Kolejne zatrzymania po rozbiciu neonazistowskiej siatki w armii Belgii
Dwie kolejne osoby aresztowano w
ramach śledztwa po wykryciu tajnej organizacji neonazistowskiej
działającej w belgijskiej armii - podała prokuratura
federalna.
Najnowszych aresztowań dokonano w północnej, flamandzkojęzycznej części Belgii - tam, gdzie w czwartek zatrzymano 17 osób, w większości wojskowych, podejrzanych o związki ze skrajną prawicą i przygotowywanie zamachów w celu zdestabilizowania sytuacji w kraju.
Policja kontynuowała przeszukania w różnych miastach Flandrii. Znaleziono ponad sto sztuk broni, w tym zaawansowanej broni wojskowej, które dołączyły do odkrytych wcześniej w koszarach i mieszkaniach prywatnych strzelb, karabinów, pistoletów, min, amunicji, bomb domowej roboty, a także neonazistowskich materiałów propagandowych.
Siedem z zatrzymanych w czwartek osób warunkowo zwolniono. Reszta pozostała w areszcie. Zarzutów wobec nich nie ujawniono; wiadomo tylko, że dotyczą one m.in. terroryzmu, nielegalnego posiadania broni oraz głoszenia haseł antysemickich i rasistowskich.
Ponieważ dziesięciu zatrzymanych było żołnierzami, w piątek głos zabrało kierownictwo Ministerstwa Obrony i szef sił zbrojnych gen. August Van Daele. W specjalnym przesłaniu do wojska surowo potępili oni neonazistowskie tendencje zatrzymanych i zapowiedzi walkę z "wszelkimi przejawami tego rodzaju odchyleń" w armii.
Podkreślili, że zatrzymanie grupy żołnierzy "nie może kłaść się cieniem" na pracę wszystkich pracowników wojska. Dodali, że rozbicie grupy możliwe było m.in. dzięki zaangażowaniu wojskowych służb wywiadu.
Relacje belgijskich mediów świadczą o zaskoczeniu, że tego rodzaju organizacja, powiązana z neonazistowskimi komórkami w Holandii, mogła przez dwa lata funkcjonować w wojsku, a także że był w nią zaangażowany co najmniej jeden oficer.
Część prasy zwraca uwagę, że do wykrycia spisku doszło na miesiąc przed wyborami lokalnymi, które sprzyjają zaostrzeniu podziału na Belgię flamandzko- i francuskojęzyczną. Wybory będą obserwowane szczególnie uważnie we Flandrii, gdzie skrajni nacjonaliści z partii Vlaams Belang mogą liczyć na jedną czwartą głosów.
Władze zapewniają, że nic nie wskazuje na to, że organizacja planowała zamachy w najbliższej przyszłości; ale prowadzący śledztwo twierdzą, że wojskowi mieli możliwości przygotowywania ataków terrorystycznych na skalę tych, których dokonywali w Belgii w latach 80. członkowie Walczących Komórek Komunistycznych.
Michał Kot