Wrze w Rosji. Ukraina od razu reaguje na ruchy Kremla

Żołnierze ukraińskich sił zbrojnych mieli przekroczyć granicę na północy kraju i wtargnąć do obwodu briańskiego w Rosji. Kremlowskie media donoszą o ofiarach, zakładnikach i wybuchach, a Władimir Putin zwołuje pilną naradę bezpieczeństwa. - To klasyczna rosyjska prowokacja, absolutnie celowa - alarmuje Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Już tydzień temu ukraiński wywiad ostrzegał przed prowokacją Rosji w tym regionie.

Wrze w Rosji. Ukraina od razu reaguje na ruchy Kremla
Wrze w Rosji. Ukraina od razu reaguje na ruchy Kremla
Źródło zdjęć: © Google Maps, Twitter
Mateusz Czmiel

Wiele informacji, które podają rosyjskie media państwowe czy kremlowscy oficjele, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.

Tuż przed godz. 10 czasu polskiego rosyjskie czołowe media propagandowe oraz kanały Telegramu zaczęły donosić o grupie "ukraińskich sabotażystów", którzy rzekomo przekroczyli granicę Federacji Rosyjskiej i wtargnęli do obwodu briańskiego.

Chaos w rosyjskich mediach

"Ukraińska grupa dywersyjna" w liczbie od 50 do 100 osób miała wtargnąć do dwóch wsi, wziąć zakładników, ostrzelać kilka budynków oraz autobus szkolny. Propaganda mówiła też o ofiarach, w tym dziecku. Jeden z żołnierzy miał otworzyć ogień do samochodu cywilnego, w którym jechali mężczyzna i troje dzieci. W obwodzie rzekomo mają być wysadzane stacje benzynowe, gazowe i elektroenergetyczne. Jednak żaden z kremlowskich kanałów nie publikuje ani jednego zdjęcia na potwierdzenie tych doniesień.

Komunikaty rosyjskich mediów są niespójne i bardzo często edytowane (w szczególności na kanałach Telegramu). Początkowo osobą, która miała zginąć w domniemanym ostrzale, była ośmioletnia dziewczynka. Po edycji komunikatu zamieniła się w 10-letniego chłopca, który miał zostać lekko ranny.

Różnice widać także w liczbie wspomnianych dywersantów. Rosyjskie media chaotycznie podawały liczbę zaczynającą się od 30, a kończącą na 100.

Jak podkreśliła telewizja Biełsat, "rosyjskie kanały propagandowe nie pokazują żadnych zdjęć i nagrań z obwodu briańskiego, za to przypominają słynne słowa Putina o 'ściganiu terrorystów w toalecie'".

"Klasyczna celowa prowokacja"

Histerię rosyjskich mediów skomentował już doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

"Opowieść o ukraińskiej grupie sabotażowej w Federacji Rosyjskiej to klasyczna celowa prowokacja. Rosja chce przestraszyć swoich ludzi, aby usprawiedliwić atak na inny kraj i rosnącą biedę po roku wojny. Ruch partyzancki w Rosji staje się silniejszy i bardziej agresywny. Bójcie się swoich partyzantów..." - napisał na Twitterze.

Nadzwyczajne posiedzenie rady bezpieczeństwa

Po kilkudziesięciu minutach od pierwszych doniesień do akcji wkroczyli gubernator obwodu, Federalna Służba Bezpieczeństwa i kremlowscy urzędnicy. Propagandowe rosyjskie agencje TASS i RIA Novosti zaczęły cytować ich komunikaty, które także znacząco różniły się od siebie i zawierały różne dane i informacje. Po kilkudziesięciu minutach materiały były znów edytowane.

Następnie rosyjskie kanały Telegramu wypuściły w świat informację o "nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa zwołanej przez Putina w związku z sytuacją w obwodzie briańskim, gdzie według władz przedostała się grupa sabotażowa Sił Zbrojnych Ukrainy, biorąc miejscowych jako zakładników".

Po kilkudziesięciu minutach głos w tej sprawie zabrał też rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Stwierdził, że w obwodzie briańskim "podejmowane są działania w celu zniszczenia terrorystów". Pieskow powiedział, że w związku z tymi wydarzeniami Putin nie pojedzie do Stawropola, gdzie miał otworzyć Rok Nauczyciela i Mentora.

Pieskow dodał, że Putin spotka się z członkami Rady Bezpieczeństwa w piątek, a na razie "stale otrzymuje raporty od szefów organów ścigania w związku z atakiem ukraińskich bojowników w obwodzie briańskim".

Ukraina ostrzegała przed prowokacją

Już tydzień temu ukraiński wywiad ostrzegał przed prowokacjami właśnie na północy kraju. Miało to związek z zauważeniem po stronie rosyjskiej kolumny rosyjskich żołnierzy mających na sobie ukraińskie mundury, a sprzęt, którym się poruszali, nosił oznaczenia ukraińskich sił zbrojnych.

Przed czym dokładnie ostrzegał wywiad? "Prowokacja może mieć formę upozorowanego przekroczenia granicy i wtargnięcia wojsk Kijowa na rosyjskie terytorium" - alarmował ukraiński wywiad. Takie działanie miałoby usprawiedliwić kolejne kroki Kremla w związku z wojną w Ukrainie.

Również rosyjscy dziennikarze - nie czekając na oficjalne ustalenia służb specjalnych - zapytali rzecznika Kremla, czy w związku z wydarzeniami w obwodzie briańskim zmieni się status "specjalnej wojennej operacji". - Nie wiem, jeszcze nie mogę powiedzieć - odpowiedział Pieskow.

Do sieci trafiły nagrania

Narracja rosyjskich mediów zmieniła się w momencie, gdy do sieci trafiły nagrania wspomnianych bojowników. Na kilku z nich widać uzbrojonych i umundurowanych mężczyzn z żółtymi opaskami na rękach i nogach przedstawiających się jako Rosyjski Korpus Ochotniczy. Na jednym z nich dowódca korpusu twierdzi, że walczy za Ukrainę i wjechał do Rosji z bronią z Ukrainy.

Bojownicy powiedzieli, że przybyli, aby "pokazać rodakom, że są wolnymi ludźmi, którzy mogą walczyć z reżimem Putina".

Doniesienia o wydarzeniach w obwodzie briańskim skomentował Główny Zarząd Wywiadu Ukrainy, który nazwał "kontynuacją transformacji Rosji i jej oczyszczenia".

"Federacja Rosyjska jest dziś takim bytem, w ramach którego toczy się duża liczba konfliktów międzyetnicznych, międzyreligijnych, społeczno-politycznych i innych. Być może Rosjanie zaczynają się budzić, coś sobie uświadamiać i podejmować jakieś konkretne środki" – powiedział przedstawiciel wywiadu w rozmowie z telewizją Hromadske.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainiekremlprowokacja
Wybrane dla Ciebie