Karpiński wygrał na loterii, Hołownia tylko wypłacił nagrodę [OPINIA]
Prorządowe media obwiniają marszałka Sejmu Szymona Hołownię, że przez niego podejrzany o korupcję działacz Platformy Obywatelskiej wychodzi z aresztu. Ale co miał zrobić Hołownia? Unieważnić wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego?
Prokuratura Krajowa poinformowała, że Włodzimierz Karpiński, aresztowany w sprawie korupcyjnej działacz Platformy Obywatelskiej, wyjdzie na wolność.
"W związku z wydaniem przez Marszałka Sejmu RP postanowienia stwierdzającego objęcie przez Włodzimierza K. mandatu posła do Parlamentu Europejskiego prokurator zmuszony był uchylić stosowany wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania, pomimo że zachodzą wielokrotnie potwierdzone przez sądy wskazane powyżej przesłanki procesowe, uzasadniające dalsze stosowanie tego środka zapobiegawczego" - oświadczyła prokuratura.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hołownia w nowej roli. "Jego nadzieje to pobożne życzenia"
I dodała, że w ocenie prokuratury opuszczenie przez podejrzanego aresztu będzie miało negatywny wpływ na dalszy bieg postępowania.
Durna narracja
Prorządowe media rzuciły się na Szymona Hołownię. Jest tworzona atmosfera skandalu. I niedowierzania, że Hołownia mógł tak fatalnie postąpić.
Albo właśnie dowierzania. Wiadomo bowiem było, że kumple będą bronić kumpli, choćby podejrzanych o najpoważniejsze przestępstwa. Mamy na to kolejny dowód - przekonują prorządowi komentatorzy.
Ta narracja jednak jest durna i fałszywa. Szymon Hołownia, jako marszałek Sejmu, stwierdził bowiem jedynie fakt. A fakt jest taki, że Włodzimierz Karpiński obejmuje mandat posła do Parlamentu Europejskiego.
Czy to się Hołowni podoba, czy nie - to bez znaczenia.
Czy Hołownia cieszył się, podpisując papier, czy smucił - to bez znaczenia.
Szymon Hołownia po prostu, powtórzmy to raz jeszcze, stwierdził fakt. A że za tym faktem poszły dalsze kroki prokuratury, to inna kwestia, na co marszałek Sejmu przecież nie ma wpływu.
Karpiński korzysta
Sytuacja, w której człowiek zamienia areszt na Parlament Europejski, jest rzeczywiście niecodzienna.
Ba, jest też niewygodna dla Koalicji Obywatelskiej, bo dla niemal wszystkich byłoby lepiej, ażeby Włodzimierz Karpiński najpierw oczyścił się z zarzutów, a dopiero później wracał do polityki. Tyle że dla "niemal wszystkich", ale nie dla samego Karpińskiego, który – na marginesie – siedzi już w areszcie od niemal roku, a śledztwo w jego sprawie sprawia wrażenie ślamazarnego.
Bądźmy bowiem szczerzy - kto z nas wybrałby celę aresztu śledczego, gdyby mógł ją opuścić, a na dodatek po wyjściu na wolność pobierać solidne wynagrodzenie i cieszyć się z wielu przywilejów przysługujących europarlamentarzystom? Decyzja Karpińskiego, tak po ludzku, jest zrozumiała. Szkodliwa dla obozu politycznego, z którego się wywodzi, ale zrozumiała.
Cela czy Bruksela
Włodzimierz Karpiński wygrał los na loterii. Przecież on nawet nie cieszył się dużym poparciem wyborców podczas wyborów do europarlamentu. Tak się jednak złożyło, że zwycięski w wyborach Krzysztof Hetman zamienił Brukselę na polski Sejm, więc zwolnił miejsce.
Powinna je zająć Joanna Mucha, ale też wybrała cztery lata w polskim parlamencie zamiast niespełna roku w Parlamencie Europejskim.
Po niej powinien być Riad Haidar - ale niedawno zmarł.
I wreszcie docieramy do Włodzimierza Karpińskiego. On miał wybór nie między parlamentami polskim i europejskim, tylko między polską celą a europejskimi salonami.
Portal tvp.info pisze, że "Hołownia załatwił Karpińskiemu wolność". Po czym dodaje, że "śledczy nie mieli wyjścia i musieli wypuścić polityka PO na wolność".
Szymon Hołownia też nie miał wyjścia. Wyobraźmy sobie bowiem sytuację, w której marszałek Sejmu, wbrew faktom i obowiązującemu prawu, stwierdza, że nie potwierdzi przyznania mandatu europosła danej osobie.
Przecież taki marszałek Sejmu dopuściłby się przestępstwa - nie dopełniłby ciążącego na nim obowiązku. I wtedy prokuratura też nie miałaby wyjścia, to znaczy powinna ścigać Hołownię. Oczywiście wcześniej próbując pozbawić go immunitetu, co zapewniłoby nam wszystkim kolejny żenujący spektakl.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl