Wyciekło nagranie z rosyjskim generałem. Wskazał kolejny kraj ataku?
Kontrowersyjny deputowany rosyjskiej Dumy Państwowej gen. Andriej Gurulow miał powiedzieć na ujawnionym nagraniu, że "Kazachstan będzie następnym celem Rosji". Plik audio miał być przeznaczony dla jego kolegów z parlamentarnej komisji obrony. - To straszenie wynikające z frustracji - mówi Wirtualnej Polsce Adam Balcer, ekspert z Kolegium Europy Wschodniej.
- Kazachowie będą następni. Rozwiązanie jest już przygotowane - ma mówić na nagraniu gen. Andriej Gurulow Deputowany Dumy Państwowej. Zapewnił, że po Ukrainie Rosja może zaatakować Kazachstan, co miało już zostać "przyklepane". Na nagraniu słychać nie tylko przekleństwa, ale także lekceważący stosunek do samego Kazachstanu.
Generał się wygadał?
Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej zaznacza, że tego typu wypowiedzi formułowane są przez Rosjan pod adresem Kazachstanu od lat.
Z ust oficjeli wielokrotnie padały słowa o "drugiej Ukrainie", "sztucznym państwie" czy "niewdzięcznym sąsiedzie".
- Takie słowa padają ze strony osób będących wysoko w hierarchii, łącznie z samym Władimirem Putinem. Kontestuje się jego integralność terytorialną, historię, podważa się tradycje państwowe, nazywa się go sztucznym państwem, mówi się o niesprawiedliwych granicach. Tak się mówi do ważnego sąsiada - mówi Balcer w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie wiadomo, czy był to jedynie "wybryk" generała, czy "prikaz z góry". Rosyjskie władze nie odniosły się do wycieku. Sam Gurulew twierdzi, że padł ofiarą manipulacji, a na opublikowanym przez siebie wideo dodaje, że prowadzona jest przeciwko niemu "wroga dezinformacja".
"To bardzo ryzykowna zagrywka"
Ludność Kazachstanu jest bardzo zróżnicowana. Spośród ponad 19 mln mieszkańców (stan na 2021 rok) największe grupy etniczne stanowią Kazachowie – 70,4 proc. oraz Rosjanie – ponad 15,5 proc. Astana nie chce narazić się na retorsje ze strony Moskwy i przyjęła ostrożną postawę wobec wojny, ale jednocześnie zdystansowała się od Kremla.
Ekspert zaznacza, że Rosja, będąc jednocześnie tak bardzo zaangażowana w wojnę z Ukrainą, jeśli zaatakowałaby Kazachstan, oznaczałoby to dla niej bardzo trudny konflikt na dwa fronty.
- Co ważniejsze, na drodze Moskwy stanęłyby Chiny oraz państwa zrzeszone w ramach Organizacji Państw Tureckich z Turcją i Uzbekistanem na czele. To bardzo ryzykowna zagrywka i myślę, że dlatego Rosjanie nie zdecydują się, by cokolwiek robić przeciwko Kazachstanowi - podkreśla Balcer i dodaje, że Rosja chciałaby bardzo, aby "wszystkie dawne państwa ZSRR zachowywały się tak jak Białoruś" i jest sfrustrowana, bo poza Mińskiem nikt się tak nie zachowuje.
Łukaszenka na skinienie Putina
Reżim Alaksandra Łukaszenki jest dostępny dla Putina "na zawołanie". To Białoruś zawarła porozumienie z Kremlem ws. sprzedaży paliwa. Kreml poprosił swojego sąsiada o dodatkowe dostawy po tym, jak Ukraińcy storpedowali dronami rosyjskie rafinerie.
Również Łukaszenka wpuścił na terytorium swojego kraju wojska Putina, które 24 lutego 2022 roku zaatakowały Ukrainę od północy i w końcu, to Łukaszenka dał Putinowi możliwość ostrzeliwania Ukrainy z terytorium Białorusi.
Kreml ma problem nie tylko z Kazachstanem, ale i także z Armenią, która zapowiedziała, że opuści kierowaną przez Rosję Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB). Co zwiększa niepokój na Kremlu. Rozdźwięk między Erywaniem a Moskwą pojawił się, gdy Rosja i jej "siły pokojowe" w Górskim Karabachu nie zapobiegły zbrojnemu zajęciu regionu przez Azerbejdżan.
W obliczu rosnących napięć z dotychczasowym sojusznikiem, Armenia próbuje nawiązać bliższe więzi z Zachodem, a Erywań "aktywnie rozważa" ideę wstąpienia do Unii Europejskiej. - Ze względu na wszystkie wyzwania, z którymi musieliśmy się zmierzyć w ostatnich trzech-czterech latach, w Armenii aktywnie omawiane są teraz istniejące nowe możliwości. Nie zdradzę tajemnicy, jeśli powiem, że jest wśród nich również idea członkostwa w Unii Europejskiej - mówił w połowie marca szef MSZ Armenii, Aratat Mirzojan.
"Dla Rosji ta sytuacja jest frustrująca"
Adam Balcer z Kolegium Europy Wschodniej zwraca także uwagę na fakt, że Kazachstan jest coraz bardziej asertywny wobec Moskwy. - Dla Rosji ta sytuacja jest frustrująca, że kraj traktowany "per noga", była kolonia, która według Kremla powinna się "słuchać" dawnego pana, staje się podmiotem na arenie międzynarodowej. Jednak to nie przypadek, bo Kazachstan to kraj z drugą co do wielkości gospodarką po Rosji w północnej Eurazji z istotnym potencjałem surowcowym, demograficznym i intelektualnym. Co więcej, wkrótce stanie się bogatszy od Rosji - dodaje ekspert.
W poniedziałek agencja Reutera, powołując się na trzy źródła branżowe, podała, że Moskwa zwróciła się do władz Kazachstanu z prośbą o utworzenie rezerwy paliwowej na wypadek niedoborów w Rosji. Według jednego z rozmówców agencji wielkość zamówienia wynosi 100 tys. ton. Informacje te zostały zdementowane przez Astanę.
Kazachstan ignoruje niektóre zaczepki
W poniedziałek przedstawiciel kazachskiego MSZ Aibek Smadijarow powiedział, że resort nie reaguje na niektóre zaczepki ze strony Rosji.
- Na część takich wycieków informacji musimy szybko reagować, a niektóre oczywiście ignorujemy. Pamiętacie najbardziej uderzające przykłady: rzekomo wystrzelono drony z terytorium Kazachstanu, które zaatakowały obiekty w Tatarstanie, potem pojawiła się informacja, że Kazachstan dostarcza rosyjską broń Ukrainie. Pracujemy nad tymi kwestiami wspólnie z naszymi kolegami z Rosji - zapewnił Smadijarov.
Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski