Kataryna: Decyzja prokuratury to wielkie (samo)oskarżenie [OPINIA]
"Jeśli prokuratura nie wystąpi do Apple, wtedy będziemy mieli pewność, że jednak próbowano mnie inwigilować" - mówiła w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" prokurator Ewa Wrzosek, jedna z osób rzekomo inwigilowanych z użyciem Pegasusa. To właśnie Apple - producent iPhone’a, na który miano się włamać - ma największe możliwości zweryfikowania, czy faktycznie użyto na nim Pegasusa i może dostarczyć informacji pomocnych w ustaleniu możliwego sprawcy.
30.12.2021 07:05
Nie wiem, nie znam się, ale mnie to przekonuje. Zresztą, nawet gdyby tak nie było, oczywistym ruchem prokuratora byłoby spytanie producenta, czy i jak można na produkowanym przez niego sprzęcie wykryć tego rodzaju atak.
Prokurator Wrzosek złożyła zawiadomienie pod koniec listopada, ledwie miesiąc zajęło prokuraturze podjęcie decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa pod pretekstem tego, że prokurator nie dostarczyła prokuraturze telefonu do badań. Mamy zatem poważne zgłoszenie producenta telefonu o próbie cyberataku na telefon prokurator i prokuraturę, która bardzo nie ma ochoty się nim zająć, wykręcając się głupią wymówką. Bo przecież wiemy, że w innych sprawach się nie patyczkuje i potencjalne dowody sama siłą odbiera.
Tak było ostatnio z prywatnymi telefonami aktywistów Klubu Inteligencji Katolickiej, pomagających migrantom na polsko-białoruskiej granicy. Tak też powinno być w przypadku telefonu prokurator Wrzosek – w sprawie tak poważnej prokuratura nie miała prawa odpuścić tylko dlatego, że posiadaczka dowodu w sprawie odmówiła przyniesienia go prokuratorowi prowadzącemu śledztwo.
Jak bowiem słusznie zauważa sama Wrzosek w przywoływanym na początku wywiadzie: "To nie dotyczy tylko mojej prywatności jako obywatelki, ale też jako prokuratora i tajemnicy prowadzonych przeze mnie postępowań". To właśnie prokuratura powinna być zatem najbardziej zainteresowana ustaleniem, czy i kto miał dostęp do telefonu prowadzącej objęte prokuratorską tajemnicą postępowania.
Zobacz też: Żona Brejzy komentuje wypowiedź Kaczyńskiego. "Nieprawdopodobnie insynuacyjna"
Błyskawiczna odmowa wszczęcia śledztwa bez choćby próby skutecznego wezwania prokurator do udostępnienia telefonu i bez zaangażowania służb zajmujących się cyberprzestępczością – choć może na wyrost zakładam, że takie mamy – uprawdopodobnia niestety tezę Wrzosek, że próba inwigilacji była i miała miejsce ze strony polskich służb.
W każdym innym razie prokurator – nie z sympatii dla koleżanki, ale dla dobra prowadzonych przez nią śledztw – zrobiłby wszystko, żeby postępowanie było szybkie, intensywne i skuteczne, a opinia publiczna została obszernie poinformowana o działaniach i ustaleniach. To z kolei w trosce o wizerunek państwa - i tak już zszargany. Do pełnego obrazu nędzy i rozpaczy brakuje jeszcze potwierdzenia, że polskie służby nielegalnie inwigilowały prokurator, adwokata i lidera opozycji.
"To przyznanie, że inwigilacja była"
Gdyby ktoś chciał bardzo zaszkodzić służbom i prokuraturze zrobiłby dokładnie to, co właśnie zrobiono – błyskawicznie zamknął postępowanie, nawet nie próbując go na dobre otworzyć. Decyzja prokuratury nie da się odczytać inaczej niż wielkie (samo)oskarżenie. Bo albo służby i prokuratura są całkowicie bezradne wobec cyberataków na ważnych funkcjonariuszy państwa, albo służby są tak umoczone, że prokuratura nawet nie potrafi zdjąć z nich podejrzeń trochę mniej ostentacyjnie. Na przykład ciągnąc śledztwo przez kilka miesięcy i na koniec ogłosić niewykrycie sprawcy.
Na pewno natomiast nie jest to zachowanie prokuratury, która potraktowała serio możliwą inwigilację swojej prokurator przez służby nasze, służby obce lub świat przestępczy. Przyjmuję tę decyzję jako przyznanie, że inwigilacja była i że sprawcą jest ten, kogo wszyscy mają na myśli.
Tego samego dnia, kiedy prokuratura rozłożyła bezradnie ręce nad inwigilacją prokurator, minister-sekretarz kolegium ds. służb specjalnych Maciej Wąsik podrzucił jej do zabawy nowy temat. Trzeba będzie dorwać Janinę Ochojską, bo się brzydko wyraziła o naszych służbach na granicy. I coś mi mówi, że to śledztwo będzie nie tylko dłuższe, ale i bardziej owocne.
Taki mamy klimat.