Kadyrow apeluje do rosyjskich władz. "Strzelać, aby zabić"
Rosyjskie media donoszą o rzekomym ataku ukraińskiej grupy dywersyjnej na graniczący z Ukrainą obwód briański. Jego gubernator twierdzi, że są ofiary. Czeczeński lider Ramzan Kadyrow zaapelował już do rosyjskich władz o wprowadzenie stanu wojennego w kilku obwodach. I do ostrej rozprawy z "szatanami" i ich rodzinami.
Doniesienia o przeniknięciu do obwodu briańskiego grupy dywersyjnej z Ukrainy pojawiły się w rosyjskich mediach w czwartek rano. Doniesienia z różnych, w tym oficjalnych, źródeł szybko się zmieniały. Podano informację, że ostrzelany został szkolny autobus (potem zdementowały to władze, mówiąc, że nauczanie odbywa się zdalnie), że wzięto zakładników. Według TASS, grupa miała ostrzelać cywilny samochód - jedna osoba miała zginąć. Ranne miało zostać 10-letnie dziecko.
Media niezależne zwróciły uwagę, że nie zaprezentowano żadnych materiałów wizualnych, potwierdzających rzekomy atak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Dodał, że teraz "żołnierze i oficerowie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej odważnie wypełniają swój obowiązek, chroniąc Rosję". - Ochraniają nas przed neonazistami i terrorystami, przed tymi, którzy przez osiem lat torturowali i zabijali ludzi w Donbasie, tymi, którzy zabili Darię Duginę w Moskwie, tymi, którzy dzisiaj popełnili kolejny akt terrorystyczny, kolejną zbrodnię, przedostali się na teren przygraniczny i otworzyli ogień do ludności cywilnej - grzmiał Putin.
Putin: Wykończymy ich
Kremlowski dyktator, który bez mrugnięcia powieką, rozkazuje bombardować ukraińskie miasta i wywozi setki ukraińskich dzieci do Rosji, zapewnił, że winni nie unikną odpowiedzialności. - Im się nie uda, my ich wykończymy - stwierdził, nie przestając kłamać.
Przypomnijmy, że podobne słowa padły we wrześniu 1999 roku, po serii wybuchów w blokach mieszkalnych w Rosji. Przypisywano je wówczas czeczeńskim terrorystom. Autorzy książki "Wysadzić Rosję", były agent FSB Aleksander Litwinienko i Jurij Fielsztinski dowodzą jednak, że zamachy były przeprowadzone przez funkcjonariuszy FSB. Były prowokacją, która miała usprawiedliwić zbrojną pacyfikację Czeczenii.
Putin, który był wówczas szefem rządu, stwierdził wtedy, że Rosja będzie terrorystów "ścigać wszędzie". - Na lotnisku, wybaczcie, nawet w toalecie. W toalecie też ich zabijemy - stwierdził wówczas Putin.
Do doniesień o rzekomym ataku w obwodzie briańskim odniósł się czeczeński lider Ramzan Kadyrow.
Kadyrow: Strzelać, aby zabić. Postawić rodziny przed sądem
"To nie przypadek, że kiedy wspominam o neonazistach, zawsze określam ich mianem szatanów. To samo mówiłem o terrorystach, którzy swego czasu działali w Republice Czeczeńskiej. Nie widzę żadnej różnicy między nimi a Ukranazistami. A ich podłe metody są bardzo podobne" - stwierdził kłamliwie Kadyrow w najnowszym wpisie na swoim kanale na Telegramie.
"Ze wszystkimi uczestnikami ataku na obwód briański należy rozprawić się w najostrzejszy możliwy sposób, tak surowo, a nawet brutalnie, jak to tylko możliwe. Strzelać, aby zabić. Nie tylko rozprawić się z nimi, ale także postawić przed sądem ich rodziny, które być może mieszkają w Rosji" - zaproponował. "Doświadczenie pokazuje, że takie akty terrorystyczne nie zdarzają się bez ich współpracy, pobłażliwości i aprobaty" - dodał.
"Uważam, że w niektórych regionach powinien być wprowadzony stan wojenny z maksymalnym poziomem reakcji zamiast obecnego średniego poziomu. Owszem, może to być niewygodne dla mieszkańców, ale będą oni bezpieczni" - stwierdził i dodał: "Takie jest moje zdanie, ale oczywiście nasi dowódcy wiedzą lepiej".