Kolejny cios Salviniego w migrantów. Milion euro kary za ratowanie ludzi na morzu. Oburzenie ONZ
Nawet milion euro będzie musiał zapłacić kapitan statku, który zawinie do włoskiego portu bez uprzedniej zgody. W ten sposób prawicowy rząd w Rzymie chce rozprawić się z organizacjami ratującymi migrantów na Morzu Śródziemnym. Jak dotąd jego podejście przynosiło skutki - za cenę ludzkich żyć.
Przyjęte przez tamtejszy senat nowe przepisy znacznie zaostrzają restrykcyjne włoskie prawo: kapitanowie statków ratujących migrantów, które wpłyną na włoskie wody bez uprzedniej zgody, mogą zostać ukarani grzywnami od 500 tys. do miliona euro. Grozi im też odsiadka za kratkami.
"Ustawa o bezpieczeństwie, więcej uprawnień dla służb porządkowych, więcej kontroli nad granicami, więcej ludzi do aresztowania mafiozów i camorrystów, stał się prawem. Dziękuje wam, Włosi i Błogosławiona Mario Dziewico" - ogłosił triumfalnie wicepremier Matteo Salvini, szef MSW i przywódca nacjonalistycznej Ligi.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Krucjata przeciwko NGO
Nowe prawo to kolejny ruch Salviniego w jego krucjacie przeciwko uchodźcom oraz tym, którzy ratują ich na Morzu Śródziemnym. Poprzednie restrykcje, wprowadzające kary do 50 tys. euro, zostały uchwalone zaledwie osiem miesięcy wcześniej. Do przyjęcia ustawy doszło niedługo po zamieszaniu związanym ze statkiem Sea Watch-3, który z 40 migrantami na pokładzie przypłynął do włoskiej Lampedusy.
Carola Rackete, kapitan statku obsługiwanego przez organizację pozarządową, została zatrzymana i spędziła w areszcie kilka dni. Salvini był wściekły, że Niemka została zwolniona tak wcześnie. Teraz zapowiada, że dzięki nowemu prawu we Włoszech będzie "mniej Caroli, a więcej Oriany Fallaci".
Przeczytaj również: Statek z imigrantami wpłynął do włoskiego portu. Kapitan aresztowana
Zobacz także: Miller woli Tuska jako prezydenta. Reakcja Biedronia
Ale sprawa Sea Watch-3 była jedną z wielu kontrowersji związanych z nieprzejednaną postawą rządu w Rzymie, który zamknął swoje porty dla statków ratujących migrantów. Jeden z nich, należący do Lekarzy bez Granic Aquarius, w rezultacie czekał w zawieszeniu przez ponad tydzień, zanim w końcu przyjęła go Hiszpania. A już teraz szykuje się kolejny konflikt związany ze statkiem Open Arms należącym do hiszpańskiej organizacji pozarządowej. Salvini zagroził na Twitterze, że Włochy są gotowe do aresztowania statku, jeśli wpłynie na włoskie wody terytorialne.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Śmierć albo obóz
Włoskie prawo wzbudziło oburzenie organizacji pozarządowych, ONZ, a także hierarchów włoskiego Kościoła. Według nich, restrykcje mogą przyczynić się do śmierci migrantów lub zwrócenia ich do Libii, gdzie czekają ich nieludzkie warunki.
- Konsekwencje tych działań są łatwe do przewidzenia. Bardzo utrudnią ratowanie ludzi na morzu. A nawet jeśli ludzie ci będą ratowani, będą zawracani do Libii, gdzie trafią nie tyle do obozów dla uchodźców, co obozów koncentracyjnych. Tymczasem prawo jest jasne: każda jednostka ma obowiązek udzielić pomocy ludziom, których życie jest zagrożone, i zawieźć ich do najbliższego bezpiecznego portu - mówi WP Rafał Kostrzyński z warszawskiego biura Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych ds. uchodźców. - Te działania są nie tylko bezprawne, ale przede wszystkim skrajnie niehumanitarne.
To niehumanitarne podejście przyniosło jednak swoje skutki. Według statystyk UNHCR, liczba migrantów docierających do Włoch przez Morze Śródziemne drastycznie zmalała. W tym roku jest to niecałe 4 tysiące. W ubiegłym roku liczba ta wyniosła 24 tys., choć i tak była niższa niż w latach poprzednich.
Skutecznie, ale niehumanitarnie
Jak zauważa Kostrzyński, po części jest to rezultat polityki całej Unii Europejskiej, która postawiła na współpracę z afrykańskimi reżimami i Turcją, by zatrzymać napływ migrantów i uchodźców. W marcu zaś - również pod wpływem Włoch -Unia znacznie zredukowała swoje działania w ramach Operacji Sophia na Morzu Śródziemnym. Jej miejsce próbowały zająć organizacje pozarządowe, ale teraz będzie im jeszcze ciężej.
Efekt jest widocznny. Już w ubiegłym roku do wybrzeży Europy dotarło niewiele ponad 140 tys. migrantów, co było wynikiem najniższym od siedmiu lat. W tym roku to już tylko 38 tys. Co znacznie bardziej niepokojące, w podobnym tempie nie spadają statystyki tych, którzy giną w trakcie morskiej przeprawy. W 2018 roku śmierć poniosło 2,2 tys. osób. W szczycie kryzysu migracyjnego w 2015 r., kiedy przez wodę przeprawiało się osiem razy więcej uchodźców, ofiar było 3,7 tys.
- Unia postawiła na politykę, której jedynym celem wydaje się powstrzymanie ludzi przed przybywaniem do Europy. W tym sensie jest skuteczna. Ale problem polega na tym, że w ten sposób blokuje się ludziom uciekającym przed wojną złożenie wniosku o azyl, do którego mają prawo - mówi przedstawiciel UNHCR.
Przeczytaj również: Europa powstrzymuje napływ imigrantów. "Brudne deale" UE
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl