Kłopoty Roberta Bąkiewicza. Prokuratura ma wszcząć śledztwa
Robert Bąkiewicz przygotowuje się do wyborów parlamentarnych. Wkrótce ma zdecydować, czy jego formacja wystartuje z list PiS, Konfederacji czy też samodzielnie. Tymczasem prokuratura ma zbadać m.in. czy narodowiec nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych.
08.08.2023 | aktual.: 08.08.2023 09:45
Robert Bąkiewicz może mieć kolejne kłopoty. Prokuratura ma wszcząć dwa postępowania w jego sprawie. Pierwsze dotyczy nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, drugie - propagowania faszyzmu - informuje "Rzeczpospolita".
Chodzi o dwa wydarzenia, w których Bąkiewicz brał udział. Jedno miało miejsce w roku 2018. Sejm przyjął wówczas nowelizację ustawy o IPN, która zakładała karę za sformułowanie "polskie obozy śmierci". Jej zapisy wywołały kryzys w stosunkach polsko-izraelskich. Narodowcy postanowili namówić prezydenta do jej podpisania i zebrali się pod Pałacem Prezydenckim. Był tam również ówczesny prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz. W pewnym momencie zaczął skandować: "nie przepraszam za Jedwabne!".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
To właśnie te słowa stały się przyczyną jego problemów. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nakazał w lipcu prokuraturze wszczęcie postępowania w tej sprawie. Jego zdaniem mogą one świadczyć o tym, że nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych.
Sąd nakazuje wszczęcie postępowań
To nie jest jedyna decyzja sądu w sprawie Bąkiewicza. Nakazał on również - jak informuje "Rz" - wszczęcie kolejnego prokuratorskiego postępowania dotyczącego wystąpienia narodowca z 25 października 2020 roku. Tego dnia w całym kraju Ogólnopolski Strajk Kobiet zorganizował akcję Słowo na Niedzielę. W ramach protestu przeciwko orzeczeniu TK Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji kobiety wieszały na kościołach plakaty, wchodziły do świątyń np. z hasłami "Módlmy się o prawo do aborcji".
Zobacz także
Warszawskich kościołów św. Anny i św. Krzyża bronili wówczas Robert Bąkiewicz i członkowie powołanej przez niego Straży Narodowej. Doniesienie, złożone przez Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, dotyczy słów, które przed bazyliką św. Krzyża miał wykrzykiwać narodowiec. Skandował "Christus Rex", czyli "Chrystus Król".
Zdaniem OMZRiK, w tym przypadku nie było to zawołanie religijne, lecz propagowanie faszyzmu. Jak przypomina "Rz", taką samą nazwę nosiło faszystowskie ugrupowanie belgijskie kolaborujące z Niemcami, a osoby towarzyszące Bąkiewiczowi miały wpinki z wizerunkiem Léona Degrelle’a, twórcy tej organizacji.
Przeczytaj także:
Źródło: "Rzeczpospolita"