Mocne ostrzeżenie dla Polski. Tak skończy się wejście Ukrainy do UE?
- To jest tylko namiastka tego, co czeka europejskie rolnictwo - stwierdził Jarosław Kalinowski w rozmowie z Wirtualną Polską, mówiąc o sytuacji polskiego rolnictwa w czasie, gdy ukraińskie zboże zalewa rynek europejski. Europoseł ostrzega, że musimy dobrze przygotować się na wejście Kijowa do Unii Europejskiej.
Jarosław Kalinowski, europoseł z Polskiego Stronnictwa Ludowego, opisał w rozmowie z Wirtualną Polską, jak wyglądały obawy polskiego sektora rolnego przed wejściem naszego kraju do UE. - Przypomnę, że gdyby referendum przeprowadzić tylko na obszarach wiejskich, to Polska nie byłaby członkiem UE - powiedział polityk. Podkreślił jednak, że mimo wcześniejszych obaw, dziś to właśnie rolnicy są grupą, która najbardziej docenia przynależność Polski do Unii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina konkurencją dla naszych produktów
Obecne protesty rolników związanych z ukraińskim zbożem powinny być dla nas, zdaniem Kalinowskiego, pewną lekcją i sygnałem do tego, by odpowiednio przygotować się na wejście Ukrainy w szeregi Unii Europejskiej.
- To, co teraz się dzieje, to jest tylko namiastka tego, co czeka europejskie rolnictwo, a zwłaszcza rolnictwo takie jak polskie, po wejściu Ukrainy i rolnictwa ukraińskiego do jednolitego rynku - zaalarmował polityk PSL. - To jest istotne, czy my jako Polska wykorzystamy ten czas, żeby przygotować nasze rolnictwo i przetwórstwo do tego momentu, w którym Ukraina będzie potężnym graczem na rynku rolnym - dodał.
Zniesienie cła na ukraińskie zboże było odpowiedzią na wojnę, która wybuchła na terytorium Ukrainy. Pojawiły się wówczas obawy, że - po pierwsze - Ukrainę dotknie zapaść, gdy nie uda jej się sprzedać plonów rolnych, a - po drugie - widmo kryzysu humanitarnego i głodowego w krajach Afryki północnej i Azji, gdzie zawsze trafiały duże ilości ukraińskich produktów. Docelowo UE chciała stworzyć na swoim terytorium tzw. korytarze solidarnościowe, którymi ukraińskie zboże przedostawałoby się do państw trzecich.
Problem pojawiał się, gdy płody rolne opuszczały Ukrainę. - W momencie przekroczenia granicy, zboże stawało się unijne - wyjaśnił Kalinowski, dodając, że od tego punktu pojęcie "korytarzy solidarnościowych" przestawało działać. Z kolei te przedsiębiorstwa, które miały taką możliwość, skupowały zboże zza wschodniej granicy, gdyż było ono dużo tańsze.
Komisarz Wojciechowski oderwany od Polskiego rolnictwa
Choć rząd Polski przekonuje, że nie mógł przewidzieć, jak potoczy się sytuacja na polskim rynku zbożowym, eurodeputowany Kalinowski widzi ten problem trochę inaczej.
Przypomina, że zarówno rolnicy, jak i członkowie PSL, zgłaszali wcześniej swoje obawy. Politycy partii lewicowej apelowali o wprowadzenie tzw. kaucji eksportowej, zgodnie z którą importer musiałby uiszczać kaucję podczas wprowadzenia produktu na rynek UE. Te pieniądze byłyby zwracane po opuszczeniu obszaru UE. Jednak rząd jeszcze w lutym bieżącego roku nie widział żadnego problemu.
- Komisarz Wojciechowski jest oderwany od polskiego rolnictwa - podsumował Kalinowski.