Katastrofa w Rosji. Przerwana tama, miasto znika pod wodą
Pękła tama na rzece Ural w rosyjskim mieście Orsk, w pobliżu granicy z Kazachstanem. Po ostatnich roztopach w całym obwodzie orenburskim zalanych zostało ponad 2,5 tys. domów - podały w sobotę władze regionu.
Władze regionu informują, że "w wyniku aktywnych roztopów śniegu i podnoszącego się poziomu rzek" zalanych zostało 2556 budynków mieszkalnych i 6886 działek na terenie 29 gmin w 102 miejscowościach.
"Ewakuowano 4208 osób, w tym 1019 dzieci. Spośród nich w ośrodkach tymczasowych umieszczono 427 osób, w tym 132 dzieci" - podała w sobotę służba prasowa gubernatora obwodu orenburskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Izrael strzela sobie w stopę. "Budują elektorat propalestyński"
- Powódź osiąga punkt kulminacyjny. Sytuacja na wielu obszarach, zwłaszcza w Orsku, jest trudna ze względu na przerwanie tamy - poinformował gubernator regionu Denis Pasler.
Najtrudniejsza sytuacja jest w ponad 200-tysięcznym mieście Orsk nad rzeką Ural. Jak podaje rosyjska agencja RIA, burmistrz Wasilij Kozupitsa wyjaśnił, że tama w mieście została uszkodzona w dwóch miejscach. Zalanych zostało 600 domów. Zalane obiekty sieci energetycznej zostały wyłączone, a dostawy prądu do kilku obszarów zawieszone.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W Orsku trwa ewakuacja mieszkańców - ulice miasta coraz bardziej pogrążają się pod wodą. Poziom rzeki Ural (trzecia najdłuższa rzeka w Europie) w rejonie Orenburga wynosił w sobotę rano 9,27 m, czyli ponad 2 m powyżej niebezpiecznego poziomu - powiedział burmistrz miasta.
"Lokalni mieszkańcy udostępniają nagrania przedstawiające ich miasto powoli znikające pod wodą" - relacjonuje portal Readovka.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Czytaj także:
Źródło: Telegram, RIA, Readovka
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski