Kieres: z pomocą rządu nie dojdzie do paraliżu pracy IPN
Jeśli rząd wesprze finansowo Instytut Pamięci Narodowej, nie dojdzie do paraliżu pracy IPN w związku z olbrzymią liczbą wniosków o dostęp do akt od osób z tzw. listy Wildsteina - poinformował po spotkaniu z premierem Markiem Belką, prezes IPN Leon Kieres.
Premier zadeklarował, że zarekomenduje rządowi pozytywne rozpatrzenie wniosku prezesa IPN o pomoc finansową dla Instytutu - podało Centrum Informacyjne Rządu.
Uzgodniłem z panem premierem, że do czasu zajęcia się sprawą przez rząd, co powinno nastąpić na jego następnym posiedzeniu, wysokość niezbędnej kwoty pozostanie nieujawniona - powiedział Kieres. Zapowiedział, że w piątek przedstawi premierowi swój szczegółowy wniosek w tej sprawie.
Jeszcze w środę premier - pytany, czy widzi możliwość zwiększenia budżetu IPN - mówił: Szczerze mówiąc, nie wiem czy jest taka potrzeba. Przede wszystkim budżet jest już uchwalony, zatwierdzony. Myślę, że dla tej jednej przyczyny trudno byłoby występować o jego nowelizację, ja zresztą nie jestem przekonany, czy jest to potrzebne.
Jak podało Centrum Informacyjne Rządu, podczas spotkania z premierem Kieres poinformował, że opowiada się za poszerzeniem kręgu osób uprawnionych do dostępu do teczek, ale nie za "bezrefleksyjnym publikowaniem list, co miało miejsce w ostatnich dniach".
Kieres wyraził przekonanie, że do IPN może wystąpić ok. 5% osób z listy zawierającej 240 tys. nazwisk tajnych współpracowników i funkcjonariuszy służb specjalnych PRL oraz tych, których wytypowały one do ewentualnej współpracy (na liście są też osoby mogące być dziś pokrzywdzonymi w myśl ustawy o IPN). Tę listę inwentarzową IPN wyniósł były już publicysta "Rzeczpospolitej" Bronisław Wildstein. Listę zwaną "listą Wildsteina" nieznane osoby umieściły w internecie. IPN nie bierze za to odpowiedzialności i podkreśla, że mogą tam być dopisywane nazwiska.
W środę kolegium Instytutu uznało, że umieszczonym na "liście Wildsteina" osobom pokrzywdzonym (czyli tym, które były inwigilowane, a nie były agentami ani oficerami służb specjalnych PRL), należy udostępniać ich teczki w trybie przyspieszonym. Kieres zapewniał, że dołoży starań, by wnioski rozpatrywać tak szybko, jak to możliwe, choć być może trzeba będzie ograniczyć działalność naukowo-badawczą IPN.
Ponad 300 wniosków o dostęp do akt Instytutu - dużo więcej niż w poprzednich dniach - wpłynęło w czwartek w samej Warszawie. Podobnie było w innych miastach, gdzie są oddziały IPN. Wzrost liczby wniosków ma związek z utworzeniem "szybkiej ścieżki" w IPN dla osób z "listy Wildsteina".
Od lutego 2001 r. do końca stycznia 2005 r. do IPN w całym kraju złożono 17,4 tys. wniosków o dostęp do akt IPN (rozpatrzono już 14,9 tys. z nich). Wnioski można składać we wszystkich 10 oddziałach IPN w Polsce.