Katastrofa w Biełgorodzie. Runęła część 10‑piętrowego bloku
W rosyjskim Biełgorodzie, nieopodal granicy z Ukrainą, zawaliła się w niedzielę część dziesięciopiętrowego bloku mieszkalnego. Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow oskarżył o atak Ukrainę. Według rosyjskich władz są ofiary śmiertelne i co najmniej kilkanaście rannych osób.
Początkowo źródła oficjalne powiadomiły tylko o rannych. Następnie Komitet Śledczy Rosji oznajmił, że są także ofiary śmiertelne, nie podając ich liczby. Ostatnie doniesienia państwowych rosyjskich agencji i mediów mówią o 13 rannych.
Wcześniej o ofiarach śmiertelnych informowały nieoficjalnie kanały na Telegramie Baza i Mash, podając odpowiednio liczby - cztery i siedem osób. Powiadomiono również, że pod gruzami znajdują się ludzie.
Rosja oskarża Ukrainę
Lokalne władze twierdzą, że przyczyną zawalenia się budynku był ukraiński atak. Gubernator Gładkow oświadczył, że przyczyną stało się "bezpośrednie trafienie pociskiem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według ministerstwa obrony Rosji w budynek trafiła jednak nie rakieta, lecz odłamki zestrzelonego przez siły obrony powietrznej ukraińskiego pocisku Toczka-U.
Niezależna telewizja Nastojaszczeje Wriemia zaznaczyła, że wciąż nie wiadomo, co doprowadziło do zawalenia się obiektu. W przygranicznym Biełgorodzie w niedzielę od rana pięciokrotnie ogłaszano alarm lotniczy.
Przeczytaj również: