Każdy z nas pamięta ten dzień. "To był taki moment, że dreszcze wystąpiły"
Ten moment zapamięta większość z nas. 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem zginęli polscy politycy (z parą prezydencką na czele), wojskowi, duchowni. Zapytaliśmy, gdzie byli Polacy w chwili, gdy dowiedzieli się o katastrofie prezydenckiego tupolewa.
- Dreszcze wystąpiły, zaniemówiłem. Chwyciłem szybko za telefon, żeby się podzielić z kimś bliskim - wspomina starszy pan. - 96 osób, nie może być - dodaje. - Wszyscy panikowali i wszyscy byli smutni - wspomina znacznie młodszy mężczyzna. - Wszyscy zastanawiali się, co teraz będzie z naszym krajem. Jako że ja byłem dużo młodszy, to było takie "ok, fajnie, nie wiem o co chodzi". - przyznaje. - Te puste krzesła, które stały przed pomnikiem. Dla mnie osobiście to było bardzo wstrząsające - wspomina inna uczestniczka naszej ulicznej sondy. Widok pustych krzeseł oczekujących na towarzyszącą prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu delegację stał się jednym z symboli katastrofy.
- Takie niewiarygodne, porównywalne do zburzenia wież w Nowym Jorku - podobnie do ataku 11 września pierwsze informacje napływające z miejsca zdarzenia wydawały się nieprawdopodobne. I dla większości były powodem do żałoby. Warto pamiętać o tym 7 lat po katastrofie.