Klich będzie zdymisjonowany, do łask powróci Zdrojewski?
Bogdan Klich wiosną straci stanowisko ministra obrony narodowej. Będzie kandydował do europarlamentu z pierwszego miejsca na liście w Krakowie, a potem być może na stanowisko prezydenta Krakowa. W MON ma go zastąpić minister kultury Bogdan Zdrojewski – dowiedział się dziennik "Polska" od członka władz PO.
23.08.2008 | aktual.: 23.08.2008 11:08
Donald Tusk i wicepremier Grzegorz Schetyna podjęli już decyzję. I Klichowi trudno będzie przekonać ich do zmiany stanowiska. Chyba że do wiosny kilku ministrów zanotuje spektakularne wpadki. Wtedy Klich będzie miał jeszcze szansę na ocalenie – uważa informator.
Dlaczego premier chce odwołać ministra, który wcale nie należy do najczęściej krytykowanych członków jego gabinetu? Żeby zrobić miejsce Zdrojewskiemu, który powraca do łask Tuska– tłumaczy polityk PO. To zbyt silna osobowość, żeby trzymać go na uboczu.
Zdrojewski w gabinecie cieni Platformy odpowiadał właśnie za obronę narodową. Popadł w niełaskę, gdy w grudniu 2006 zdecydował się kandydować w wyborach na szefa parlamentarnego klubu PO i pokonał Zbigniewa Chlebowskiego popieranego przez szefa partii. Został za to ukarany przy formowaniu rządu i dostał „tylko” ministerstwo kultury. Klich został szefem MON jedynie dlatego, że kolejny naturalny kandydat partii Bronisław Komorowski objął stanowisko marszałka Sejmu - pisze gazeta.
Tusk i Schetyna uznali, że Zdrojewski odpokutował niesubordynację i nie stanowi już zagrożenia jako potencjalny lider wewnątrzpartyjnej opozycji. Ponadto w roli szefa MON sprawdzi się lepiej niż Klich, który zbyt ulega wojskowym i dlatego resortem faktycznie rządzi wiceminister gen. Czesław Piątas. Ale tu decyduje bardziej logika partyjna niż merytoryczna. Klich jest człowiekiem trochę z zewnątrz, niekojarzonym tak silnie z PO jak Zdrojewski, który jest najpopularniejszym politykiem Platformy poza Tuskiem. A Tusk przygotowujący się do kampanii prezydenckiej będzie potrzebował takich ludzi blisko siebie– tłumaczy członek władz PO.
Dlatego Klich ma zrobić miejsce Zdrojewskiemu, a na otarcie łez zostanie krakowskim liderem w przyszłorocznych wyborach do europarlamentu. A potem, jeżeli się na to zdecyduje, może walczyć o prezydenturę w Krakowie. Tłem planowanej roszady jest polityka lokalna. W Krakowie, rodzinnym mieście Klicha, PO nie ma dobrego kandydata na prezydenta. A nie może pozwolić sobie na trzecią z rzędu porażkę z lewicowym Jackiem Majchrowskim, który rządzi miastem od 2002 r. PO już od kilku miesięcy szuka kandydata, który byłby w stanie z nim wygrać.
Krakowscy działacze Platformy nie mają wątpliwości, że największe szanse na pokonanie urzędującego prezydenta miałby właśnie Klich. Nie da się jednak prowadzić kampanii wyborczej, kierując jednocześnie MON. A europarlament to idealne miejsce dla polityka walczącego o prezydenturę w dużym mieście.
Lokalni politycy PO prowadzili już rozmowy z Klichem w tej sprawie. Bardzo bym się ucieszył, gdyby zdecydował się na kandydowanie. Na razie nie otrzymałem jednak od niego takiej deklaracji– mówi Paweł Sularz, szef PO w Krakowie.
Sam Klich zaprzecza, by chciał kandydować w wyborach na prezydenta Krakowa. Nie rozważam takiej możliwości – podkreśla. Nie chce także komentować informacji na temat swojej dymisji. To plotki, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością– ucina.