Sondaż powinien zaniepokoić PiS. Wieś nie wierzy, że rząd sobie poradzi
Połowa Polaków uważa, że rząd nie rozwiąże problemu związanego ze zbożem sprowadzanym z Ukrainy. W zapewnienia PiS nie wierzą w szczególności mieszkańcy wsi.
Sprawa napływu zboża z Ukrainy wywołała popłoch w obozie rządzącym. Wszystko ze względu na protesty rolników. Władza, obawiając się utraty poparcia na wsi, wprowadziła zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy. Sytuacja jest jednak jeszcze daleka od rozwiązania, gdyż ograniczenia nie podobają się Komisji Europejskiej.
Wielu Polaków nie wierzy, że rząd zażegna kryzys zbożowy. W sondażu United Surveys dla "Dziennika Gazety Prawnej" i RMF FM 50,3 proc. badanych wskazuje, że gabinet Mateusza Morawieckiego sobie nie poradzi. Bardziej optymistycznie na tę kwestię patrzy 42,2 proc. ankietowanych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy wsi nie wierzą w sukces rządu
W możliwość rozwiązania problemu wierzą głównie zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości (76 proc.). Wyborcy opozycji są znacznie bardziej pesymistyczni - tylko 29 proc. sądzi, że rząd da sobie radę.
Sprawa zboża najbardziej uderza jednak w polską wieś. Tam aż 67 proc. mieszkańców uważa, że gabinet Morawieckiego nie poradzi sobie z kryzysem. Znacznie bardziej w sukces wierzą mieszkańcy dużych miast. 57 proc. jest przekonanych, że rząd poradzi sobie z sytuacją.
Polaków zapytano także, jak kryzys wpłynie na notowania partii rządzącej. Prawie 48 proc. uważa, że je osłabi, ponad 42 proc., że nie zmieni. 6-proc. garstka ankietowanych uważa, że sprawa może wzmocnić PiS.
Polska "kupuje czas"
Rozmowy w sprawie embarga nadal trwają. Wczoraj w Polsce pojawiła się ukraińska delegacja. Najbardziej problematyczne będą jednak rozmowy z Komisją Europejską.
- Jesteśmy w stanie szybko się porozumieć z Komisją i zgodzić na tranzyt ukraińskiego zboża, ale muszą być jasne warunki, jak to ma wyglądać. Tylko wtedy jesteśmy gotowi na wycofanie się z części wprowadzonych ograniczeń - mówi przedstawiciel rządu w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
Polska domaga się wyłączenia części polskiego rynku lub ponownego wprowadzenia ceł na żywność. Rząd podkreśla, że swoją weekendową decyzją przede wszystkim "kupił czas". W ciągu ponad dwumiesięcznego embarga (zostało wprowadzone do lipca) Polska chce opróżnić magazyny zapełnione ukraińskim zbożem.
Komisja Europejska o "braku jasności"
W sobotę wieczorem minister rozwoju i technologii Waldemar Buda podpisał rozporządzenie ws. zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Dokument zakłada, że do 30 czerwca tego roku obowiązuje zakaz wwozu do Polski określonej żywności.
Zgodnie z załącznikiem do rozporządzenia zakaz dotyczy: zboża, cukru, suszu paszowego, nasion, chmielu, lnu i konopi, owoców i warzyw, produktów z przetworzonych owoców i warzyw, wina, wołowiny i cielęciny, mleka i przetworów mlecznych, wieprzowiny, baraniny i koziny, jaj, mięsa drobiowego, alkoholu etylowego pochodzenia rolniczego, produktów pszczelich oraz pozostałych produktów.
Podobne ograniczenia wprowadziły Węgry oraz Słowacja.
Komisja Europejska krytycznie podchodzi do embarga, podkreślając, że nie ma "pełnej jasności w tej kwestii". - Równolegle warto przypomnieć, że polityka handlowa jest wyłączną kompetencją UE, co oznacza, że decyzje muszą być podejmowane na poziomie UE. Dlatego, powtarzamy, że jednostronne działanie nie jest możliwe w tym kontekście - mówiła rzeczniczka KE ds. rolnictwa Miriam Garcia Ferrer.
Czytaj więcej:
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna", RMF FM