Koledzy zostawili ją w Tatrach. Nie dała rady zejść samodzielnie

Ciężko znaleźć zrozumienie dla takiej sytuacji. Towarzysze wycieczki zostawili kobietę w Tatrach na grani Mięguszowieckich Szczytów, a sami poszli dalej. Turystka nie dała rada sama zejść i wezwała pomoc.

Kobieta nie dała rady zejść z Tatr, wezwała TOPR. Zdj. ilustracyjne
Kobieta nie dała rady zejść z Tatr, wezwała TOPR. Zdj. ilustracyjne
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Momot
Katarzyna Bogdańska

26.07.2022 03:11

Jak czytamy w informacji portalu tatromaniak.pl, trzy osoby wybrały się na wycieczkę w Tatry. Szli z Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem na Mięguszowiecki Szczyt Wielki.

W pewnym momencie pogoda się załamała i turystów złapała burza. Doszło do czegoś niezrozumiałego, szczególnie w górach. Koledzy bowiem zostawili swoją towarzyszkę i poszli dalej sami w kierunku Hińczowej Przełęczy.

Kobieta nie mogła sobie poradzić i nie była w stanie samodzielnie zejść z gór. Wezwała Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratownicze. Napisała kolegom, że nie schodzi, tylko czeka na pomoc TOPR.

Jak informuje portal, toprowcy polecieli po kobietę helikopterem. Jednocześnie druga grupa ratowników ruszyła po turystkę pieszo. Kobietę bezpiecznie przetransportowano. W tym czasie jej koledzy jak gdyby nigdy nic zeszli do schroniska nad Morskim Okiem.

Niemowlę i dwulatek wysoko w górach

W ostatnich dniach głośno było także o innych wyczynach turystów w Tatrach. Grupa z Łotwy wybrała się na Czerwone Wierchy wraz z dwójką małych dzieci - dwulatkiem i trzymiesięcznym niemowlęciem. Na szlaku załamała się pogoda i zaczął padać intensywny deszcz. Turyści także poprosili o pomoc TOPR.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (685)