Kaczyński zmienia zdanie ws. wyborów. Chodzi o wysokie pensje

Niedawno Jarosław Kaczyński zapewniał, że politycy PiS, którzy zasiadają w spółkach skarbu państwa i otrzymują wysokie wynagrodzenie, nie będą mogli startować w wyborach samorządowych. O jakie kwoty chodzi? Jak podaje "Fakt", działacze partii wynegocjowali, by granica wysokich pensji zaczynała się od 15 tys. złotych brutto.

Kaczyński zmienia zdanie ws. wyborów. Chodzi o wysokie pensje
Źródło zdjęć: © WP.PL
Karolina Kołodziejczyk

- Zapadła decyzja zgodnie z naszymi deklaracjami, które składałem wielokrotnie. Do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Ci, którzy funkcjonują w spółkach Skarbu Państwa, i robią to dobrze, są przez nas szanowani, ale nie będziemy łączyć tych funkcji - stwierdził Jarosław Kaczyński 6 lipca po posiedzeniu Komitetu Politycznego PiS.

Co miał na myśli prezes PiS, mówiąc o wysokich zarobkach? Jak informuje nieoficjalnie "Fakt", partia ustaliła, że dolną granicą ma być 15 tysięcy złotych brutto. Według dziennika w tej sprawie lobbowali u Kaczyńskiego najważniejsi politycy Prawa i Sprawiedliwości. To jednak nie wszystko. Jak podaje "Fakt", wysokie wynagrodzenia mają nie być przeszkodą w kandydowaniu na prezydenta miasta.

Gazeta przypomniała również, że PiS krytykował Elżbietę Bieńkowską i prof. Małgorzatę Gersdorf. Była minister infrastruktury i rozwoju a teraz Europejski Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług zasłynęła słowami, że " to niemożliwe, by ktoś pracował za sześć tysięcy złotych". - Nieco lepiej jest w sądach okręgowych, ale za te ok. 10 tys. złotych brutto dobrze żyć można tylko na prowincji - mówiła z kolei I prezes Sądu Najwyższego.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło: "Fakt"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (712)