniesienia do Giżycka, oddalonego od jego domu o 200 km, co nie uwzględniało jego sytuacji rodzinnej.

- Melduję zdanie obowiązków komendanta KPP w Iławie. (...) jako człowiek honoru nie mogę Panu podać ręki. Proszę podać podstawy mojego odejścia ze służby - zwrócił się do swojego zwierzchnika, szefa komendy wojewódzkiej w Olsztynie.

Były komendant zaapelował do policjantów, aby nie bali się mówić prawdy swoim przełożonym. - Przecież na co dzień zamykacie przestępców najgroźniejszych, a boicie się odezwać we własnych sprawach - podkreślił.

Do sprawy byłego komendanta powiatowego w Iławie odniósł się we wtorek w  programie "Graffiti" Polsat News wiceszef MSWiA Czesław Mroczek. - Mam nadzieję, że to jest ostatni przejaw upolitycznienia tej formacji. Nasi poprzednicy próbowali zapisać strażaków i policjantów do PiS. Od roku to przerwaliśmy - stwierdził Mroczek.

"Generalnie wszyscy boją się odzywać"

- Zgłaszał pan uwagi w ciągu ostatniego roku swoim przełożonym. Nie bał się mówić prawdy? - pytamy insp. Pankowskiego.

- W naszej hierarchicznej organizacji, jeśli coś takiego pan powie… Generalnie wszyscy boją się odzywać. Nikt nie powie, jak jest, bo ma być pięknie. Ma być zapudrowane, bo tak to działa. Jak ktoś powie, że jest źle albo zwróci się uwagę na problem, to później człowiek jest piętnowany. Ma być wszystko dobrze, a słowa krytyki są niemile widziane – mówi WP insp. Waldemar Pankowski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Hołownia mówi o "kryzysie zaufania". "Służby nie mają z tym do czynienia"

Funkcjonariusz objął stanowisko szefa powiatowej policji 20 listopada 2020 r. rozkazem ówczesnego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie nadinsp. Tomasza Klimka. I to jemu dziękował podczas pożegnania. Krytykował obecnego insp. Mirosława Elszkowskiego.

- Jeśli idzie się na rozmowę do komendanta, a on proponuje mi jednostkę oddaloną o 200 kilometrów od mojego domu, w którym mieszkam z trójką dzieci i żoną, to odpowiadam, że sytuacja rodzinna mi na to nie pozwala. Nie dostałem żadnej innej propozycji, więc podjąłem decyzję o odejściu na emeryturę. Wobec innych komendantów odwodzi się w czasie i przesuwa podobne decyzje albo proponuje inne stanowiska, nawet prestiżowo niższe. W moim przypadku komendant zdecydował inaczej - opowiada nam Pankowski.

Jak twierdzi, komendant wojewódzki powiedział, że jeśli Pankowski ma być godnie pożegnany, to musi być szybko to zrobione.

- Wstępnie podał 10 stycznia, a potem 13 stycznia. Pomyślałem, że jeśli tak podchodzi do tematu, to nie ma żadnej innej propozycji dla mnie. I żadnej, innej nie usłyszałem. W moim odczuciu zostałem skrzywdzony. Mogliby mi dać stanowisko w innym województwie. Do Gdańska mam godzinę jazdy. Nawet do Warszawy, gdybym jechał Pendolino mam szybciej niż do Giżycka - zapewnia były komendant powiatowy w Iławie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wielkie emocje w iławskiej komendzie policji! Rozżalony komendant odchodzi - i ujawnia kulisy

Pytany o swoje sympatie i poglądy polityczne podkreśla, że służył zawsze jedynie dla policji. Dziwi się wypowiedziom kierownictwu MSWiA, w których zasugerowano wprost sympatyzowanie z poprzednią władzą.

- Nie wiem, "kto mi takie buty uszył, że jestem politycznym komendantem. A słowa, które wypowiedziałem na pożegnaniu o Bogu, honorze i ojczyźnie? To zawsze można ubrać w politykę. Ale narodową, a nie PiS-owską. Takie mam poglądy, nie wstydzę się, że jestem katolikiem. Chodzę do Kościoła, uczestniczę razem z rodziną w różnych nabożeństwach. Dlaczego miałbym teraz to ukrywać? – mówi nam insp. Waldemar Pankowski.

"Granatnik komendanta Szymczyka też był słaby"

Jak wyjaśnia policjant, jest całym sercem za formacją i chciał, żeby jego wypowiedzi dotarły do jak największej liczby policjantów i zwykłych ludzi.

- Tak, żeby funkcjonariusze nie bali się powiedzieć, jak jest naprawdę w policji, a nie żeby pudrowali, że wszystko jest dobrze. A widzimy, co się dzieje, że nie jest tak kolorowo. Ten granatnik byłego komendanta głównego Jarosława Szymczyka też był słaby. Ale jest jak jest - uważa Pankowski.

W komentarzach pod jego wystąpieniem bez problemu można znaleźć wpisy krytykujące jego pracę i dokonania w iławskiej policji.

- W Iławie, gdyby chciał pan zrobić sondę wśród policjantów, to jeśli będą mieli odwagę powiedzieć, powiedzieliby, jak się pracowało. Nie powiem, były przypadki odejść policjantów z powodu prowadzenia pod wpływem alkoholu. Ale nikogo z pracy nie zwolniłem, jeśli już, to odchodzili na własne prośby. Oczywiście kilka osób było ze mną skonfliktowanych, ale przy 200 podwładnych to normalna rzecz. Po czyjejś stronie się trzeba opowiedzieć. Jednemu dając szansę, drugiego się krzywdzi. Ale w tym temacie nie będę obiektywny. Musiałby pan porozmawiać z funkcjonariuszami - ocenia rozmówca Wirtualnej Polski.

Na koniec rozmowy, nie ukrywa, że "ma żal do komendanta wojewódzkiego".

- Gdybym nie miał, to bym inaczej się zachował przy odejściu. Zrobiłem się nieważny. Teraz muszę od tego medialnego szumu odpocząć i poświęcić się rodzinie - kończy insp. Waldemar Pankowski.

Pytana przez Wirtualną Polskę o stanowisko w sprawie Komenda Główna Policji wypowiada się podobnie do Komendy Wojewódzkiej w Olsztynie. KWP w Olsztynie przekazała w poniedziałek, że zgodnie z przepisami ustawy o policji powoływanie i odwoływanie komendantów powiatowych policji jest prerogatywą komendanta wojewódzkiego policji, który ma swobodę podjęcia decyzji w tym zakresie.

- Polityka kadrowa jest taka, że Komenda Główna Policji nie ingeruje w decyzje komendantów wojewódzkich. Komendant Główny dał im autonomię w sprawach personalnych i dowolność w dobieraniu sobie kadr. To komendanci wojewódzcy współpracują z komendantami powiatowymi i odpowiadają za wszystko co się w danym województwie dzieje. Komendant Główny rozlicza komendantów wojewódzkich, ale z efektów pracy. Rolą szefów wojewódzkich komend jest więc tak sobie dobrać kadrę, by te efekty były widoczne – informuje Wirtualną Polskę rzeczniczka KGP mł. insp. Katarzyna Nowak.

"Jedna, wielka szopka"

W nieoficjalnych rozmowach oficerowie policji z Komendy Głównej Policji mówią wprost: to, co zrobił Pankowski, to jedna, wielka szopka.

- Pankowskiemu jako komendantowi powiatowemu przysługiwał jeszcze półroczny czas pozostawania w dyspozycji w służbie. Każdy z nas propozycję kadrową może przyjąć, ale nie musi. W trakcie dyspozycji komendant mógł mu zaproponować stanowisko inne, równorzędne albo jakiekolwiek inne, także niższe – mówi nam jeden z oficerów policji z KGP.

I jak podkreśla, nie ma możliwości zmuszenia policjanta do odejścia ze służby.

- On wcale nie musiał odchodzić z policji, tylko mógł pół roku zostać w dyspozycji i czekać na inną propozycję kadrową, albo poprosić o niższe stanowisko. Nie ma gwarancji, że jak jesteś komendantem powiatowym, to pracę dokończysz na tym stanowisku i będziesz na nim dożywotnio przez 32 lata służby. Względy rodzinne? Większość z nas ma rodziny, dzieci, zobowiązania. Służba to nie korporacja – podkreśla nasz policyjny informator.

I jak przypomina, wobec każdego rozkazu przełożonego, jeśli komendant się z nim nie zgadza, to ma możliwość w ciągu 14 dni złożyć zażalenie.

- Od rozkazu kadrowego komendanta wojewódzkiego można odwołać się do komendanta głównego policji, a dalej do MSWiA. On się nie odwołał. Został odwołany na podstawie tego co zrobił i czego nie zrobił. Ale szopka musiała być. Liczy, że teraz będzie męczennikiem po to, by jeśli zmieni się rząd, to wrócił do policji w glorii i chwale. Przez długi czas pracował w Komendzie Wojewódzkiej w Olsztynie i jakoś dojazdy mu z Iławy nie przeszkadzały? – ironizuje nasz rozmówca z KGP.

"Hańba dla munduru"

Z kolei inny policjant z KGP mówi nam, że "to hańba dla munduru, co zrobił na pożegnaniu".

- Możesz kogoś nie lubić, możesz mieć uwagi do przełożonych, możesz nie zgadzać się z decyzją kadrową, ale jesteś w mundurze i masz przed sobą sztandar. A on zachował się niegodnie. Tym zachowaniem uzasadnił, dlaczego przełożeni zdjęli go ze stanowiska komendanta powiatowego. Przez rok nie zgłaszał żadnych uwag. To wtedy mu sztandar mu nie przeszkadzał? To była z góry zaplanowana szopka i show – uważa nasz policyjny informator.

Waldemar Pankowski służbę w mundurze rozpoczął w 1998 roku w Oddziałach Prewencji Policji w Olsztynie. Od 2002 roku związany był z Komendą Powiatową Policji w Iławie, gdzie pracował na różnych stanowiskach służbowych, zarówno w pionie prewencyjnym jak i kryminalnym. Od 2010 roku pełnił służbę w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Olsztynie na stanowisku kierowania w Zespole Dyżurnych Wydziału Prewencji. 20 listopada 2020 r. rozkazem ówczesnego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie nadinsp. Tomasza Klimka został powołany na stanowisko Komendanta Powiatowego Policji w Iławie.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (275)