Trwa ładowanie...
14-05-2010 13:50

"Kaczyński wysyłał Polaków do Egiptu - oto problem PiS-u"

- Nie zgadzam się na próbę zawłaszczania tradycji niepodległościowej i solidarnościowej w celach politycznych - oświadczył p.o. prezydenta Bronisław Komorowski, odwiedzając Muzeum Powstania Warszawskiego. Podkreślił, że tradycja narodowa, niepodległościowa, Armii Krajowej i solidarnościowa łączy i nie wolno budować pamięci narodowej przeciw komuś. Komorowski skrytykował też prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, za "sztuczne" wystąpienie internetowe.

"Kaczyński wysyłał Polaków do Egiptu - oto problem PiS-u"Źródło: PAP
d37ypbo
d37ypbo

- Wszyscy mamy prawo do tej tradycji. Każdy z każdym nazwiskiem, a Komorowscy w szczególności - stwierdził marszałek odnosząc się do zawłaszczania tradycji w celach politycznych.

Kandydat Platformy Obywatelskiej odpowiadając na pytanie o próby zmiany ordynacji wyborczej tuż przed wyborami, stwierdził, że polska demokracja wymaga umocnienia, poprzez umocnienie obyczaju uczestnictwa w procesie głosowania. Na zarzut, że chodzi o obawę o elektorat PO, który może nie głosować w czasie wakacji, Komorowski stwierdził, że to "Jarosław Kaczyński wysyłał Polaków do Egiptu na wakacje, więc to jest raczej problem PiS-u".

Również pytany o swój komitet honorowy, rozpoczął od nawiązania do Jarosława Kaczyńskiego, który "nie pokazał, może nazbyt imponującego komitetu, ale jednak pokazał". Stąd marszałek chce pokazać, że jego wizję Polski wspierają autorytety z różnych środowisk.

Bronisław Komorowski oświadczył, że jego propozycja powołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego bez czekania na wybór nowego prezydenta, mówi "czy jesteśmy w stanie przejść od pustych deklaracji o współpracy, do czynów". Przypomniał, że miejsce dla szefów opozycyjnych partii w radzie będzie czekać. Dodał, że Jarosław Kaczyński jeszcze nie odpowiedział na zaproszenie, ale zastrzegł, że jego list mógł jeszcze nie dojść do adresata. Kandydat PO wyraził nadzieję, że Jarosławowi Kaczyńskiemu będzie zależało na pozostaniu w radzie.

d37ypbo

"To muzeum chwyta za serce"

Marszałek sejmu zwiedził muzeum wraz z synem gen. Tadeusza "Bora" Komorowskiego Adamem. Przed wejściem do muzeum marszałek złożył kwiaty pod tablicą upamiętniająca generała Tadeusza "Bora" Komorowskiego, który wydał rozkaz rozpoczęcia powstania. Komorowski tłumaczył dziennikarzom, że zdecydował się na odwiedziny tego miejsca, by podkreślić siłę swojego związku z narodową, polską tradycją.

Adam Komorowski, syn gen. Tadeusza "Bora" Komorowskiego, który zwiedzał z marszałkiem muzeum mówił, że łączy go z nim wprawdzie dalekie, ale jednak pokrewieństwo. Zapewniał, że nie miesza się do spraw politycznych. Zaznaczył jednak, że ma nadzieję, że "Bronek zostanie naczelnym wodzem".

Na zakończenie marszałek mówił, że najbardziej podobali mu się zwiedzający muzeum ludzie. - To naprawdę robi ogromne wrażenie, to, że muzeum oraz przekaz, który jest efektem wystawy, chwyta za serce i to ludzi, którzy przecież nie pamiętają powstania. To już są następne pokolenia i to są piękni ludzie, którzy potrafią wzbudzić w sobie i tyle zainteresowania, ale i tyle pozytywnej emocji związanej z piękną tradycją - podkreślał Komorowski.

Na uwagę dziennikarzy, że po muzeum oprowadzał go poseł PiS, który jednocześnie kieruje placówką - Jan Ołdakowski - odparł: daj panie Boże, żeby tak było jak najczęściej. - Ja pana dyrektora Ołdakowskiego bardzo cenię za jego własne dzieło i serce, które włożył w budowę ekspozycji - powiedział Komorowski.

d37ypbo

Marszałkowi sejmu przypomniano, że swego czasu miał wątpliwości, czy Ołdakowski może być jednocześnie posłem i szefem muzeum. Komorowski zaznaczył, że wątpliwości są nadal, ale wynikają one z braku odpowiednich zapisów ustawowych.

Podczas wizyty w muzeum Komorowski dostał od powstańca książkę "Magik i lalka", opowiadającą historię rodzeństwa biorącego udział w zrywie mieszkańców stolicy w 1944 r. - Podczas powstania, mając 13 lat, byłem wyszkolonym żołnierzem - wspominał Jerzy Bartnik, pseudonim "Magik".

Z przebiegu odwiedzin zadowolony był wiceszef Muzeum Powstania Paweł Łukielski. Jak mówił, marszałek raczej dyskutował i uzupełniał informacje, które on mu przekazywał podczas oprowadzania, niż zadawał jakieś pytania.

d37ypbo

Przechadzka po muzeum trwała blisko godzinę. Komorowski na dłużej zatrzymał się przy gablocie z pistoletami, jakich używano podczas powstania. Mógł m.in. obejrzeć niemiecki pistolet maszynowy MP-40.

Komorowski, a także towarzysząca mu spora grupa dziennikarzy, operatorów kamer i fotoreporterów przeszli przez replikę podziemnego tunelu, jakim przemieszczali się walczący w powstaniu. Ciemności tam panujące rozświetlały tylko flesze aparatów fotograficznych.

Kandydat na prezydenta znalazł też czas na rozdawanie autografów turystom, którzy - gdy tylko pojawiał się w pobliżu - często przestawali zwiedzać i fotografowali marszałka.

Na zakończenie zwiedzania Komorowski zobaczył salę z wystawą: "Drzewa, które widziały Katyń 1940". Zobaczył zaciemnione pomieszczenie, w którym wystawione są zdjęcia z ekshumacji - z 1943 r. - zwłok ofiar zbrodni. Z głośników słychać szum lasu i śpiew ptaków przerywany co kilka sekund odgłosem wystrzału.

d37ypbo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d37ypbo
Więcej tematów