Kłamiemy średnio dwa razy dziennie
Kłamiemy średnio dwa razy dziennie, a prawie
62% naszej naturalnej konwersacji ma charakter kłamliwy -
wynika z badań psychologów, które opisuje "Gazeta Wyborcza".
Już w 1975 r. psychologowie R.E. Turner, C. Edgley i G. Olmstead stwierdzili, że prawie 62% naszych codziennych rozmów ma charakter kłamliwy. W ciągu tygodnia każdy z nas kłamie średnio 13 razy - ustalił w 1980 r. Dale Hample, amerykański profesor, obecnie pracujący na University of Meryland (USA). Doświadczenia przeprowadzone kilka lat później wykazały, że ludzie wypowiadają przeciętnie w ciągu dwóch tygodni 16 kłamstw, co oznacza, że statystyczny człowiek mówi co najmniej jedno kłamstwo dziennie, a są badania, które wskazują na dwa oszustwa.
Psycholog Robert S. Feldman z University of Massachusetts stwierdził, że podczas dziesięciominutowej rozmowy 60% osób fałszuje prawdę przynajmniej raz, a średnio każdy z nas zmyśla trzy razy. Zdecydowana większość (81%) naszych kłamstw to tzw. kłamstwa czyste, czyli świadome rozmijanie się z prawdą. Pozostałe 19% stanowią różne formy deformowania prawdy, takie jak: przemilczenia, przesada, półprawdy, podstępy itp.
Rzecz jasna, kłamstwo i oszustwo występuje nie tylko u ludzi - można je wręcz uznać za jedno z podstawowych praw natury. Przyroda wynalazła całą gamę różnych sposobów kamuflażu i wprowadzania w błąd, żeby wspomnieć chociażby rośliny upodabniające się do podłoża czy też zwierzęta udające kawałki roślin.
Ludzie w codziennym życiu kłamią zwykle z prozaicznych powodów: aby zapewnić sobie komfort psychiczny, uniknąć dezaprobaty, krytyki czy niepotrzebnych komplikacji, lepiej wypaść przed innymi, skuteczniej wkraść się w łaski osób, na których nam zależy, a w końcu, żeby zdobyć uznanie, prestiż czy dobra materialne.
Okłamujemy także samych siebie - współczesna psychologia dostarcza wielu dowodów, że złudzenia na własny temat ułatwiają nam zarówno codzienne funkcjonowanie, jak i realizację dalekosiężnych celów, a najlepszym sposobem przekonania innych, jest w jakieś kłamstwo samemu uwierzyć - czytamy w "Gazecie Wyborczej". (PAP)