KO napędza frekwencję, PiS obniża oczekiwania. Kulisy przygotowań do "superniedzieli"
Politycy Koalicji Obywatelskiej w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że największym wyzwaniem dla nich jest utrzymanie przez dwa tygodnie - aż do wyborów - entuzjazmu z "Marszu Miliona Serc". - Donald Tusk wygłosi w niedzielę 1 października jedno z najważniejszych wystąpień w swojej karierze - mówi Wirtualnej Polsce jego współpracownik.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
Według informacji WP, Donald Tusk - po dwudniowej trasie Tuskobusem - pojechał do Sopotu, by przygotowywać się do przemówienia, które wygłosi 1 października w Warszawie.
W "międzyczasie" odwiedził Lecha Wałęsę w Gdańsku. Następnie wrócił do Warszawy. I to tam będzie przygotowywał się do dnia, który może mieć decydujący wpływ na kampanię Koalicji Obywatelskiej.
Politycy z jego bliskiego otoczenia nie mają wątpliwości: to będzie jedno z najważniejszych wystąpień w politycznej karierze przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marsz Miliona Serc. Zaskakujące stanowisko kandydata Lewicy
Kulisy przygotowań Tuska
Zdaniem naszych rozmówców, największy wpływ na treść swoich wystąpień ma sam Tusk. - Donald nie daje się poddawać obróbce jak Morawiecki, któremu wystąpienia piszą PR-owcy i działacze robiący za kampanijnych macherów - przekonuje jego współpracownik.
Nie jest jednak tajemnicą, że i szef PO konsultuje najważniejsze kwestie z najbliższym otoczeniem, m.in. ze specem od wizerunku Igorem Ostachowiczem i wieloletnim współpracownikiem Bartłomiejem Sienkiewiczem.
Niemniej - jak przyznają współpracownicy byłego premiera - tylko on wie, co będzie chciał powiedzieć na scenie.
Wokół Donalda Tuska jest również liczne grono współpracowniczek - na czele z Agnieszką Rucińską i Moniką Wielichowską, które są odpowiedzialne m.in. za organizację kampanijnego tournée. Doradzają mu również w sprawach politycznych, są też jego łącznikiem w kontaktach z mediami.
Dlaczego przed marszem były premier zahaczył o Sopot i Gdańsk, a nie przyjechał od razu do Warszawy? - Chciał pobyć wśród bliskich. To mu daje energię i spokój jednocześnie - twierdzi współpracownik Tuska.
Zaproszenia dla liderów
Szef PO - oprócz wywiadu w TVN24 w piątek wieczorem - nie planował do niedzieli żadnych kampanijnych wystąpień. Wcześniej przez kilka dni Tusk jeździł po kraju swoim kampanijnym busem (w czym towarzyszył mu m.in. reporter Wirtualnej Polski).
A kto oprócz byłego premiera będzie na scenie w niedzielę? Na pewno prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który mocno zaktywizował się na kluczowym etapie kampanii. Obok Tuska - jak słyszymy nieoficjalnie - mają także pojawić się znane postaci spoza świata polityki.
Przemówi też - na początku marszu, krótko - jeden z liderów Lewicy Włodzimierz Czarzasty, który przyjął zaproszenie na "Marsz Miliona Serc". Nie będzie za to Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni, których - jak mówią nam w KO - również zaproszono na wydarzenie.
Ale liderzy Trzeciej Drogi mają inne plany - szykują dwudniową trasę po Polsce od Elbląga po Nowy Sącz. Akcja Trzeciej Drogi odbędzie się pod hasłem "1000 spotkań". Nie zmienia to faktu, że na marszu w Warszawie pojawi się wielu przedstawicieli Polski 2050 i PSL.
Jak mówi nam jeden z organizatorów - ważny polityk KO - na trasie będą dwie sceny. Trasa marszu będzie dłuższa niż 4 czerwca - z uwagi na to, że organizatorzy spodziewają się nawet 800 tysięcy uczestników (choć wciąż wierzą w milion).
PiS odpowiada konwencją
Mniejsze w skali wydarzenie - zupełnie innego typu - szykuje PiS. Tym razem partia rządząca nie chciała rezygnować z aktywności w dniu marszu KO. Formacja Jarosława Kaczyńskiego organizuje konwencję, która ma zmobilizować wyborców i działaczy. Wydarzenie odbędzie się w katowickim Spodku (tam, gdzie swoją konwencję tydzień temu organizowała Konfederacja).
Jak słyszymy z centrali PiS, należy spodziewać się podsumowań rządów i "nakreślenia horyzontu rządzenia na przyszłość". - Raczej nie należy spodziewać się "efektu wow". Ma być ciekawie i mocno, ale bez jakichś fajerwerków - mówi nasze źródło z partii rządzącej.
I dodaje: - Program już pokazaliśmy. Nie dopiszemy do niego niczego nowego.
Co na to Koalicja Obywatelska? - Nie oglądamy się na PiS. Chcemy rozbudzić entuzjazm, a nie siać nienawiść, jak oni. To nie będzie marsz jednego tematu, to będzie marsz sprzeciwu i nadziei. Najważniejsza będzie mobilizacja i pokazanie, o co się bijemy i po co walczymy. PiS ma referendum, my mamy marsz. Jak wywołamy falę, to możemy z resztą opozycji wygrać z PiS - twierdzi polityk z władz KO.
Przyznaje, że liczy na sondażowe zyski. Pisaliśmy o tym kilka dni temu w WP. - Po 4 czerwca wybuchł gigantyczny entuzjazm, co przełożyło się na nasze wyniki. Potem ze względu na wakacje nastroje trochę siadły, ale prawdziwa kampania zaczyna się dopiero teraz - uważa rozmówca WP.
Wzrost poparcia o 3-4 punkty procentowe - na taki efekt "Marszu Miliona Serc" liczy sztab Koalicji Obywatelskiej. Co na to PiS? - Do "mijanki" przed wyborami nie dojdzie - zarzeka się jeden z naszych rozmówców.
PiS przed marszem 1 października dezawuuje wydarzenie. Wiceminister kultury Jarosław Sellin stwierdził w programie "Tłit" WP, że będzie to "marsz pustych serc". O marszu 4 czerwca politycy PiS mówili, że to "marsz nienawiści". Koalicja Obywatelska twierdzi, że tego typu epitety są wynikiem frustracji i arogancji władzy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl