PolskaKaretka utknęła w zaspie, pacjent nie żyje

Karetka utknęła w zaspie, pacjent nie żyje

Ambulans z Wołomina niemal godzinę jechał do pacjenta, bo utknął na nieodśnieżonej drodze - pisze "Życie Warszawy". Gdy ratownicy dotarli na miejsce, mężczyzna już nie żył.

03.12.2010 | aktual.: 03.12.2010 20:58

"Życie Warszawy" opisuje sprawę wezwania karetki do 75-letniego mieszkańca podwarszawskiej wsi Krawcowizna koło Wołomina. 25-kilometrową trasę ratownicy pokonali w ciągu 58 minut. Dlaczego? Droga do wsi nie była odśnieżona.

Jak mówi reporterowi gazety Mirosław Harasimczuk, zastępca dyrektora szpitala powiatowego w Wołominie, to nie powinno było się zdarzyć, ale ratownicy utknęli w zaspie.

Kiedy karetka utknęła we wsi Równe, mieszkańcy pośpieszyli na pomoc. Zaczęli odgarniać śnieg łopatami, a potem za pomocą ciągnika holowali karetkę. Ostatni odcinek nieodśnieżonej drogi ratownicy ze sprzętem ratunkowym pokonali przez zaspy na własnych nogach.

Na pomoc było już za późno, stwierdzili zgon pacjenta.

Jak mówi dyrektor szpitala, z dokumentacji medycznej wynika, że mężczyzny nie można byłoby uratować nawet, gdyby droga była przejezdna. Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy śpieszy się na ratunek, każda minuta się liczy. Na terenach wiejskich karetki powinny dojechać na wezwanie w ciągu 15 minut, w mieście - w ciągu 7 minut.

Marianna Ołdak, sekretarz gminy Strachówka, do której należy droga, tłumaczy, że drogi nie można było odśnieżyć, bo tego dnia była zamieć. Po zdarzeniu na miejsce pojechały pługi i droga jest już przejezdna.

Zobacz także
Komentarze (554)