Musiały spaść z lodowego podejścia pod obozem
Niestety, wyprawa nie skończyła się szczęśliwie. "Vera i Alison nie dały znaku życia. Po kolacji sama spróbowałam się z nimi skontaktować, ale bez skutku. Strasznie się zaniepokoiłam, ale założyłam, że radio im się zepsuło - tak jak to było w przypadku pierwszej grupy. Tej nocy nie spałam dobrze - bardzo wcześnie się obudziłam i ponowiłam próby nawiązania kontaktu.
Następnego ranka, gdy z góry nie nadszedł żaden znak życia, zmuszeni byliśmy przyznać, że światła były prawdopodobnie odbiciami księżyca na śniegu i że Very W. i Alison ciągle nie ma. Szerpowie przygotowywali się, żeby iść na górę; dziś mieli dojść do obozu IV, a jutro do obozu V. Pomachałyśmy im na pożegnanie, czując jednocześnie niepokój i ulgę - w końcu miałyśmy usłyszeć jakieś potwierdzone informacje.
Wzięłam lornetkę i spojrzałam na lewą stronę od obozu IV. Teraz już wiedziałam dokładnie, gdzie mam patrzeć, ale niewyraźnie zobaczyłam tylko coś czerwonego - była to kurtka Alison. Zobaczyłam kropki - Szerpów - podchodzące do tego miejsca, jak zatrzymują się i szybko zaczynają schodzić. Potem dowiedziałyśmy się, że kiedy dwóch Szerpów zbliżyło się na odległość 50 metrów od ciała, drogę przecięła im ogromna lodowa szczelina. Odwrócili się i zaczęli schodzić z góry w takim pośpiechu, jakby gonił ich sam diabeł.
Najwyraźniej Vera W. i Alison tamtego wieczoru nie dotarły do obozu V. Musiały spaść z lodowego podejścia pod obozem lub zostać z niego zrzucone przez spadający śnieg albo lód. Spadły z wysokości niemal 300 metrów i zatrzymały się na lewo od obozu IV, gdzie ciało Very W. wpadło do szczeliny.
Tej nocy śniło mi się, że byłam na miejscu Very W. i Alison - spadałam. We śnie wbiłam stopę w śnieg, podciągnęłam się i nagle skała zaczęła się kruszyć, a ja straciłam równowagę - zaczęłam się ślizgać i spadać. (...) Czasem śniło mi się, że zabija nas wszystkich lawina. Obudziłam się, łkając i resztę nocy przepłakałam"- dowiadujemy się z książki.
15 października 1978 na szczyt Annapurna I (8091 m) wszedł zespół w składzie Věra Komárková, Irene Beardsley Miller oraz Szerpowie Mingma Tsering i Chewang Ringjing. Niestety tragicznie zakończyła się wspinaczka drugiego zespołu szczytowego. Alison Chadwick-Onyszkiewicz (żona Janusza Onyszkiewicza) i Vera Watson zginęły po upadku na lodowym stoku blisko obozu V.
Fragmenty książki "Annapurna. Góra kobiet " autorstwa Arlene Blum wykorzystano dzięki uprzejmości wydawnictwa Agora.
(evak)
Książkę kupisz tutaj.