Kolejny atak USA na rebeliantów Huti w Jemenie
W nocy ze środy na czwartek okręty US Navy przeprowadziły kolejny atak rakietami Tomahawk na cele wspieranych przez Iran rebeliantów Huti w Jemenie - poinformowali przedstawiciele administracja USA. Wcześniej rebelianci ostrzelali amerykański statek na Morzu Czerwonym.
Był to już czwarty tego rodzaju atak w ciągu ostatnich dni. W ataku uczestniczyły zarówno jednostki nawodne jak i podwodne.
Jak wyjaśniło Centralne Dowództwo sił USA (CENTCOM), atak wymierzony był w 14 przeciwokrętowych pocisków, przeniesionych niedawno na pozycje startowe, które stanowiły zagrożenie dla ruchu statków na Morzu Czerwonym.
Wcześniej Centralne Dowództwo sił USA (CENTCOM) potwierdziło, że z rejonu kontrolowanego przez Huti wystrzelono drona, który zaatakował należący do amerykańskiego armatora masowiec "Genco Picardy" w Zatoce Adeńskiej. Jak poinformowano, statek doznał jedynie niewielkich uszkodzeń i kontynuuje rejs.
Huti kontynuują swoje ataki na zarówno statki handlowe jak i okręty wojenne na Morzu Czerwonym, mające być wyrazem wsparcia dla palestyńskiego Hamasu walczącego z wojskami izraelskimi w Strefie Gazy. Ataki są kontynuowane mimo amerykańskich i brytyjskich uderzeń bombowych.
Huti kontynuują ataki na statki
- Nie zawahamy się zaatakować wszystkich źródeł zagrożeń na Morzu Czerwonym i Morzu Arabskim w ramach uzasadnionego prawa do obrony Jemenu i dalszego wspierania uciskanego narodu palestyńskiego - oświadczył rzecznik wojskowy Huti Jahija Sarea.
Przez Morze Czerwone przebiega jeden z najruchliwszych i żywotnych dla światowej gospodarki szlaków żeglugowych.
W środę doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan ogłosił, że Stany Zjednoczone ponownie wciągnęły Huti na listę organizacji terrorystycznych stanowiących zagrożenie globalne. Umieszczenie na tej liście oznacza również zastosowanie sankcji mających odciąć rebeliantów od źródeł finansowania.
USA ostrzegły również Iran przed dalszym zaopatrywaniem Huti w bróń.