PolskaKazimierz Marcinkiewicz: nie mam pewności co do wejścia PO do koalicji

Kazimierz Marcinkiewicz: nie mam pewności co do wejścia PO do koalicji

Nie mam pewności (czy PO chce wejść do koalicji), bo tak naprawdę utworzenie koalicji to nie są rozmowy w zespołach, to nie jest program, który się wspólnie debatuje, to nawet nie są tak do końca personalia. Utworzenie koalicji to jest przede wszystkim decyzja polityczna - powiedział desygnowany na premiera Kazimierz Marcinkiewicz, gość "Sygnałów dnia".

25.10.2005 | aktual.: 25.10.2005 10:51

Sygnały Dnia: Czy podtrzymuje pan zapowiedź o piątkowym podpisaniu umowy koalicyjnej i o przyszłoponiedziałkowej liście nowych ministrów przedstawionej prezydentowi Kwaśniewskiemu?

Kazimierz Marcinkiewicz: Tak, nie ma potrzeby żadnej zwłoki. Wręcz przeciwnie – jestem przekonany, że po tylu miesiącach kampanii, tygodniach ostatnich głosowań nie ma czasu na zwłokę, tylko trzeba bardzo szybko pracować. I właśnie to robimy. Harmonogram jest w tej chwili realizowany i w piątek będzie dokument, który będzie do podpisania.

A Donald Tusk powiada, że ostateczną decyzję o wejściu do rządu Platforma podejmie w weekend, podczas posiedzenia rady krajowej partii.

- Tak, ale właśnie dlatego jest taki harmonogram, bo obie partie mają swoje ciała statutowe, które muszą zatwierdzić utworzenie koalicji, także Prawo i Sprawiedliwość. I po to jest jeszcze sobota i niedziela przed zatwierdzeniem tego przez prezydenta, żeby właśnie te statutowe organy mogły podjąć ostateczne decyzje.

Jak pan ocenia ochotę Platformy wejścia do koalicji z Prawem i Sprawiedliwością, zwłaszcza po wczorajszym późnym wieczorze i pana spotkaniu w Telewizji Polskiej z Janem Rokitą?

- Ciągle nie mam pewności. Nie mam pewności, bo tak naprawdę utworzenie koalicji to nie są rozmowy w zespołach, to nie jest program, który się wspólnie debatuje, to nawet nie są tak do końca personalia. Utworzenie koalicji to jest przede wszystkim decyzja polityczna. To Donald Tusk, Jan Rokita, nie wiem, kto jeszcze w Platformie Obywatelskiej muszą tego chcieć, muszą podjąć taką polityczną decyzję, że zamierzają utworzyć wspólną koalicję. I wtedy wszystkie inne sprawy, także te programowe, także personalne, będą podejmowane dużo szybciej. Ja wiem, że dziś spotykają się władze Platformy Obywatelskiej i że taka decyzja, ta polityczna, najważniejsza decyzja zapadnie.

Jan Rokita może chcieć, ale na przykład Grzegorz Schetyna czy Bronisław Komorowski już nie. I co wtedy?

- Właśnie o to, aby była to decyzja całej partii chodzi, właśnie dokładnie o to.

Czy bardzo się pan zdziwił, kiedy wczoraj dowiedział się pan z ust Jana Rokity, że trzeba rozdzielić stanowiska ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego i że PiS nie może kierować resortem sprawiedliwości, resortem spraw wewnętrznych i administracji i mieć kontroli nad służbami specjalnymi?

- Bardzo się zdziwiłem, tym bardziej że po raz pierwszy padło to właśnie w czasie naszej rozmowy w telewizji, a nie słyszałem o tym, żeby to w mediach negocjować jakiekolwiek sprawy koalicyjne.

A miało nie być dyskusji w świetle kamer.

- No więc właśnie, wczoraj jednak Jan Rokita wrócił do tego. Ale ja zdziwiłem się już wcześniej, bo zdziwiłem się na konferencji prasowej, na której Jan Rokita powiedział, że to jest niedopuszczalne, żeby jeden polityk danej partii był prezydentem, drugi premierem. No, to jest jakby trochę podważanie wyborów. Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie, Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne. To jest zupełnie naturalne. I teraz my nie możemy oszukać ludzi i powiedzieć: jeśli PiS ma prezydenta i ma premiera, no to w takim razie rząd będzie tworzony przez Platformę Obywatelską. No, to byłoby także oszukiwanie wyborców.

Dlatego my mówimy i będę do tego namawiał nadal Jana Rokitę i całą Platformę Obywatelską, aby rząd był rządem równowagi. Równomierny podział ministerstw pomiędzy oba ugrupowania, także w najważniejszych resortach (równomierny podział, bo tylko jak jest równowaga pomiędzy dwoma partiami, to tylko wtedy możemy całą siłę, jaką ta koalicja może mieć, a takiej siły nie miał do tej pory nikt – to jest ponad 280 mandatów w Sejmie, to jest ponad 80 mandatów w Senacie i to jest dobry prezydent, pracujący razem z nami), to jest siła, która absolutnie Polskę może zmienić radykalnie, która może naprawić państwo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)