Wojna wisi w powietrzu. To robota Rosji?
Znów robi się gorąco na Bałkanach. Od dwóch dni sytuacja jest bardzo napięta. Według byłego dowódcy polskich sił w Kosowie Tomasza Bąka może to być próba odwrócenia uwagi od wojny w Ukrainie.
02.08.2022 | aktual.: 02.08.2022 06:58
W Kosowie sytuacja staje się bardzo napięta. Doszło do protestów mieszkających tam Serbów. "Jesteśmy przygotowani, by interweniować, jeśli stabilność zostanie zagrożona" - poinformowały siły pokojowe NATO w Kosowie (KFOR).
Tymczasem, jak przypomina "Fakt", w Kosowie jest ponad 300 polskich żołnierzy. Tomasz Bąk, były dowódca polskich wojsk w Kosowie uważa, że może to być próba odwrócenia uwagi od tego, co Rosja robi w Ukrainie.
- Rosja zawsze wspierała Serbię, zawsze uważała za swojego przyjaciela - mówi w rozmowie z dziennikiem.
Protesty i blokada przejść granicznych
W nocy z niedzieli na poniedziałek na północy Kosowa doszło do protestów mieszkających tam Serbów przeciwko nakazowi zamiany serbskich tablic rejestracyjnych samochodów na kosowskie. Zablokowano ciężarówkami i innym ciężkim sprzętem drogi dojazdowe do dwóch przejść na granicy z Serbią - Jarinje i Bernjak. Według kosowskiej policji manifestanci wznosili także barykady i strzelali w kierunku sił prorządkowych. "Na szczęście nikt nie został ranny" - podała w komunikacie policja. Poinformowała jednak o zamknięciu obu przejść.
Po serbskich protestach i konsultacjach z ambasadorami UE i USA władze w Prisztinie poinformowały w nocy z niedzieli na poniedziałek o odłożeniu o miesiąc wejścia w życie przepisów, dających etnicznym Serbom, zamieszkującym północ kraju, 60 dni na wymianę tablic. Pierwotnie zapis miał obowiązywać od 1 sierpnia.
W poniedziałek zaczęto likwidować blokady.
Generał Tomasz Bąk tłumaczy, że "ta nienawiść bierze się przede wszystkim z różnej interpretacji tego, do kogo naprawdę Kosowo należy".
"Będziemy gotowi interweniować"
KFOR (Siły pokojowe NATO w Kosowie) uważnie obserwuje sytuację; jeżeli stabilność zostanie zagrożona, będziemy przygotowani, by interweniować zgodnie z mandatem nadanym nam na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ - przekazano w komunikacie opublikowanym przez KFOR na Twitterze w nocy z niedzieli na poniedziałek. Podejmiemy wszelkie niezbędne kroki, by zapewnić bezpieczeństwo w Kosowie - podkreślono.
Zadaniem kierowanych przez NATO sił KFOR jest zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim mieszkańcom Kosowa i zagwarantowanie im swobody przemieszczania się - zaznaczono w piśmie. Dodano, że siły KFOR są obecne na miejscu, a dowództwo misji pozostaje w kontakcie ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, w tym władzami Kosowa i Serbii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednocześnie rząd premiera Albina Kurtiego potępił blokady dróg na północy kraju i "ostrzelanie policji przez uzbrojone osoby". Odpowiedzialnością za "agresywne działania" obciążył władze Serbii.
Już we wrześniu ubiegłego roku Serbowie z północnego Kosowa zablokowali drogi w pobliżu przejść granicznych z Serbią po tym, gdy kosowskie władze zabroniły wjazdu na swoje terytorium pojazdom z serbską rejestracją.
Serbia, która utraciła kontrolę nad Kosowem po kampanii NATO w 1999 roku, odmawia uznania niezależności swej byłej prowincji i od 2008 roku, czyli od ogłoszenia przez nią niepodległości, nie zgadza się na używanie na swym terytorium tablic z kosowską rejestracją.
Źródło: PAP/Fakt