Kolejny sukces Rosjan na froncie. "Ratunek w ostatniej chwili"
Rosyjskie wojsko dokonało na froncie najgwałtowniejszego postępu od miesięcy. Zajęli wieś Oczeretyne na północ od Awdijiwki. Czy pomoc z USA poprawi jakoś sytuację? - To ratunek w ostatniej chwili. Jest szansa, że pozwoli Ukraińcom się uratować. I na razie nic więcej - mówi w rozmowie z WP Jerzy Marek Nowakowski.
24.04.2024 | aktual.: 24.04.2024 18:47
W nieco ponad tydzień Rosjanie posunęli się pięć kilometrów naprzód. Tym samym doszło do przebicia ukraińskiej linii obronnej, która była ustabilizowana w tym miejscu od końca 2023 roku.
Oczeretyne to niewielka miejscowość, położona 15 kilometrów na północny zachód od Awdijiwki. Przed laty liczyła ona nieco ponad cztery tysiące mieszkańców.
"Sytuacja w rejonie Oczeretyne jest trudna"
Ppłk Nazar Wołoszyn, rzecznik prasowy ukraińskiego zgrupowania wojsk Chortyca, odpowiedzialnego za obronę na tym odcinku, przekazał, że "sytuacja w rejonie Oczeretyne jest trudna".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Starając się zdobyć miejscowość, wróg używa wszelkiej dostępnej broni, w tym broni chemicznej i stara się zdobyć przyczółek w jej południowej części. Obecnie większość wsi jest kontrolowana przez nasze wojsko, a jej południowa część jest pod ogniem naszej artylerii. Zostały podjęte kompleksowe starania, aby wypchnąć wroga i ustabilizować sytuację" - podkreślił Wołoszyn.
Jego słowa o tym, że Rosjanie "starają się zdobyć przyczółek" w południowej części wsi, stoją w sprzeczności z rosyjskim nagraniem z jej centrum.
"Nie ma co mówić o jakimś wielkim zwycięstwie Rosjan"
Gen. Waldemar Skrzypczak, były szef Wojsk Lądowych w Polsce, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "Rosjanie przebili jedną pozycję obronną, a mają po drodze co najmniej dwie". - Tam jest problem ukraińskiej jednostki wojskowej, która nie wytrzymała ciśnienia i wycofała się w sposób niekontrolowany. To nie była ucieczka - zaznacza ekspert.
Jak podkreśla, "to nie powinno mieć miejsca, ale widać wyraźnie, że ta jednostka się wycofała, opuściła pozycje, które zajęli Rosjanie". - Ja bym z tego dramatu nie robił, bo za tą pozycją są kolejne ukraińskie pozycje, które moim zdaniem będą się uszczelniały - dodaje generał.
- To nie jest więc dramatycznie wielki sukces Rosjan. Na pewno porównując z innymi sytuacjami na froncie, mamy tu duży postęp, ale podkreślę - ja bym z tego dramatu nie robił. Na pewno nie ma co mówić o jakimś wielkim zwycięstwie Rosjan - podkreśla gen. Skrzypczak.
"Zapomnijcie o ofensywach"
Amerykański Senat przegłosował we wtorek wieczorem pakiet środków na wsparcie Ukrainy, Izraela i Tajwanu o wartości 95 mld dolarów. W środę pod ustawą znalazł się już podpis prezydenta Bidena.
Setki pojazdów, amunicja, systemy obrony powietrznej i pociski Storm Shadow - taką pomoc natomiast zadeklarował Ukrainie premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak.
Czy po dostarczeniu pomocy USA oraz Wielkiej Brytanii do Ukrainy można liczyć na zawiązanie się jakiejś ukraińskiej ofensywy? - Zapomnijcie o jakichkolwiek ofensywach! - mówi stanowczo generał Skrzypczak.
- Ukraińcy muszą się obronić. Oni nie mają co myśleć o żadnych ofensywach. W tej chwili mają tylko wytrzymać obronę i wykrwawiać armię rosyjską - dodaje.
Rozmówca Wirtualnej Polski podkreśla, że istotne jest, by "uniemożliwiać Rosjanom prowadzenie operacji zaczepnych".
"Ratunek w ostatniej chwili"
Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii oraz prezes Stowarzyszenia Euroatlantyckiego, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "to jest pomoc, która daje cień szansy na ustabilizowanie frontu". - I nic poza tym. Tutaj raporty amerykańskie były jednoznaczne - gdyby Ukraina nie otrzymała pomocy, wszystko wskazywało na to, że front ukraiński się załamie - przypomina.
- To taki ratunek w ostatniej chwili. Jest szansa, że pozwoli to Ukraińcom się obronić. I na razie nic więcej. Dopiero jak dotrą samoloty, jak dotrze jakakolwiek inna pomoc, Ukraina może myśleć o odbiciu się - ocenia.
"Trzeba trzymać kciuki, żeby Rosjanie nie przełamali frontu"
Nowakowski podkreśla, że "pomoc amerykańska ma dwa wymiary". - Pierwszy jest militarny, niesłychanie ważny, czy wręcz kluczowy. A drugi psychologiczny - to, że Amerykanie pomagają, wlewa trochę optymizmu. Społeczeństwo ukraińskie było bowiem w ostatnim czasie pełne wojennej depresji - dodaje.
- Na razie ma dotrzeć amunicja i broń przeciwlotnicza, które pozwolą Ukraińcom utrzymać front. Myślenie o perspektywie jakiegoś odbijania terenów z rąk rosyjskich może nastąpić najwcześniej we wrześniu. Jeżeli będą duże dostawy, jeżeli będzie mobilizacja rezerw, wtedy można o tym myśleć. Ale to i tak bardzo optymistyczny scenariusz - podkreśla ekspert.
Rozmówca Wirtualnej Polski zaznacza, że "na razie trzeba trzymać kciuki, żeby Rosjanie nie przełamali frontu". - To jest rzeczywiście ostatni moment. Jeżeli tej pomocy nie byłoby jeszcze przez 2-3 tygodnie, prawdopodobnie Ukraina zostałaby rzucona na kolana - ocenia Nowakowski.
ISW ostrzega przed intensyfikacją działań rosyjskich
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) w swojej najnowszej analizie podkreśla, że "siły rosyjskie prawdopodobnie zintensyfikują trwające operacje ofensywne w nadchodzących tygodniach". Ma mieć to związek z ograniczeniami Kijowa w zakresie sprzętu. Moskwa chce jak najintensywniej wykorzystać czas pozostały do przybycia amerykańskiej pomocy.
Podczas wtorkowego posiedzenia Kolegium Ministerstwa Obrony Rosji szef resortu Siergiej Szojgu skupił na operacjach ofensywnych w pobliżu Chasiw Jaru. ISW twierdzi, że wskazuje to na intensyfikację ataków na tym obszarze. Szojgu ogłosił również, że siły rosyjskie wzmogą ataki na ukraińskie centra logistyczne i magazyny broni dostarczanej przez Zachód.
W najbliższym czasie specjaliści spodziewają się większej ilości ataków dronami i pociskami rakietowymi. W ten sposób Moskwa będzie chciała zmaksymalizować szkody w ukraińskiej infrastrukturze i zdolności obronnej.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski