Tragedia w escape roomie w Koszalinie. Kim były ofiary?
Julia, Amelia, Gosia, Karolina i Wiktoria - tak nazywały się dziewczyny, które zginęły w pożarze koszalińskiego escape roomu. Miały 15-lat, chodziły do jednej klasy. - Jedna z nich pięknie śpiewała, druga kochała tańczyć. A trzecia była taką śmieszką - wspominają je rówieśnicy.
05.01.2019 | aktual.: 28.03.2022 08:24
W piątek w Koszalinie wydarzyła się tragedia. W pożarze escape roomu ToNiePokój zginęło pięć nastolatek. Wiadomo o nich coraz więcej.
Wszystkie miały 15-lat, chodziły do jednej klasy w Gimnazjum nr 9 w Koszalinie. Feralnego dnia jedna z nastolatek świętowała urodziny z koleżankami. Jak twierdzi portal fakt.pl, miała na imię Julia. Zginęły też Amelia, Gosia, Karolina i Wiktoria.
Przed budynkiem, w którym rozegrał się dramat, gromadzą się ludzie, stawiają znicze. W rozmowie z portalem wyborcza.pl, rówieśnicy ofiar przyznają, że nastolatki były lubiane. - Jedna z nich pięknie śpiewała, druga kochała tańczyć. A trzecia była taką śmieszką - podkreślają.
- Spotkałyśmy się tego dnia w południe na przystanku. Rozmawiałyśmy chwilę. Ale nie zdążyłam się z nią pożegnać - mówiła o Julii dziewczyna, która znała ją od szóstego roku życia i przyszła na nabożeństwo w intencji nastolatek.
Okazuje się, że trzy z dziewcząt, które zginęły w pożarze, brały udział w akcjach wolontariackich. Współpracowały z fundacją, która zbierała pieniądze na chore dzieci.
W rozmowie z WP zapłakany chłopiec powiedział, że jedna z gimnazjalistek była zawsze pomocna i uprzejma. - Prawdziwa kumpela. Pomagała mi w lekcjach, mogłem się jej zwierzyć z moich problemów - mówił.
Co się stało
W pożarze poważnie ucierpiał też 25-letni pracownik obiektu. Najprawdopodobniej przyczyną pożaru był gaz. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że wybuchł on w poczekalni, odcinając pracownika obiektu od możliwości udzielenia dziewczynom pomocy. Nastolatki zmarły w wyniku zatrucia tlenkiem węgla.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie. Według straży pożarnej, w escape roomie było "wiele zaniedbań". Urządzenia grzewcze znajdowały się zbyt blisko materiałów łatwopalnych, a instalacje elektryczne były prowizoryczne. Nie było drogi ewakuacji.
Na polecenie szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego straż pożarna prowadzi inspekcje tego typu obiektów w całej Polsce.
Źródło: wyborcza.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl