Cios w Ukrainę. Jeszcze jeden kraj mówi "nie"
Kolejny kraj wprowadza ograniczenia dla importu ukraińskiej żywności. Bułgaria wprowadziła tymczasowy zakaz przewozu, który - podobne jak w Polsce - nie dotyczy tranzytu.
19.04.2023 | aktual.: 19.04.2023 15:01
Przypływ taniego ukraińskiego zboża do krajów przyfrontowych rozzłościł wielu rolników. Wszystko dlatego, że ceny surowców zaczęły przez to spadać, co mocno uderzyło w finanse na wsiach. W związku z tym zakaz importu wprowadziły Polska, Węgry i Słowacja. Teraz dołączyła także Bułgaria.
Premier Gyłyb Donew podkreślił, że znaczna część importowanej żywności pozostaje w kraju, co naraża na straty miejscowych producentów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Podstawową przyczyną naszej decyzji jest to, że w ostatnim roku, wbrew pomysłowi tzw. korytarzy solidarności, znaczne ilości żywności pozostały w kraju i tym sposobem zdezorganizowały podstawowe sieci produkcyjne i handlowe. Jeżeli ta tendencja będzie kontynuowana lub nasili się, co jest całkiem realne, (...) efektem będą bardzo ciężkie następstwa dla bułgarskiego biznesu - podkreślił Donew.
Bułgaria czeka na decyzję KE
Szef rządu podkreślił, że działania te są konieczne, gdyż Bruksela za wolno reaguje na kryzys i powinna się słuchać krajów przyjmujących w pierwszej kolejności zboże z Ukrainy.
- Zmuszeni jesteśmy podjąć ten krok, ponieważ instytucje europejskie wciąż zastanawiają się nad adekwatną odpowiedzią w sprawie problemów, które powstały wokół korytarzy solidarności - zaznaczył.
Donew podkreślił, że Bułgaria nadal jest solidarna z Ukrainą, ale dodał także, że upadłość bułgarskich producentów nijak nie pomoże ogarniętemu wojną krajowi.
Na razie nie podano, jak długo będzie obowiązywał zakaz. Dotyczy on zboża, słonecznika, jajek, mleka, mięsa i miodu.
Minister rolnictwa Jawor Geczew poinformował kilka dni temu, że bułgarscy producenci zboża i zwłaszcza słonecznika nigdy nie byli w tak trudnej sytuacji, jak teraz. Magazyny są pełne niesprzedanego towaru, nie ma miejsca na nowe dostawy, straty szacowane są na 1 mld euro. Proponowane przez Brukselę odszkodowania w wys. 16 mln euro jego zdaniem są "po prostu śmieszne".
Komisja Europejska ma zastrzeżenia do takich "jednostronnych działań", gdyż przypomina, że to Bruksela odpowiada za politykę handlową UE.
Czytaj więcej: