Marcin Jasiński, z zawodu stolarz, wraz z innymi przekroczy bramę koszar 3. Batalionu Zabezpieczenia na warszawskiej Cytadeli. Według Ministerstwa Obrony Jasiński jako ostatni Polak dostał powołanie do armii, a każdy następny przyjęty po nim do służby będzie już zawodowcem. Jasiński nie uważa, żeby spotkało go jakieś nieszczęście. Wprost przeciwnie - mówi, że jest szczęśliwy, że zdążył.
Dziennik: nigdy nie przyszła panu do głowy myśl, żeby się od wojska wymigać? Pokolenia Polaków myślały głównie o tym.
- Nie. Chcę postąpić jak mój ojciec. Iść do armii, zobaczyć, na czym polega służba. A potem tak się może złożyć, że w armii zostanę. To dobry fach, nieźle płatny, stabilny. Poza tym teraz nie trzeba służyć dwa lata, by w wojsku zacząć zarabiać jako żołnierz nadterminowy. Wystarczą trzy miesiące i już można o to prosić. A ja zawsze wojsko lubiłem, żołnierze mi imponowali.