Katastrofa smoleńska. Były szef BOR gen. Marian Janicki: nie było żadnej bomby, nie było żadnego wybuchu
• Były szef BOR powiedział, że w Smoleńsku "nie było żadnego wybuchu"
• Gen. Marian Janicki w TVN24 skomentował wyniki audytu BOR ws. katastrofy
• Wszystko było dograne, załatwione w odpowiedni sposób - wyjaśnił
• Janicki podkreślił, że BOR nie miało uprawnień, by kwestionować stan lotniska
- Grupa funkcjonariuszy pirotechników z psem to sprawdzała. Jest na to stosowny dokument. Wszystko było dograne, załatwione w odpowiedni sposób. Nie było żadnego wybuchu. Nie mogło być. Nie było żadnej bomby. Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu sprawdzili to między godziną 3:00 a 5:00. Wszystko było sprawdzone - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 były szef BOR gen. Marian Janicki.
Wyjaśnił, że "statek powietrzny był zabezpieczony, zamknięty (...) nikt nie mógł wejść niepowołany do samolotu". Były szef BOR dodał, że między "godziną 5:00 a wylotem, który nastąpił o 7:27, funkcjonariusze znajdowali się na płycie lotniska i pilnowali, aby na pokład samolotu nie dostał się nikt niepowołany".
Katastrofa smoleńska. "BOR nie miało uprawnień, by kwestionować stan lotniska"
Gen. Marian Janicki odniósł się także do wyników audytu, w którym wskazano uchybienia, jakich miało dopuścić się Biuro przy przygotowywaniu wizyty w Katyniu w 2010 roku. Wskazano w nim m.in. na brak odprawy koordynacyjnej i niewyznaczenie dowódcy zabezpieczenia przed wizytą prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w kwietniu 2010 r.
- Odprawa stosowna była, dowódca był wyznaczony, którym był śp. pułkownik Jarosław Florczak, znakomity oficer, który był w Moskwie już od 23 (marca - przyp. red.) na przygotowaniu z dwoma funkcjonariuszami BOR. Wszystko było przygotowane - podkreślił
Przyznał, że nie zna szczegółów audytu, więc "nie będzie zabierał głosu tak dosadnie". Podkreślił też, że BOR nie miało uprawnień, by kwestionować stan lotniska.