Kamil Durczok porównał Joachima Brudzińskiego do hieny. Minister odpowiedział
Dyskusja o tragedii w koszalińskim escape roomie wydaje się iść w złym kierunku. Na Twitterze między dziennikarzem Kamilem Durczokiem a ministrem Joachimem Brudzińskim doszło do mocnej wymiany zdań. Obaj przyznali, że kiedyś myśleli o sobie nawzajem inaczej.
Punktem wyjścia był temat pożaru, w którym zginęło pięć nastolatek. Jednak dyskusja między Kamilem Durczokiem i Joachimem Brudzińskim sprowadziła się do tego, że panowie napisali co o sobie myślą.
"Państwo zadziałało perfekcyjnie. Po czterech minutach strażacy byli na miejscu. Ale niestety przegrali walkę. Przegrali walkę z tymi, którzy kierując się chęcią szybkiego zysku, narazili na śmierć Bogu ducha winne dzieci" - to fragment przemówienia szefa MSWiA na konferencji, w której głos zabrali też premier Mateusz Morawiecki, komendant główny Policji Jarosław Szymczuk i komendant główny Państwowej Straży Pożarnej Leszek Suski. Durczok nie przeszedł obok słów Brudzińskiego obojętnie.
Jak napisał na Twitterze, "minister Joachim Brudziński bezczelnie wykorzystał tragedię w Koszalinie do swoich politycznych celów". Przyznał, że kiedyś polityk był dla niego "jedną z nielicznych jasnych twarzy PiS-u", a "dziś działa jak hiena".
Dodał, że spodziewa się teraz u siebie wizyty policji, ale zaznaczył, że Brudziński "też za swoje głupoty odpowie". "Do zobaczenia w celi" - podkreślił.
Brudziński nie zbył Durczoka. Również przyznał, że kiedyś inaczej myślał o dziennikarzu. "Wstyd się przyznać, ale dla mnie kiedyś pan też wydawał się jasną twarzą dziennikarstwa" - napisał.
Zadeklarował, że pomodli się za Durczoka. I dodał: "Pomocy medycznej udzielić niestety nie potrafię".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Co się stało w Koszalinie
Przypomnijmy, że w pożarze escape roomu w Koszalinie zginęło pięć 15-latek i poważnie ucierpiał 25-letni pracownik obiektu. Najprawdopodobniej przyczyną pożaru był gaz. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że wybuchł on w poczekalni, odcinając pracownika obiektu od możliwości udzielenia dziewczynom pomocy. Nastolatki zmarły w wyniku zatrucia tlenkiem węgla.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie. Według straży pożarnej, w escape roomie było "wiele zaniedbań". Urządzenia grzewcze znajdowały się zbyt blisko materiałów łatwopalnych, a instalacje elektryczne były prowizoryczne. Nie było drogi ewakuacji.
Na polecenie szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego straż pożarna prowadzi inspekcje tego typu obiektów w całej Polsce. Już wykazały one wiele nieprawidłowości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl